Niemieccy politycy chcą wzmocnić pozycję służby dyplomatycznej UE, przyznając do dyspozycji szefowej dyplomacji znaczne uprawnienia i większe środki.
W dokumencie przedstawionym w ub. miesiącu, który został zaakceptowany przez ministrów spraw zagranicznych 14 państw europejskich, Berlin zaproponował m.in. przyznanie większych uprawnień szefowej dyplomacji europejskiej w zakresie kontroli „polityki sąsiedztwa” leżącej w tej chwili w kompetencji Komisji Europejskiej. Polityka ta reguluje kwestie stosunków z 16 krajami na wschodzie UE i południu.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem Niemców, szefowa dyplomacji powinna także zajmować się negocjacją traktatów UE z krajami wiodącymi,takimi jak: Chiny i Rosja. Powinna też mieć ogólną władzę w zakresie polityki dot. unijnej pomocy dla krajów afrykańskich i karaibskich.
Gdyby niemiecka propozycja została zaakceptowana, wówczas szefowa dyplomacji zagranicznej mogłaby dysponować budżetem wynoszącym ponad 9 mld euro rocznie.
Przeciwko tym zmianom występują Brytyjczycy. – To nie ma nic wspólnego z praktyczną oceną tego, czego potrzebujemy. To czysto ideologiczny zabieg mający wzmocnić rolę UE – uważa poseł Geoffrey Van Orden. Obawia się on powstania kolosa, który nie będzie w stanie niczego kontrolować.
W dokumencie niemieccy politycy stwierdzili, że europejska służba dyplomatyczna powinna być stale umacniana „w celu zapewnienia spójnego, kompleksowego i zintegrowanego podejścia UE do działań zewnętrznych”.
Dokument uznaje również, że w urzędzie sprawowanym obecnie przez lady Ashton panuje bałagan pod względem administracyjnym i że w związku z tym potrzebuje ona pomocy nowych dyplomatów, którzy usprawnią jej pracę. Stwierdzono: „Procesy i struktury wyższego szczebla zarządzania, powinny zostać poddane weryfikacji w celu zapewnienia wyraźnych linii raportowania i podziału zadań”.
Źródło: The Daily Telegraph, AS.