W Niemczech zakazano działalności internetowej platformy ekstremistycznej lewicy, na której radykałowie od lat chlubili się efektami swoich działań terrorystycznych i zachęcali do przemocy. Problem w tym, że strona… nadal funkcjonuje.
Ponad dwa lata temu niemieckie władze podjęły próbę ukrócenia działalności ekstremistycznej platformy internetowej „Linksunten.Indymedia”. Na stronie radykalna lewica chlubiła się aktami terroru, jakich „antyfaszyści” dokonywali w całym kraju. W licznych oświadczeniach i apelach zachęcano też do używania brutalnej przemocy wobec funkcjonariuszy państwowych i politycznych przeciwników lewaków.
Wesprzyj nas już teraz!
Zakaz funkcjonowania serwisu był bezpośrednią konsekwencją publikacji, jakie pojawiły się na stronie przy okazji szczytu G20 w Hamburgu.
Jednak, mimo zakazu wydanego wówczas przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, platforma nadal funkcjonowała. Jeszcze na początku tego roku portal PCh24.pl opisywał przypadek dewastacji katolickiego kościoła w Berlinie. Tym atakiem lewacy chwalili się właśnie na inkryminowanej stronie.
W środę zakaz wydany przez MSW potwierdził niemiecki Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku. Odrzucono skargi składane prawdopodobnie przez administratorów strony, którzy uważali, że działalność portalu opiera się na zasadzie wolności słowa i zrzeszeń.
Sędzia Ingo Kraft podkreślił, że platforma powstała w roku 2008 w wyraźnym celu stworzenia „lewicowej anty-publiki”. Gdyby skargi zostały złożone przez konkretne stowarzyszenie, to wyrok mógłby być inny, jednak wystąpiły z nimi osoby prywatne, stąd sąd podjął decyzję o ich odrzuceniu.
Niestety, mimo zakazu MSW potwierdzonego teraz przez sąd, na lewacką stronę nadal można wejść. Choć rzecz jest w świetle niemieckiego prawa nielegalna, wciąż działa i wciąż publikuje treści wzywające do udziału w rozmaitych antypaństwowych i antyprawicowych inicjatywach. Nie wiadomo, czy wyrok z Lipska pomoże w realnym zamknięciu platformy.
Źródło: welt.de
Pach