Państwa Unii Europejskiej nie porozumiały się w sprawie zgody na podpisanie umowy o wolnym handlu między Unią a Kanadą. Swój sprzeciw wyrazili przedstawiciele Belgii, Rumunii i Bułgarii. Polska chce dalej negocjować, ale hamulcowym nie będzie. Sprawą zajmą się przywódcy unijni na czwartkowo-piątkowym szczycie.
W sprawie przyjęcia CETA między UE a Kanadą pozytywnie o umowie muszą wypowiedzieć się wszystkie państwa UE. Póki co takiej jednomyślności nie ma. Swój sprzeciw wobec umowy wyrazili Belgowie, Rumuni i Bułgarzy. Te dwa ostatnie kraje nie chcą zgodzić się na umowę, w sytuacji gdy Kanada utrzymuje wobec nich wymóg wizowy.
Wesprzyj nas już teraz!
W Polsce sprzeciw wobec CETA wyraziła część partii opozycyjnych oraz „Solidarność”. Przedstawiciele partii rządzącej wskazywali, że umowa jest dużą szansą na zwiększenie obrotów handlowych oraz eksportu polskich firm i choć do umowy można mieć zastrzeżenia, to Polska nie może w każdej sprawie być hamulcowym.
Największym zastrzeżeniem strony Polskiej jest kwestia sądów inwestycyjnych. – To jest jakby największy zarzut czy zastrzeżenie, że decydujemy się powierzyć kwestie rozstrzygania sporów na rzecz organu, którego jeszcze nie ma i co do którego nie wiemy jak będzie praktyka – zaznacza Radosław Domagalski-Łabędzki, wiceminister rozwoju.
Polska będzie domagała się gwarancji uczestnictwa polskiego sędziego albo możliwości wpływu naszych prawników na praktykę, czy regulacje, które się wytworzą w tym sądzie. Zdaniem Konrada Szymańskiego, ministra ds. europejskich, jesteśmy coraz bliżej rozwiązań, które „dadzą pełne poczucie pewności prawnej co skutków umowy”. Przedstawiciele rządu zapewniali również, że CETA nie tworzy żadnego instrumentu ani mechanizmu, który pozwalałby na nieograniczony import GMO.
Źródło: radiomaryja.pl
MA