W piątek wieczorem w jednym z brytyjskich hospicjów zmarł Charlie Gard. Chłopiec od urodzenia cierpiał na poważną chorobę genetyczną, która nie pozwalała mu na normalne życie. Lekarze zdecydowali o jego odłączeniu od aparatury podtrzymującej go przy życiu. Pomimo sądowej walki o chłopca, jaką stoczyli jego rodzice, wsparcia papieża Franciszka, a także Donalda Trumpa, ostatecznie nie udało się go uratować.
Historia małego Charliego wstrząsnęła opinią publiczną całego świata. 11-miesięczny chłopiec od urodzenia cierpiał na ciężką chorobę genetyczną stopniowo wyniszczającą jego mózg i mięśnie oraz zaburzającą działanie układu odpornościowego. Dziecko przez to nie było w stanie się ruszać, nie widziało, nie słyszało i oddychało jedynie z pomocą specjalistycznej aparatury. Lekarze zdecydowali o odłączeniu go od urządzenia podtrzymującego życie.
Wesprzyj nas już teraz!
Rodzice Charliego postanowili walczyć o jego życie przed sądem i poddać go eksperymentalnej terapii w Stanach Zjednoczonych. Jednak ich apelacje były odrzucane, a dotychczasowe wyroki podtrzymywane przez Sąd Najwyższy i Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Nie dawano wiary amerykańskiemu lekarzowi twierdzącemu, iż jest w stanie pomóc dziecku. Przypadkiem Charliego Garda zainteresował się cały świat. Setki tysięcy osób deklarowały modlitwę w intencji chłopca. Rodzice dziecka otrzymywali wyrazy wsparcia m.in. od Stolicy Apostolskiej oraz prezydenta USA Donalda J. Trumpa.
Jak podaje „The Independent”, 11-miesięczny chłopiec w piątek został przetransportowany do hospicjum, gdzie odłączono go od aparatury. Konsekwencją tego była śmierć chłopca. – Dla Charliego jest już za późno, zbyt wiele czasu nam uciekło, doszło do nieodwracalnych zmian w ciele chłopca i jego dalsze leczenie nie daje szans na powodzenie – tłumaczył Grant Armstrong, adwokat reprezentujący rodziców Charliego. – Charlie czekał cierpliwie na leczenie. Z powodu różnych opóźnień, cień szansy, jaki mieliśmy, przepadł – mówił.
Komentując to wydarzenie prezes Papieskiej Akademii Pro Vita, abp Vincenzo Paglia stwierdził, że wydarzenie to pobudza nas do krzewienia kultury towarzyszenia i stanowczego odrzucenia eutanazji, opuszczenia chorego a także uporczywej terapii. Jednocześnie zachęcił do powiedzenia „tak” towarzyszeniu osobom chorym i cierpiącym, postępowi nauki i terapii bólu.
Sprawa chłopca stanęła w centrum sporu między rodzicami a szpitalem, w którym był leczony: rodzice chciałby poddać go terapii eksperymentalnej w Stanach Zjednoczonych. Ostatnim ich pragnieniem było, aby mógł umrzeć w domu. Ich prośbę odrzucił sąd. Great Ormond Street Hospital chciał kontynuować terapię za pomocą sprzętu, jakim dysponuje, ale trybunał orzekł, że Charlie będzie przeniesiony do hospicjum dla nieuleczalnie chorych. Krótko po przybyciu odłączono tuby wentylacyjne. Charlie zmarł kilka minut później, na tydzień przed swoimi urodzinami. Prawo lekarzy do zakończenia uporczywej terapii potwierdziły dwa brytyjskie sądy i Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Źródło: wprost.pl, KAI, PCh24.pl, The Independent
WMa