W niedzielę, 10 kwietnia, ulicami Warszawy przeszła manifestacja nacjonalistów z Obozu Narodowo-Radykalnego. Jej uczestnicy sprzeciwiają się przyjmowaniu przez Polskę imigrantów z krajów islamskich. Obawiają się, że wśród nich znajdują się terroryści. Mimo zapowiedzi premier Szydło, że do Polski nie trafią „uchodźcy”, narodowcy wolą patrzeć władzy na ręce i przypominać o swoim stanowisku.
Stołeczne ulice zdecydowanie nie świeciły w niedzielę pustkami. Oprócz licznych uroczystości związanych z upamiętnieniem szóstej rocznicy katastrofy smoleńskiej, swój marsz zorganizowali również przeciwnicy islamizacji Polski. W manifestacji Obozu Narodowo-Radykalnego i stowarzyszenia Marsz Niepodległości udział wzięło około tysiąca osób.
Wesprzyj nas już teraz!
Narodowcy ruszyli o 12:30 z warszawskiego Placu Defilad, a zakończyli swój marsz na Placu Piłsudskiego. Część uczestników wzięła następnie udział w uroczystościach poświęconych upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej.
Wśród obecnych na manifestacji transparentów można było zaobserwować flagi organizatora zgromadzenia publicznego: ONRu, ale także innych środowisk nacjonalistycznych i partii KORWiN. Wielu uczestników przyniosło ze sobą również polskie flagi oraz banery przygotowane na tę okazję. Wszystkie wyrażały niechęć do przyjmowania przez Polskę imigrantów z krajów islamskich.
Tego typu były również wznoszone okrzyki. Pod względem tematyki haseł wyróżnia się wznoszone zawołanie „wielka Polska katolicka” oraz treści eurosceptyczne.
O konieczności patrzenia władzy na ręce również w tej sprawie mówił w rozmowie z „Superstacją” Krzysztof Kobylas ze stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Po zamachach terrorystycznych w Belgii premier Beata Szydło zapowiedziała, że Polska nie przyjmie imigrantów.
W trakcie marszu manifestanci spalili flagę Państwa Islamskiego.
Źródło: superstacja.tv, warszawa.naszemiasto.pl
MWł