„W Paryżu zafundowano nam zupełnie inne igrzyska. Oprawa ich otwarcia jakby miała przyćmić to, co jest ich istotą – zmagania sportowców. Forma otwarcia – bogata i kiczowata, w złym smaku rokokowa, a także momentami kontrowersyjna – przerosła treść sportu, w którym wyrzeczenia, asceza czy skupienie na doskonałości są codziennością sportowców”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” prof. Aleksander Nalaskowski.
W ocenie naukowca „totalnym nieporozumieniem” było uczynienie z piosenki „Imagine” Johna Lennona hymnu igrzysk. „Eks-Beatles był anarchizującym komunistą, zepsutym artystą, któremu od sławy i forsy pomieszało się w głowie. Dał tego liczne dowody. Jego Imagine, a także piosenka God (Bóg) to wyrazy skrajnego nihilizmu i znudzenia własną twórczością. Imagine powinna być traktowana jako ostrzeżenie, a nie tylko wizja zblazowanego muzyka. We wspomnianej piosence God Lennon dał popis nienawiści do świata, który wyniósł go na wyżyny, i własnej abnegacji historycznej”, wskazuje, po czym cytuje fragment przywołanego utworu Lennona:
„Nie wierzę w magię, nie wierzę w I Ching, nie wierzę w Biblię, nie wierzę w tarota, nie wierzę w Hitlera, nie wierzę w Jezusa, nie wierzę w Kennedy’ego, nie wierzę w Buddę, nie wierzę mantrę, nie wierzę w Gita, nie wierzę w jogę, nie wierzę w królów, nie wierzę w Elvisa, nie wierzę w Zimmermana, nie wierzę w Beatlesów”.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie autora „SIECI” zestawienie Hitlera i Jezusa „musi budzić zdziwienie i niesmak. Ale kto bogatemu zabroni?”.
„W świecie, w którym wszystko podporządkowuje się postępowi, ale i postępowi, być może także igrzyska olimpijskie w swej tradycyjnej formie są już przeżytkiem, zwykłą rutyną, kolejnymi zawodami, które trzeba zaliczyć. A może właśnie dlatego powinny być tym bardziej tradycyjne, zachowawcze, hołdujące idei, która legła u ich nowożytnych podstaw”, podsumowuje prof. Aleksander Nalaskowski.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TG