Po serii ataków na tle seksualnym na kobiety w Niemczech, których sprawcami byli imigranci, Bundestag jednogłośnie zdecydował o zaostrzeniu przepisów karnych. Nowe regulacje wychodzące naprzeciw zasadzie „nie znaczy nie”, mają lepiej chronić kobiety przed seksualną przemocą.
Nowe przepisy zawierają m.in. zapis rozszerzający definicję gwałtu na każde zbliżenie płciowe wbrew woli partnera, nawet bez użycia przemocy fizycznej. Jak tłumaczył minister sprawiedliwości Heiko Maas, takie zapisy „likwidują luki w prawi” i „lepiej chronią kobiety przed seksualną przemocą”. Jak wskazał, brak kary dla gwałciciela oznacza „powtórne upokorzenie” zgwałconej kobiety.
Wesprzyj nas już teraz!
Dotychczas artykuł 177 niemieckiego kodeksu karnego przewidywał kary za gwałt tylko w przypadku, gdy ofiara stawiała czynny opór, a napastnik stosował przemoc lub groził użyciem przemocy.
Jak komentują niemieckie media, obecnie „kobieta nie musi ani wołać o pomoc, ani też fizycznie się bronić, a czynności seksualne podjęte wbrew jej woli oznaczają i tak złamanie prawa”. Zastosowanie przepisów ma być szerokie i dotyczyć sytuacji, gdy sprawca wykorzystuje podległość służbową wobec ofiary, albo stosuje szantaż.
Parlamentarzyści w czasie dyskusji nad projektem ustawy zauważyli, że obecnie odsetek wyroków skazujących w sprawach o gwałt jest znikomy i mieści się w granicy od 5 do 10 proc. postępowań. Parlamentarzyści ocenili, że Niemcy są mocno opóźnione w sprawach dotyczących przestępstw seksualnych.
Nowa ustawa budzi obawy przed możliwością nadużywania przez kobiety niejasnych przepisów przeciwko partnerom. Niektórzy publicyści uważają nowe prawo za zbyteczne i zgubne.
W nowych przepisach Budestag wprost odpowiedział na wydarzenia sylwestrowe z kilku niemieckich miasta i wprowadził karalność za dotykanie w intymne miejsca, a także za uczestnictwo w grupie, która tworzy sztuczny tłok i otacza ofiarę w celu seksualnego napastowania. W przypadku cudzoziemców orzeczenie kary w takim przypadku może prowadzić do deportacji skazanego. Co ciekawe taki zapis nie znalazł poparcia części opozycji, która uznała go za dyskryminację imigrantów.
Źródło: gosc.pl
MA