W Polsce – na granicy, w Niemczech – już na ulicach. Imigranci poczynają sobie coraz odważniej. Kolejny Afgańczyk zaatakował policjantów.
W Bergen auf Rügen (Meklemburgia-Pomorze Przednie) 22-letni Afgańczyk w biały dzień ciął nożem plakaty wyborcze. O jego poczynaniach policję zawiadomił kierowca autobusu, któremu uzbrojony mężczyzna zaszedł drogę. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce i wezwali Afgańczyka do rzucenia noża na ziemię. 22-latek zrobił to, ale następnie… rzucił się z pięściami na policjanta. Funkcjonariuszom udało się go obezwładnić i związać.
Zaledwie dzień wcześniej do podobnego zajścia doszło w Mannheim. Nie chodzi bynajmniej o brutalną napaść na krytyka islamu i policjanta, to jeszcze inne wydarzenie. W zajściu, o którym mowa, brał udział lokalny polityk AfD. 62-letni mężczyzna zauważył, że ktoś rozcina jego plakaty wyborcze. Wezwał osobnika do oddania plakatów, a ten zaatakował go z nożem i go ranił. Został zatrzymany, ale nie podano informacji o jego pochodzeniu.
Czy Niemcy wyciągną z tego wszystkiego jakieś konsekwencje? Kanclerz Olaf Scholz zapowiedział w czwartek, że azylanci, którzy dopuszczą się poważnych przestępstw, będą odsyłani do kraju pochodzenia, nawet jeżeli jest to Afganistan lub Syria. Mężczyzna, który zaatakował krytyka islamu i policjantów w Mannheim, uśmiercając funkcjonariusza, był Afgańczykiem – powinien wrócić do kraju, ale nigdy go nie odesłano. Czy zapowiedzi Scholza są wiarygodne, cóż… To każdy oceni sam.
Źródła: jungefreiheit.de, PCh24.pl
Pach