„Nadal uznaje się pornografię za nieszkodliwą zabawę dla dorosłych, do której dzieci co prawda nie powinny mieć dostępu, ale nie należy wokół tego tematu podejmować żadnych działań ograniczających młodym ludziom dostęp do niej” – napisali kilka lat temu autorzy obszernego raportu na temat zjawiska, które w ciągu ostatniego półwiecza wygodnie umościło się w przestrzeni popkultury. Przyszedł czas na praktyczne wyciągnięcie wniosków z licznych alarmujących badań naukowych i powstrzymanie fali niszczącej kolejne pokolenia.
Seksuolog, dr Bogdan Stelmach w swym tekście zamieszczonym na łamach witryny opornografii.pl zacytował obrazowy opis mechanizmu powodującego uzależnienie – w tym również od oglądania fotografii czy filmów w sposób perwersyjny odwołujących się do sfery płciowej. Marc Lewis, kanadyjski neurobiolog i psycholog kliniczny tak nakreślił ten proces oraz rolę, jaką odgrywa w nim jeden z kluczowych dla naszych organizmów neuroprzekaźników:
Wesprzyj nas już teraz!
„Stara dobra dopamina, chemiczny napęd, który powoduje, że uganiamy się za tym, na co mamy ochotę, co sprawia nam przyjemność. Gdy zwierzę jest głodne, dopamina powoduje, że mózg przestawia się na poszukiwanie pożywienia. U osób uzależnionych sprawia, że mózg zajmuje się zdobywaniem narkotyków. Okazuje się, że desperacja napędzana dopaminą może trwale zmienić mózg (…). Czy to w przypadku pożywienia, czy heroiny, miłości czy hazardu, dopamina tworzy koleiny, linie śladów w masie neuronów. Ślady te twardnieją i stają się nieusuwalne, tworząc trwały szlak do wysoce wyspecjalizowanego – i ograniczonego – garnka złota” – napisał badacz z Kanady.
Dopamina reguluje szereg istotnych procesów zachodzących w układzie nerwowym. Odpowiada między innymi za naszą pamięć, motywację, funkcje poznawcze, sen i czuwanie, nastrój i zdolność do uczenia się. Nadmierne stymulowanie kory przedczołowej nadmiarem tej substancji – co w przypadku konsumentów pornografii oznacza wiele lat intensywnego oddziaływania – wpływa na utrwalanie zmian w mózgu – ostrzegał polski seksuolog. „Osoba prezentować zaczyna wyłącznie zachowania pozostające poza jej kontrolą, a nakierowane na poszukiwania nagrody. Upośledzeniu ulega dodatkowo system podejmowania decyzji, przewidywania konsekwencji swojego działania oraz przewidywania niebezpieczeństw. Innym efektem zmiany budowy oraz funkcji mózgu jest redukcja empatii, spadek zdolności do obdarzania zaufaniem innych, wzrost poczucia winy, ale też nawet pogorszenie koordynacji ruchowej” – wymieniał w swym tekście dr Stelmach.
Z czasem mózg oswaja się z nadmiarowymi bodźcami. To z kolei owocuje potrzebą zapewniania coraz mocniejszych wrażeń – w tym przypadku wynikających z oglądania treści pornograficznych.
Zaburzony rozwój
– Dzisiaj 70 procent szesnastolatków przyznaje się do oglądania pornografii w internecie. Po raz pierwszy z materiałami tego typu dzieci spotykają się już w wieku 11 lat. Pornografia zmienia mózgi naszych dzieci – alarmował Tomasz Rożek, autor popularnego kanału You Tube „Nauka – to lubię”.
Dziennikarz przywołał badanie „Nastolatki 3.0”, według którego 13- i 14-latkowie każdego dnia poświęcają około 5,5 godziny na aktywność w sieci internetowej. Z kolei według raportu Państwowego Instytutu Badawczego NASK sprzed dwóch lat, ponad połowa badanych nieletnich w wieku od 12. do 16. roku życia zetknęła się przynajmniej raz z pornografią. Co trzeci z ankietowanych przyznał się, że ogląda ją kilka razy w ciągu tygodnia. Aż 20 procent dzieci w tym przedziale wiekowym wyznało, że wpatruje się w tego rodzaju treści codziennie.
– Nuda jest trzecim najczęściej wskazywanym powodem, dla którego młodzież sięga po materiały erotyczne. I tu już się pojawia różnica, czy też różnice w postrzeganiu tego typu materiałów przez starszych nastolatków i młodszych nastolatków. Szesnastolatkowie mówią, że oglądanie pornografii wywołuje w nich, u nich takie emocje jak podniecenie seksualne czy podekscytowanie – podkreślał Tomasz Rożek. – Ale dzieciom młodszym, między 12. a 14. rokiem życia znacznie częściej towarzyszy zawstydzenie, zakłopotanie, a często nawet lęk. Emocje skrajne, które przerastają możliwości poznawcze dziecka. Emocje, z którymi dziecko nie wie jak sobie poradzić – dodał popularyzator nauki.
Sztuczne eskalowanie skrajnych emocji w młodym wieku wpływa na trudności z nawiązywaniem kontaktów społecznych, słabsze więzi z rodzicami czy opiekunami, emocjonalne wycofanie.
– Tutaj starać się nie trzeba. W życiu online kilka kliknięć i mózg dostaje to, za czym tęskni. Ta łatwość zaspokajania głodu dopaminowego pornografią, zaburza relacje. Uczy, że są one nieopłacalne. Nie warto w nie inwestować, bo relacje wymagają wysiłku. A po co go podejmować, skoro bez wysiłku można dostać to samo? – opisywał Tomasz Rożek czynniki wpływające na uzależnienie.
Regularne raczenie się treściami epatującymi seksualnością przyspiesza inicjację prawdziwego życia płciowego – nawet w wieku niższym niż „ustawowe” 15 lat. Chodzi o wiek, w którym, niezależnie od liberalnego prawa, bardzo daleko do życiowej dojrzałości. To dzieci nie gotowe by wziąć odpowiedzialność za tak poważną sferę jak ta, której naturalnym celem jest powoływanie do życia własnego potomstwa.
To jednak nie wszystko. Badania dowodzą, że chociaż młodzież ma świadomość, że ogląda udawane, zaaranżowane sceny nie mające zbyt wiele wspólnego z realiami, to jednak wiele osób wchodzących dopiero w prawdziwe życie, uczących się dokonywania wyborów, wskutek zetknięcia z pornografią popada w kompleksy.
Może to prowadzić do przekonania o własnej nieatrakcyjności, zaburzeń w postrzeganiu osób przeciwnej płci, czy też do rozwoju nieprawidłowości odżywiania w rodzaju anoreksji czy bulimii. Młodemu człowiekowi coraz trudniej zapamiętywać, koncentrować się na nauce czy innych obowiązkach.
Martwe prawo, iluzoryczna ochrona
W 2017 walczące z plagą pornografii Stowarzyszenie Twoja Sprawa (STS) opublikowało obszerny raport podsumowujący literaturę i badania naukowe poświęcone temu niszczącemu zjawisku. Autorzy opracowania przypomnieli na wstępie obowiązujący w Polsce stan prawny dotykający tej materii.
Przepisy Kodeksu karnego z 2 sierpnia 1997 roku teoretycznie chronią dzieci i młodzież przed zbyt łatwym dostępem do treści pornograficznych. Artykuł 200 § 3 umożliwia karanie za „rozpowszechnianie treści pornograficznych w sposób umożliwiający małoletniemu poniżej 15 lat zapoznanie się z nimi”. Z kolei art. 200 § 5 zabrania reklamować czy promować rozpowszechnianie treści pornograficznych mogących trafiać do dzieci 14-latków i młodszych.
„Chodzi o każdy sposób rozpowszechniania, który stwarza realną lub choćby tylko potencjalną możliwość odbioru treści pornograficznych bez potrzeby podejmowania przez osobę małoletnią jakichś specjalnych starań ukierunkowanych na zapoznanie się z nimi, np. przez wprowadzanie treści pornograficznych do Internetu bez rzeczywistego ograniczenia dostępu dla dzieci” – czytamy w raporcie. Łatwo w tym miejscu dojść do prawdziwego wniosku, że w naszym kraju przepisy te są notorycznie łamane, bowiem dostęp do gorszących materiałów jest w Polsce – nomen omen – dziecinnie prosty. Bierze się to z faktu, że organy ścigania bagatelizują znaczenie łamania prawa w tej sferze.
„(…) nadal uznaje się pornografię za nieszkodliwą zabawę dla dorosłych, do której dzieci co prawda nie powinny mieć dostępu, ale nie należy wokół tego tematu podejmować żadnych działań ograniczających młodym ludziom dostęp do niej. To z kolei stwarza atmosferę przyzwolenia na bezkarność przemysłu pornograficznego, który nie bierze pod uwagę, że pornografia jest poważnym zagrożeniem dla dzieci i młodzieży” – wskazali autorzy opracowania.
Jednak powszechna skala zjawiska oraz alarmujące sygnały wysyłane ze środowisk medyczno-naukowych oraz pedagogicznych, skłoniły autorów Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016 –2020 do poświęcenia części uwagi problemowi uzależnienia od pornografii.
Wspomniany raport Stowarzyszenia Twoja Sprawa zawiera obszerny wypis wniosków z kilkudziesięciu badań dotyczących różnorodnych skutków medycznych i społecznych sięgania po „erotyczny narkotyk”. Wnioski są jednoznaczne: mamy do czynienia z niezwykle groźnym zjawiskiem, mogącym poważnie zaciążyć na zdrowiu i szeroko rozumianej kondycji kolejnych pokoleń.
Niewinność zderza się z otchłanią brudu
„Kontakt dziecka z pornografią to najbrutalniejsza forma seksualizacji. Skutki tego rozciągają się na całe życie. Najpopularniejsze i ogólnie dostępne rodzaje treści pornograficznych prezentują relacje seksualne z wykorzystaniem przemocy oraz dewiacyjne i niebezpieczne dla zdrowia zachowania seksualne (np. promowanie takich sposobów stymulacji seksualnej, które prowadzą do uszkodzenia ciała)” – przestrzegała w swym opracowaniu Fundacja Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii. Jak wskazali specjaliści, „oglądanie porno powoduje, że młodzież traktuje przemoc seksualną jako normę. Powstaje przekonanie, że kobiety lubią być gwałcone”.
Instytut Profilaktyki Zintegrowanej zbadał, że pośród nośników przekazu olbrzymią przewagę w kategorii źródeł dostępu do obscenicznych treści posiada Internet. Stale rośnie przy tym udział telefonów komórkowych jako narzędzi transmisji pornografii do umysłów dzieci i młodzieży.
„Po pierwsze, pornografia dostępna jest dla dzieci i młodzieży 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Po drugie, jest ona darmowa. Po trzecie, miejsce statycznych zdjęć z pism pornograficznych zajęły filmy o wysokiej jakości i rozdzielczości, których nie da się w żaden sposób porównać czy to z literaturą pornograficzną, czy nawet z magazynami dla dorosłych w wersji drukowanej. Nasz mózg inaczej odbiera tego typu przekazy – istotną różnicą jest ilość bodźców w jednostce czasu” – wskazał Instytut.
W przypadku tego właśnie uzależnienia, grupą ryzyka stanowią samotni mężczyźni, którzy zetknęli się z podobnymi treściami we wczesnym okresie rozwojowym. Na poziomie neurobiologicznym ludzie owładnięci tego rodzaju zniewoleniem wykazują podobne reakcje i objawy co osoby uzależnione od substancji psychoaktywnych.
Pornografia ma – dowiedli uczeni – największy potencjał uzależniający pośród wszystkich odmian i możliwości korzystania z Internetu.
„Zmiany treści pornograficznych na coraz bardziej obsceniczne i wynaturzone spowodowane są z jednej strony rywalizacją między konkurującymi ze sobą wydawcami pornografii, ale z drugiej strony są jednocześnie odpowiedzią na potrzeby płynące ze strony konsumentów tego typu treści. Osoby, które regularnie oglądają pornografię, niezależnie od tego, czy są uzależnione, czy też nie, dość powszechnie przyznają, że występuje u nich potrzeba zapoznawania się z coraz mocniejszą formą treści pornograficznych. Tak jak w przypadku narkotyków – narkoman stopniowo zwiększa dawki substancji, tak osoba konsumująca pornografię sięga po coraz bardziej obsceniczną jej wersję” – podał, w ślad za badaniami naukowymi raport Stowarzyszenia Twoja Sprawa.
Organizacje walczące z plagą pornografii wskazują na jeszcze jeden istotny aspekt problemu – wczesną inicjację do konsumowania treści seksualizujących. U dzieci i młodzieży może ono dużo szybciej niż u dorosłych przerodzić się w uzależnienie behawioralne, prowadzące do zmian w mózgu i – co za tym idzie – szkodliwych modyfikacji postaw i zachowań.
Wprawdzie mózg człowieka podlega zmianom w ciągu całego naszego życia, to jednak obszar przedczołowej kory mózgowej – odpowiadający za zdolność do przewidywania, planowania i organizowania swoich działań – formuje się generalnie do około 25. roku życia. Uszkodzenie tego obszaru – następujące na przykład wskutek regularnego dawkowania obecnych w pornografii bodźców – jest powodem między innymi „zachowań impulsywnych, zaburzeń koncentracji, zaburzeń pamięci, utraty zdolności przewidywania niebezpieczeństwa”.
„(…) jeszcze bardziej skłania [to] do wniosków, że pornografia jest szczególnie niebezpieczna dla dzieci i młodzieży” – alarmował raport STS.
Kolejne cytowane tam prace naukowe dowodzą wpływu, jaki wywierają tego rodzaju materiały na zaburzenia relacji małżeńskich, w tym znacznie większe ryzyko rozwodów; wczesne inicjowanie kontaktów seksualnych; rozwiązłość, skłonność do wymieniania się ze znajomymi bądź obcymi osobami własnymi zdjęciami w negliżu; fetyszyzm, sadyzm, masochizm, podglądactwo czy pedofilię.
Według raportu 80 procent badanych gwałcicieli przyznało, że potrzeba czy wręcz przymus doprowadzania do aktów seksualnych – nie wyłączając przemocy i wymuszeń – były pośrednim skutkiem oglądania pornografii.
Biznes kosztem skrajnego poniżenia
„Pisałem kiedyś tekst o jednym z czołowych operatorów w amerykańskim przemyśle porno, który porzucił dobrze płatną pracę i zaangażował się w walkę z pornografią. Powiedział on, że nie ma nic podniecającego w widoku płaczącej i ssącej kciuk w rogu pokoju dziewczyny, która kończy odgrywać scenę. My, niestety nie widzimy, co się dzieje z kobietami po reżyserskiej komendzie stop” – zwrócił uwagę filmoznawca Łukasz Adamski (wPolityce.pl). Cytowany fragment pochodzi z recenzji wydanej w 2012 roku książki profesor Gail Dines. Pozycja zatytułowana „Pornoland. Jak skradziono naszą seksualność”, w Polsce trafiła na księgarskie półki dzięki Wydawnictwu W drodze.
Autorka, w przeciwieństwie do swych ideowych koleżanek z najnowszych generacji skrajnej lewicy, nie wmawia słuchaczom i czytelnikom, że „praca seksualna” w jej różnych przejawach to całkiem interesujący sposób na życie. Wręcz przeciwnie, Dines jest założycielką organizacji Stop Porn Culture, zwalczającej przemoc na tle seksualnym oraz proceder hiperseksualizowania kultury. Inicjowała również powstanie stowarzyszenia Culture Reframed. Od ponad czterdziestu lat specjalizuje się w zjawisku pornografii.
– Jeśli chcemy to po akademicku ubrać w ładne słowa, to pornografią są obrazy seksualności stworzone do tego, by odczłowieczyć kobietę i zrobić z niej przedmiot wielokrotnego użytku – stwierdziła w wywiadzie udzielonym o. Romanowi Bieleckiemu OP („W Drodze”).
Socjolog wskazała na ewolucję, jaką w ciągu kolejnych dekad przechodzi przemysł filmów i zdjęć mających za cel sztuczne wzbudzanie erotycznej ekscytacji.
– Dzisiaj mainstreamem jest to, co kiedyś nazywało się twardym porno. W najpopularniejszych serwisach znajdziemy filmy z przemocą wobec kobiet. Seks upokarzający, nieludzki, schematyczny i prostacki, który jest wytworem zimnej kalkulacji i chęci zarobienia jak największych pieniędzy. W erze powszechnego dostępu do internetu ostra pornografia stała się fundamentem naszej kultury – mówiła bez ogródek.
W swojej książce „Pornoland” scharakteryzowała zjawisko, które nazwała pop-porno. Chodzi o przemyślną strategię marketingową przemysłu cieszącego się od zawsze tyleż zasłużoną, co marną reputacją. W trosce o lepszy wizerunek i powszechny dostęp, bez ograniczeń, do wszystkich grup społecznych, usiłuje on ukazywać skrajnie destrukcyjne zjawisko w sposób ugrzeczniony, „fajny” i nieszkodliwy. Wstydliwe praktyki zepchnięte niegdyś do z zakamarków sklepów i sal projekcyjnych z przyciemnianymi szybami, trafiają dzisiaj do głównego nurtu kultury – właśnie poprzez internet czy filmowe platformy streamingowe.
Ruszyła zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy hamującej demoralizację – DOŁĄCZ!
Przemysł porno skutecznie promuje dzisiaj wizerunek atrakcyjnej dziewczyny czy kobiety hot and sexy – w każdej chwili gotowej na aktywność i nowe doznania. Odbywa się to olbrzymim kosztem eksploatacji, niszczenia fizycznego, psychicznego i duchowego uczestniczek (i uczestników) tego procederu – aktorek czy aktorów produkcji określanych kategorią „XXX”.
– Wycieńczone, pobite i zmaltretowane, przed chwilą zostały zgwałcone, ledwie dochodzą do siebie i zaraz czeka je to samo w kolejnym filmie. Mężczyznom, którzy wmawiają sobie, że one muszą to lubić, trzeba zadać pytanie: Kim ty, do cholery, jesteś, że czerpiesz przyjemność z oglądania torturowanych kobiet? – zwracała się w cytowanym już tu wywiadzie Gail Dines.
Socjolog zaakcentowała jeden z pomijanych najczęściej aspektów branży porno – systemowe odzieranie z godności. – Co w pierwszym rzędzie robi się więźniowi w więzieniu? Rozbiera się go. Dlaczego? Przecież strażnicy się nie rozbierają. Chodzi o to, że pozbawienie ubrania jest informacją, kto w tym układzie ma władzę. Jeśli jedna osoba jest ubrana, a druga naga, to jedna z nich ma władzę. Tak samo sprawa wygląda z pornografią – zauważyła.
Dines opisała zderzenie nastolatków szukających w internecie wiedzy na temat swojego ciała – którym w tym wieku w naturalny sposób zaczynają się interesować – z brutalną, perwersyjną i skrajnie zdegradowaną rzeczywistością filmów pornograficznych.
– To jest gwałt na twojej wyobraźni i psychice. Nie masz innych doświadczeń i zaczynasz kojarzyć seks z pornografią. Czyli tym, co – jak widzisz w internecie – jest okropne, niesmaczne i brutalne. Jednocześnie wstydzisz się o tym komukolwiek powiedzieć, a czujesz przymus, żeby oglądać więcej takich obrazów. I to jest trauma. Jeśli tego nie przepracujesz, zawsze będziesz do tego powracał. O to chodzi przemysłowi pornograficznemu: zawstydzić i traumatyzować nastolatków tak, żeby wciąż sięgali po pornografię – podkreślała autorka „Pornolandu”.
Jako jedyną receptę dla rodziców, którzy chcą uchronić własne dzieci przed takimi doświadczeniami, badaczka wskazała konieczność utrzymywania z nimi kontaktu, poświęcania im czasu, budowania od najmłodszych lat autentycznej więzi z synami i córkami.
Z kolei aby walka z masową pornografią mogła być skuteczna, musi odbywać się – w ocenie prof. Dines – na poziomie wymuszania na dostawcach ograniczeniu dostępu wyłącznie dla osób pełnoletnich, dysponujących kartą kredytową i bezpośrednio zwracających się do porno-dealera o dostęp do ulubionego narkotyku.
– Pornografia nikomu nie wychodzi na dobre. Ani kobietom, ani mężczyznom, ani kulturze, a już w szczególności – dzieciom. Jest jeden wyjątek: szefowie przemysłu pornograficznego – oni zbijają na niej fortunę – podkreślała kanadyjska socjolog. – Zakaz pornografii to nie kwestia religii, ale kwestia przyszłości dzieci tego świata – zaznaczyła zadeklarowana feministka.
Roman Motoła
Zobacz także: