W ciągu roku obowiązywania zakazu handlu na Węgrzech nie spełnił się żaden z czarnych scenariuszy zwolenników niewolniczej pracy przez siedem dni w tygodniu. Nikt nie stracił pracy, żadna sieć handlowa nie uciekła z rynku, a społeczeństwo szybko zmieniło nawyki. Supermarkety nawet w pozostawione cztery handlowe niedziele świeciły pustkami.
Jak podkreślił Csaba Bubenko z węgierskiego Niezależnego Związku Pracowników Handlu KDFSz, niedziele wolne od handlu obowiązują na Węgrzech już od niemal roku, a dotychczasowe doświadczenia są tylko pozytywne.
Wesprzyj nas już teraz!
– Miniony rok dzisiaj przekładamy na sukces. Te prognozy, którymi atakowano pomysł wprowadzenia wolnych niedziel, póki co nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. Nikt nie zwolnił tysięcy pracowników. Żadne też firmy nie wyprowadziły się z kraju z powodu gorszych wyników ekonomicznych – podkreślił Bubenko podczas konferencji w Sejmie.
Jak zaznaczył, doświadczenia sieci handlowych na Węgrzech pokazują, że ich obroty w ciągu ostatniego roku nieznacznie wzrosły, zaś firmy borykają się z problemem braku pracowników z doświadczeniem w branży handlowej. Innym zmartwieniem „sieciówek” jest brak miejsc parkingowych dla klientów, którzy teraz chętniej robią zakupy od czwartku do soboty.
Bubenko wskazał też, że Węgrzy szybko przyzwyczaili się do nowego trybu funkcjonowania sklepów, a ostatnie dane pokazują, że nawet w przedświąteczne cztery niedziele handlowe, klienci niezbyt chętnie odwiedzali sklepy. Dziś, jak dodał, nawet zagorzali przeciwnicy zmian, przyznają że nastąpiły one sprawnie i zostały wprowadzone we właściwy sposób.
– Gdyby to o czym mówię, nie znajdowało pokrycia w rzeczywistości, zapewne państwo usłyszeliby o tym, że wiele firm wyprowadza się z Węgier, a nic takiego nie ma miejsca – dodał.
Wprowadzenie analogicznych rozwiązań w Polsce postulują rodzime środowiska związkowe. Jak podkreślił poseł Paweł Abramowicz, obywatelski projekt ustawy w tej sprawie ma powstać z pomocą Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, który będzie dobrym miejscem prowadzenia dialogu między organizacjami związkowymi i pracodawcami.
Zakaz handlu w niedziele miałby dotykać w sposób szczególny duże sieci handlowe i dyskonty. W ocenie związków, polscy pracownicy są przemęczeni i nie przemawia do nich już nawet perspektywa pracy w niedziele za zwiększoną stawkę. Regulacja będzie przewidywała wyłączenia. W niedziele będą mogły handlować małe sklepy (o powierzchni poniżej 50m kwadratowych), ale sprzedaż będą mogli w nich prowadzić tylko właściciele, bądź członkowie ich rodzin. Dokładnie takie zapisy obowiązują na Węgrzech.
Marcin Austyn