Naczelny Dowódca Szwedzkich Sił Zbrojnych Sverker Göranson oznajmił, że w przypadku ataku ze Wschodu podległa mu armia nie utrzymałaby się nawet przez tydzień. Słowa generała wywołały szok w szwedzkich mediach.
Dowódca Sił Zbrojnych Szwecji stwierdził, że mimo iż w tej chwili nie widzi zagrożenia atakiem na Szwecje, to należy być czujnym, gdyż wojna rosyjsko-gruzińska z 2008 roku udowodniła, iż w Europie może dojść do zmiany granic według scenariusza wojennego. – Jest to tym bardziej realne ze względu na fakt, że prezydent Rosji Władimir Putin opowiada się za silnym dozbrojeniem swojej armii – powiedział Göranson.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nigdy nie byliśmy dostatecznie silnie uzbrojeni, żeby samodzielnie oprzeć się Związkowi Radzieckiemu czy Rosji. W najlepszym przypadku potrzebna byłaby pomoc NATO lub USA. Jednak nasi politycy nie pozwalają na militaryzację społeczeństwa, abyśmy mogli samodzielnie poradzić sobie z niebezpieczeństwem ze Wschodu – mówił oficer w rozmowie z gazetą „Svenska Dagbladet”.
Słowa generała wywołały ferment na szczytach władzy. Szef szwedzkich prokuratorów twierdzi, że oficer mógł ujawnić tajemnicę państwową i zaszkodzić Szwecji. Lindstrand nie zakwestionował jednak stwierdzenia, że Rosja jest „głównym wrogiem” jego kraju.
Co ciekawe, szwedzkie media nie określiły Göransona mianem prawicowego oszołoma, jak dzieje się to ze specjalistami wskazującymi na problemy armii w Polsce. W szwedzkim społeczeństwie przybyło natomiast zwolenników członkostwa w NATO. Według ostatnich badań już 29 proc. Szwedów jest na „tak”. Zmniejsza się natomiast liczba sceptyków. Obecnie na „nie” jest 32 proc. mieszkańców Szwecji (w ubiegłym roku było ich 50 proc.).
kra
Źródło: newsru.com