Premier Donald Tusk stwierdził, że kandydatura Waldemara Żurka na ministra sprawiedliwości ma charakter symboliczny. Szef rządu zapewnił, że nie rezygnuje z dotychczasowego planu „przywracania praworządności”, co oznacza m.in. kneblowanie wolności słowa pod płaszczykiem ustawy o mowie nienawiści czy roztaczanie parasola ochronnego nad lekarzami wykonującymi aborcje.
– Niech nikt nie myśli, że zrezygnowałem, czy koalicja zrezygnowała z przywracania ładu moralnego w polskiej polityce sprawiedliwości, odpowiedzialności i rozliczalności poprzedniej władzy i przestrzegania i egzekucji prawa. Nie będzie świętych krów – stwierdził premier ogłaszając skład nowej Rady Ministrów.
Dodał, że nowy minister sprawiedliwości, Waldemar Żurek wykazał się heroizmem za rządów PiS. – Nie chcę też przypominać działań, które podjął w pierwszych dniach swojego urzędowania po wyborach minister Kierwiński. Ale ci, którzy wiedzą, że czynili złe rzeczy i do tej pory nie spotkała ich odpowiedzialność, niech wiedzą, że naprawdę nie będzie ani świętych krów, ani jakichś nieformalnych immunitetów, ani bezprawnych działań – oświadczył Tusk.
Wesprzyj nas już teraz!
Pod koniec marca Senat przyjął bez poprawek nowelizację Kodeksu karnego dotyczącą mowy nienawiści. Nowela rozszerza katalog przesłanek przestępstw motywowanych uprzedzeniami o niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną. W ocenie ekspertów, nowe prawo będzie skrzętnie wykorzystywane przez aktywistów LGBT+ do forsowania swojej agendy, poprzez paraliżowanie przeciwników politycznych przy użyciu aparatu państwa. Szkodliwe przepisy powstrzymała na jakiś czas ogłoszona w Wielki Czwartek decyzja prezydenta Andrzeja Dudy.
Ale same przepisy to nie wszystko. Nawet jeżeli 99 proc. spraw o „mowę nienawiści” będzie przez sądy umarzane, w społeczeństwie i tak nastąpi tzw. efekt mrożący. Polega on na tym, że obywatele, obawiając się nie wyroku, ale samego oskarżenia, postawienia przed prokuratorem, śledztwa, stanięcia przed sądem – zaczynają sami cenzurować swój język, wypowiedzi, opinie.
Pod rządami Adama Bodnara, specjalnymi względami cieszyli się również lekarze dokonujący aborcji zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia. Choć TK orzekł, że aborcja w Polsce dozwolona jest wyłącznie na podstawie dwóch przesłanek: zagrożenia zdrowia matki oraz gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, aborcjoniści mogą w zasadzie zabić dziecko do samego dnia porodu wyłącznie na podstawie dokumentu potwierdzającego zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety. Minister sprawiedliwości i Prokurator generalny Adam Bodnar zapewnił, że lekarze przeprowadzający w takich przypadkach aborcje, nie mają się czego obawiać ze strony prokuratury.
Źródło: PAP
/ własne PCh24.pl
PR