Judson Phillips z opiniotwórczej gazety „The Washington Times Communities” ostrzega, że zgoda polityków na atak Syrii będzie „katastrofą o biblijnych rozmiarach”.
Przypomina, że zawsze kiedy rząd decydował się na interwencję zbrojną wbrew opinii publicznej, politycy domagający się tej interwencji przegrywali w kolejnych wyborach. Dodaje, że decyzja w sprawie Syrii będzie miała daleko idące konsekwencje dla armii amerykańskiej, która od czasu narzucenia jej polityki w sprawie traktowania homoseksualistów, przeżywa poważny kryzys. Żołnierze – i to nie tylko szeregowi, ale także oficerowie – deklarują, że nie będą umierać za Al-Kaidę w Syrii.
Wesprzyj nas już teraz!
Phillips odniósł się do wypowiedzi republikańskiego senatora Johna McCaina z początku tygodnia, który wzywał kongresmenów do poparcia stanowiska Obamy. Byłaby to kolejna wojna, w którą zaangażowałyby się USA bez widocznego interesu.
McCain mówił m.in., że głosowanie przeciw inicjatywie Obamy byłoby katastroficzne. Komentator WT przypomina, że Ameryka jest demokracją przedstawicielską, w której rząd – w tym prezydent – ma reprezentować wolę ludu. Z sondażu przeprowadzonego przez Pew Research Center w ub. wtorek wynika, że 48 proc. dorosłych Amerykanów jest przeciwko wojskowemu uderzeniu na Syrię, podczas gdy tylko 29 proc. je popiera.
Phillips przypomniał wydarzenia z przeszłości. „Widzieliśmy w przeszłości, co się działo, gdy Ameryka szła na wojnę bez wsparcia opinii publicznej. Widzieliśmy też, co się działo, gdy opinia publiczna zwracała się przeciwko wojnie. Podczas gdy amerykańska opinia początkowo popierała wojnę wietnamską, Amerykanie w końcu zwrócili się przeciwko walce bez końca i celu. W 1968 roku dziennikarz CBS Anchor, Walter Cronkite powiedział, że już czas na wynegocjowanie pokoju w Wietnamie. Następnie prezydent Lyndon Johnson, tuż przed końcem kadencji, wypowiedział słynne zdanie: Jeśli straciłeś poparcie Waltera Cronkite, straciłeś Środkową Amerykę” – napisał Philips.
W 2006 r. i w 2008 r. Republikanie, z powodu zaangażowania Busha w wojnę w Iraku i Afganistanie, przegrali wybory. Phillips przypomniał, że podobnie niekorzystnie może się to skończyć dla Demokratów, jeśli poprą Obamę w kwestii interwencji w Syrii. Dodał, że Ameryka „nie może podołać kolejnej wojnie bez jasno określonego interesu, celu i strategii wyjścia”.
Komentator przypomniał też, że budżet państwa jest nadwerężony. Walce w obronie rebeliantów przeciwstawiają się również sami żołnierze. Robią zdjęcia w pełnym umundurowaniu z karteczkami w ręce, na których najczęściej jest napisane: „Nie będę walczyć za Al.-Kaidę w Syrii”. Buntują się nie tylko szeregowi, ale także podoficerowie i oficerowie.
Wielu żołnierzy ma za złe Barackowi Obamie, że narzucił armii kulturę homoseksualną wbrew zdecydowanemu sprzeciwowi personelu. Administracja Obamy ciągle próbuje niejako „skruszyć” wojskowych. Phillips przestrzega, że już widoczne są wyraźne „pęknięcia” w wojsku. Osłabiona jest jego jedność.
Źródło: communities.washingtontimes.com., AS.