11 marca 2013

Nie płakałem po Chavezie

(REUTERS / FORUM)

W ostatnich dniach, w większości mediów szeroko prezentowano żałobę Wenezuelczyków po zmarłym prezydencie Hugo Chavezie. W niemal żadnym medium nie prezentuje się jednak tych Wenezuelczyków, którzy mają nadzieję, że wraz z Chavezem umrze katastrofalna epoka podzielonego, zrujnowanego kraju pogrążonego w korupcji.


Chavez jest doskonałym przykładem tego, co dzieje się w sytuacji, w której ktoś nie posiadający żadnych kwalifikacji, obejmuje najwyższe przywództwo i ustanawia… okropny bałagan. Zmarły prezydent był oficerem, który zrozumienie geopolityki wywodził sprzed dwóch stuleci. Patrząc z prymitywnie komunistycznej perspektywy, stwierdził, że Stany Zjednoczone i kapitalizm są złem wcielonym, uznając w konsekwencji, że wszystko, co się im sprzeciwia, z automatu jest dobre. Z tego powodu promował współpracę z krajami takimi jak Iran, Korea Północna, Kuba i z innymi międzynarodowymi pariasami, co stało w zupełnej sprzeczności z historycznymi powiązaniami Wenezueli. Jego międzynarodowymi przyjaciółmi stali się więc Kadafi, Kim Dzong Il, Fidel Castro, Mugabe itd.

Wesprzyj nas już teraz!

Brak wyedukowania Chaveza odzwierciedlał jego program „Socjalizmu XXI wieku”, łączący komunistyczne idee z powszechnymi marzeniami o szczęściu, równości, solidarności i miłości. Oczywiście taki program nigdy nie podejmował trudu wytłumaczenia, jak należałoby zrealizować te cele. Wenezuelski arcybiskup Baltazar Porras nazwał ten program „supermarketem” – aby go stworzyć, wystarczy bowiem włożyć do koszyka, co tylko się chce. Nie wiadomo tylko, co wydarzy się przy kasie.

Komuniści zawsze przynoszą narodom liczne nowości, jak ubóstwo, nienawiść, zazdrość czy chaos. Tego wszystkiego jest dziś w Wenezueli pod dostatkiem – a czego brakuje jej mieszkańcom? Bardzo wielu rzeczy. Sporadycznie brakuje nawet tak podstawowych artykułów jak mleko, cukier, jajka itd. Chavez wywłaszczył 3 miliony hektarów ziemi uprawnej, blisko 10 procent całego areału rolnego Wenezueli, ale socjaliści ani za nią nie zapłacili, ani nie uczynili jej bardziej produktywną. Wiele ziemi wylądowało w rękach krewnych komunistycznych działaczy. Mówi się nawet, że nienawidzą oni wielkich posiadłości… dopóki sami nie staną się ich właścicielami. Przed Chavezem Wenezuela produkowała żywność w ilości odpowiadającej w znacznej części zapotrzebowaniu jej obywateli, dziś musi importować blisko 80 procent produktów.

Mieszkańcom kraju, rządzonego przez 12 lat socjalistyczną ręką Chaveza, brakuje też bezpieczeństwa. Wenezuela jest piąta na liście najmniej bezpiecznych krajów świata. Tylko w ostatnim roku zamordowano 21 tysięcy obywateli tego kraju! Porównajmy to z 14 tysiącami cywilów zabitych w ciągu dziesięciu ostatnich lat w Afganistanie.

Brakuje również pracy, ponieważ Chavez prześladował prywatną przedsiębiorczość i dziś Wenezuela opiera się coraz bardziej na państwowych firmach, z których 90 procent operuje w branży naftowej. A jest to wyjątkowo niestabilna branża. W 2002 roku Chavez wydalił z państwowej firmy naftowej PDVSA blisko 20 tysięcy wykwalifikowanych techników i robotników, w ich miejsce zatrudniając komunistycznych towarzyszy, nie posiadających żadnego przygotowania. Skutkiem tego był spadek wydobycia i pogorszenie poziomu bezpieczeństwa. W sierpniu 2012 roku w wybuchu na terenie kompleksu petrochemicznego zginęło 48 osób, zniszczonych zostało ponad tysiąc domów.

Wenezuela była zawsze krajem przyjmującym imigrantów i wykorzystującym ich talenty i pracę. W ciągu dziesięciu ostatnich lat wyemigrowało blisko milion Wenezuelczyków – to wyjątkowe osiągnięcie reżimu Chaveza.

Być może najgorszym aspektem rządów zmarłego prezydenta jest nagły wybuch wulgarności w przestrzeni publicznej. Dochodziło to takich sytuacji, gdy w telewizji informowano, że przywódca w trakcie uroczystej inauguracji miał biegunkę. Kilkakrotnie używał wulgaryzmów w czasie publicznych spotkań. Jego styl dyplomacji także był całkowicie wulgarny. Nazwał prezydenta Busha osłem, alkoholikiem, pijakiem i kłamcą. Premiera Blaira nazwał niemoralnym, sekretarz stanu Condoleezę Rice nazwał „Condolence”, a prezydenta Foxa z Meksyku „szczeniakiem”. Nie dziwi więc, że z entuzjazmem przyjęto słowa hiszpańskiego króla Juana Carlosa, który na jednym z oficjalnych spotkań rzucił pod jego adresem “por que no te callas?” – dlaczego się nie zamkniesz?

W kwestiach religii był równie chaotycznym ignorantem co w sprawach ekonomii. Mówił o Najświętszej Maryi Pannie, ale w stylu właściwym teologii wyzwolenia. Twierdził, że Jezus Chrystus był „pierwszym komunistą”, polecił wenezuelskim biskupom, by poczytali Biblię, ponieważ mogliby odnaleźć socjalizm w tekście Kazania Na Górze. Atakował każdego duchownego, który przyzywał go do porządku. Pod adresem kardynała Castillo Lary powiedział: „On ma w sobie diabła! Oby Bóg mu wybaczył, a diabeł przyjął!”.

Chavez brał też udział w wielu pogańskich rytuałach Indian, próbował nawet bez powodzenia stworzyć religijny „parlament”, wenezuelscy biskupi odmówili jednak siedzenia obok satanistów i czarownic. Oto kilka powodów, dla których wielu Wenezuelczyków nie uroni ani jednej łzy za Chavezem. Nikt nie płacze, kiedy kończy się pasmo katastrof.

 

Valdis Grinsteins

Wenezuelczyk mieszkający w Polsce

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij