Nie tylko zboże: rolnicy wkrótce mogą mieć bardzo poważne kłopoty w innej sferze produkcji. Chodzi o drób z Ukrainy, który może zalać polski rynek. Eksperci obawiają się prawdziwej katastrofy. Import od naszego wschodniego sąsiada rośnie, a konkurencja jest po prostu nierówna.
Według wyliczeń organizacji AVEC, która reprezentuje drobiarstwo w UE, także w 2024 roku import drobiu z Ukrainy ma być utrzymany na wysokim poziomie. Tymczasem w pierwszych ośmiu tygodniach 2023 roku import z tego kraju wzrósł o 94 proc. w skali rok do roku. Według Pawła Podstawki, prezesa Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj, konkurencja z Ukraińcami jest bardzo nierówna.
– W czerwcu Unia Europejska zniosła kontyngenty na mięso i jaja z Ukrainy. W efekcie nasz rynek został dosłownie zalany mięsem drobiowym i jajami produkowanym za naszą wschodnią granicą. Problem w tym, że tamtejsi producenci nie muszą przestrzegać norm jakościowych i dobrostanu zwierząt nałożonych na producentów unijnych. W efekcie mogą produkować żywność zdecydowanie taniej niż my – powiedział, cytowany przez portal Money.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
Być może w sferze drobiarskiej będzie jednak łatwiej o rozwiązania ogólnoeuropejskie, bo problemy mogą mieć także rolnicy z innych państw, jak Węgry, Hiszpania, Holandia, Niemcy czy Francja.
Według prezesa Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej, Dariusza Goszczyńskiego, możliwym rozwiązaniem byłoby przekierowanie drobiu z Ukrainy na przykład do Afryki.
Przed możliwym wielkim kryzysem w branży drobiarskiej przestrzega też były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Źródła: Money.pl, PCh24.pl
Pach