Siv Jensen, norweska minister finansów i szefowa współrządzącej Partii Postępu chce wymóc na imigrantach naukę języka. Jeżeli obcokrajowcy nie opanowali norweskiego w ciągu pięciu lat, zostaliby pozbawieni zasiłków.
„Jeżeli integracja cudzoziemców ma się udać, to wielkie znaczenie będzie miało podjęcie przez nich pracy. Jedna z najważniejszych rzeczy, jaką możemy uczynić, aby tak się stało, to postawić im wymagania, zwłaszcza jeśli chodzi o naukę norweskiego. Ma to kluczowe znaczenie dla dobrej integracji – oceniła Jensen w rozmowie z dziennikiem „Aftenposten”.
Wesprzyj nas już teraz!
Partia Postępu znana jest ze swego nacjonalizmu, ale odkąd weszła do koalicji rządzącej, złagodziła swe stanowisko. Jednak przed wyborami parlamentarnymi, zaplanowanymi na wrzesień, narracja „antyimigrancka” partii nieco przybiera na sile.
Wcześniej partia ta opowiadała się za obcięciem rządowych dotacji na naukę języka dla cudzoziemców i azylantów. Jensen nie widzi tu sprzeczności, gdyż uważa za niecelowe wydawanie publicznych pieniędzy na naukę norweskiego azylantów, którzy nie chcą pozostać w Norwegii.
Ci, co zechcą zamieszkać w tym kraju, mieliby po pięciu latach zdać test językowy. Jeśli wynik byłby negatywny, osoba taka nie mogłaby występować do państwa z wnioskiem o objęcie świadczeniami – czy to w postaci zasiłku czy renty.
Premier Norwegii Erna Solberg (Prawica) takie pomysły przyjęła bez entuzjazmu podkreślając, że wyznaczanie granic czasowych nie jest właściwe, a należałoby też brać pod uwagę zaangażowanie na kursach.
Według ostatnich sondaży przedwyborczych na Prawicę chce zagłosować ok 22,7 proc. ankietowanych. Partia Postępu może liczyć na 12,6 proc. głosów, zaś na Chrześcijańską Partię Ludowa i Socjalistyczną Lewicę zagłosowałoby po 5,2 proc. wyborców.
Źródło: gość.pl
MA