25 lutego 2016

Nie męczeństwo, tylko ludobójstwo

(Stanislaw Srokowski. Fot. Bartek Sadowski/Fotorzepa/FORUM)

Wobec zbrodni dokonanych na Polakach przez OUN-UPA polskie państwo prowadziło dotychczas politykę pokrętną, pełną matactw, przemilczeń, fałszów i kłamstw. Nie było w stanie wypowiedzieć prawdy o zbrodni ludobójstwa – mówi w rozmowie z PCh24.pl Stanisław Srokowski, pisarz, nauczyciel akademicki, publicysta, autor m. in. kresowego zbioru opowiadań pt. „Nienawiść”.

 

Jak ocenia Pan projekt ustawy o Dniu Męczeństwa Kresowian? Czego w nim brakuje, co budzi Pański sprzeciw w tym tekście?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Podobne pytania zadają mi znajomi z rozmaitych portali internetowych. Odpowiadam jasno i wyraźnie. Inicjator projektu ustawy, Michał Dworczyk, napisał, że przygotował projekt ustawy uznającej 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Cieszymy się, że PiS pamięta o Kresowiakach, ale nie zgadzamy się – jako środowiska kresowe – na fałszowanie historii. Już raz Sejm podjął karłowatą i fałszywą uchwałę z potworkiem językowym, mówiącą o zbrodniach na Kresach, jako o „czystkach etnicznych o znamionach ludobójstwa”. Kresowianie bardzo liczą na rzeczową i konkretną nazwę tego projektu. Od lat chcemy uchwały, a jeszcze lepiej ustawy, mówiącej, że dzień 11 Lipca jest dniem pamięci ofiar ludobójstwa kresowian, dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię. Chcemy prawdy! Osobiście popieram wiele działań PiS na rzecz odnowy moralnej, społecznej, politycznej i prawnej RP, ale z tym projektem się nie zgadzam.

 

Przypominam, że na Kresach terrorystyczne formacje – Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińska Powstańcza Armia – dokonały na Polakach, ale też na Żydach, Ormianach, Czechach, Cyganach, Rosjanach i samych Ukraińcach, którzy sprzeciwiali się mordom, zbrodni ludobójstwa. Wymordowały ponad 200 tysięcy Polaków i dziesiątki tysięcy innych obywateli RP.

 

Dodam też, że kiedy w Internecie ostro zareagowałem na projekt ustawy i napisałem komentarz pod tytułem: „ALARM, UWAGA, ZNOWU PRZEKRĘT”, tekst mój przeczytał także wnioskodawca, poseł Dworczyk. Zatelefonował do mnie i poprosił o spotkanie. Przyjechał do Wrocławia i odbyliśmy ważną, rzeczową i konstruktywną rozmowę. Przedstawiłem mu swój sposób rozumowania i zaproponowałem, by zmienił wadliwy logicznie i nieprawdziwy prawnie tytuł na sensowny i zgodny z prawdą historyczną: Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa Kresowian.

 

Naturalnie, podałem winnych zbrodni, OUN i UPA, w pełnym brzmieniu. Uzasadniałem następująco: to formuła klarowna, jednoznaczna, wywodząca się z języka prawnego, nazywająca rzecz po imieniu i wskazująca morderców, wyrażająca równocześnie 70-letnią walkę Kresowian o prawdę. Męczeństwo, termin typowo literacki, nie musi oznaczać ludobójstwa. Poza tym powstał tu rażący błąd logiczny: nie czcimy „pamięci męczeństwa”, bo byłby to absurd. Bo co to znaczy czcić pamięć męczeństwa? Pamięć zbrodni, morderstwa? Bez sensu. Nie czcimy męczeństwa. Czcimy – tak, jak ja proponuję – „pamięć ofiar ludobójstwa”. I to jest logiczne i sensowne. Ci, którzy popierają projekt posła, popierają błąd prawny i logiczny. Kluczowymi terminami w tym przypadku są dwa słowa: ofiary i ludobójstwo. Tym bardziej, że sam wnioskodawca, poseł Dworczyk, pięknie powiedział w wywiadzie udzielonym Telewizji Republika: „Jako PiS prezentujemy od dawna jednoznaczny osąd w tej sprawie. Uchwały, które prezentowaliśmy zawierały określenie ludobójstwo. Czas stanąć w prawdzie. Czas nazwać po imieniu tą straszną zbrodnię, która miała wtedy miejsce”.

 

Skoro tak, ustalmy zgodnie z prawdą historyczną, iż mordy i prześladowania na Kresach, nawet przyjmując interpretację poszerzającą (a więc mordy niemieckie, sowieckie, litewskie i ukraińskie ), nazwiemy, zgodnie z logiką, w tytule ustawy ludobójstwem. Przekazałem mu też moje stanowisko na piśmie. Brzmi ono tak, jak w powyższym akapicie. Wskazałem też w uzasadnieniu błędy i wady rzeczowe obecne w pierwotnym projekcie. Nic już nie stoi na przeszkodzie, poza złą wolą i krętactwem, by raz na zawsze nabrzmiały problem zbrodni kresowej zamknąć mądrą i rzetelną ustawą. Bardzo na to liczę. Potrzebne to jest nam, Polakom i Ukraińcom.

 

W świetle prawdy może dojść do rzeczywistego pojednania. Nie każde męczeństwo jest ludobójstwem.

 

Jak określiłby Pan politykę historyczną ostatniego ćwierćwiecza wobec zbrodni dokonanych na Polakach przez OUN-UPA?

 

Była to polityka pokrętna, pełna matactw, przemilczeń, fałszów i kłamstw. Państwo polskie nie było w stanie wypowiedzieć prawdy o zbrodni ludobójstwa. Nie potrafiło zareagować na odradzanie się za naszą wschodnią granicą ideologii nazistowsko-faszystowskiej. Milczało, gdy Ukraińcy stawiali pomniki mordercom Polaków – Banderze, Szuchewyczowi, a nawet Dywizji SS Galizien. Nie do pomyślenia, by pomniki Hitlera, Goebbelsa czy Himmlera stały w Berlinie czy Monachium. A Ukraińcy stawiają setki pomników ludobójcy naszych rodaków, Banderze, którego inny watażka ukraiński, sam ataman Bulba, nazywał faszystą. Państwo polskie nie zadbało o Polaków na Wschodzie. Nie potrafiło pomóc w rozwoju nauki i kultury. Nie zadbało o świątynie katolickie, które niszczeją. Grzechów było znacznie więcej i można by je mnożyć. Polska okazała się państwem słabym, bez autorytetu i potęgi moralnej.

 

Czy stosunek do tego – tak drażliwego dla naszych elit politycznych – tematu uznaje Pan za jedno z kryteriów polskiej suwerenności?

 

Polska już nie jest suwerennym krajem. Oddała dużą część swojej suwerenności Unii Europejskiej, a w sprawach międzynarodowych nie zachowywała się, przynajmniej do niedawna, jako państwo suwerenne. Nowy prezydent i nowy rząd powoli odwracają fatalny bieg wypadków, ale idzie im to ciężko i trudno. Stosunek do Kresów i ludobójstwa mówi o stosunku do prawdy. Pora najwyższa, by państwo polskie udowodniło, że ma coś takiego w sobie jak godność i posiada dumę narodową oraz honor. Bez tych prerogatyw nie stanie się państwem, które będzie szanowane i cenione w świecie. Musi wykazać się dużą samodzielnością i udowodnić w polityce wschodniej, że nie ulega złudzeniom i mitom fałszywe przyjaźni. A do tej pory i poniekąd nadal, dzięki takim fałszywym doradcom, jak Żurawski vel Grajewski czy do niedawna Berdychowska oraz Paweł Kowal, Polska nie może porządnie stanąć na nogach. I przez takich doradców traci zaufanie wyborców.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Roman Motoła

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij