Niemcy powinny naciskać na dokończenie unii walutowej i promować euro jako międzynarodową walutę, by chronić swoje interesy i gospodarkę przed wtórnymi sankcjami – zaleca Niemiecka Rada Polityki Zagranicznej. Wpływowy think tank ostrzega przed skutkami restrykcji stosowanych przez USA wobec Chin i restrykcji odwetowych Pekinu w związku z zaostrzającą się rywalizacją geoekonomiczną.
„Rywalizacja amerykańsko-chińska będzie coraz bardziej rozgrywać się w sferze geoekonomicznej. Stosowanie wtórnych sankcji – zwłaszcza dolarowych – negatywnie wpływa na niemieckie interesy gospodarcze. Nowy rząd Niemiec powinien zatem zintensyfikować wysiłki na rzecz promocji euro jako międzynarodowej waluty równorzędnej dolarowi, a także udzielić kwalifikowanego wsparcia unijnej polityce przeciwdziałania przymusowi dolara” – pisze dr Markus Jaeger na stronie dgap.org.
Wesprzyj nas już teraz!
Jaeger uważa, że opcje reakcji niemieckiej na politykę sankcyjną USA wobec Chin są ograniczone. Najrozsądniejszym rozwiązaniem – z jego punktu widzenia – byłoby więc zabieganie o przyspieszenie budowy unii walutowej w Europie i rozwój unii rynków kapitałowych.
Stany Zjednoczone wciąż zajmują uprzywilejowaną pozycję w kwestii możliwości kontroli handlu międzynarodowego, ze względu na dominację dolara. Sankcje nakładane przez Waszyngton uderzają w firmy i osoby fizyczne z danego kraju, co z kolei przekłada się na całą gospodarkę. Mogą pojawić się problemy z dostawą określonych surowców czy towarów. Wzrosną koszty funkcjonowania firm. Restrykcje finansowe blokują dostęp pewnym podmiotom do krajowego lub międzynarodowego systemu pieniężnego.
Ameryka wprowadziła kontrolę eksportu i ograniczenia transferu technologii. W szczególności dotyka to branży półprzewodników. Niemcy, bazując na komponentach wyprodukowanych w USA lub licencjonowanych, nie mogą sprzedawać swoich towarów chińskim firmom, jeśli nie chcą się narazić na utratę dostępu do rynku amerykańskiego bądź płacić wysokich kar.
Oprócz Amerykanów również Chińczycy wprowadzają sankcje i budują system płatności międzybankowych CIPS, mający być alternatywą dla SWIFT. Promują e-juany. Rozwijają sektor produkcyjny wysokich technologii i promują strategiczny plan ustanowienia globalnych standardów dla nowych rozwiązań (China Standards 2035). Wprowadzają wymogi dotyczące lokalizacji baz danych. Chińskie spółki zależne występują do sądów z roszczeniami o odszkodowania od firm zachodnich za szkody wywołane sankcjami.
Jaeger przyznaje, że sankcje dolarowe są skuteczne i bolesne. W przeszłości UE proponowała rozwiązania, które miały przeciwdziałać skutkom ograniczeń eksterytorialnych oraz wtórnych. Obejmowały one odwoływanie się do mechanizmów rozstrzygania sporów międzypaństwowych oraz pozywania rządów przez przedsiębiorców i obywateli. Jest to jednak kosztowne i czasochłonne. Obecnie proponuje się ustawę blokującą sankcje wtórne i dolarowe, to znaczy firmy w danych jurysdykcjach otrzymywałyby zakaz przestrzegania sankcji. Takie rozwiązanie grozi jednak zablokowaniem dostępu europejskich banków do amerykańskiego rynku finansowego.
Unijni politycy proponują utworzenie banku publicznego czy unijnego biura ds. odporności, które pomagałoby firmom objętym restrykcjami. Jednak najwięcej uwagi zyskała koncepcja wzmacniania międzynarodowej roli euro.
„UE kontynuuje wysiłki na rzecz zapobieżenia względnej nieskuteczności swych środków zaradczych wobec wtórnych sankcji w kontekście własnej polityki ochrony handlu i przeciwdziałania przymusowi” – podkreśla analityk. Dodaje, że najnowsze propozycje obejmują: „nałożenie ceł i kontyngentów, ograniczenie praw własności intelektualnej, a nawet wykluczenie niektórych krajów z rynków finansowych UE, a także wykluczenie z rynku zamówień publicznych w przypadku przymusu ekonomicznego”.
Autor dodaje, że „dopóki koszty przestrzegania sankcji w dolarach amerykańskich będą znacznie mniejsze niż koszty ich naruszenia, firmy, a zwłaszcza banki, będą miały duży interes w ich przestrzeganiu. A dopóki europejskie firmy pozostaną bardziej uzależnione od dolara niż amerykańskie od euro, topnieć ma wiarygodność europejskich gróźb odwetu. Aby odstraszyć od wtórnych sankcji, rewanż musi być wiarygodny, a wiarygodność zazwyczaj wymaga zdolności do powodowania w przypadku drugiej strony kosztów ekonomicznych co najmniej równych poniesionym kosztom”.
Autor wątpi, by Stany Zjednoczone powstrzymały się od nakładania (wtórnych) sankcji ze względu na groźby odpowiedzi ze strony UE.
Odwet stosują Chińczycy, którzy mogą przejmować aktywa firm operujących w ich kraju, jeśli zastosują się one do sankcji amerykańskich i przez to wyrządzą szkody przedsiębiorstwom miejscowym.
Jaeger wskazuje, że dopóki dolar dominuje w obrotach międzynarodowych – a obecnie amerykańska waluta stanowi 60 procent światowych rezerw banków centralnych – Europa zachowa wrażliwość na sankcje wtórne. Dolar jest znacznie ważniejszy niż euro pod względem powiązań i rezerw walutowych, nawet jeśli pieniądz unijny odgrywa większą rolę w fakturowaniu handlu. Niewielu międzynarodowych pośredników finansowych może sobie pozwolić na utratę dostępu do rynku amerykańskiego i wykluczenie z transakcji dolarowych.
Zdaniem autora, strefa euro spełnia większość warunków, by waluta UE zdominowała rozliczenia międzynarodowe albo przynajmniej była opcją rezerwową równą dolarowi. Nie ma jednak wystarczającej płynności finansowej. Europa nie ma „dużej puli bezpiecznych i płynnych aktywów denominowanych w euro”. Jaeger uważa, że można zapewnić bezpieczeństwo aktywów, finalizując budowę unii walutowej. A w tym celu konieczna jest ścisła współpraca fiskalno-finansowa i większa integracja między członkami strefy euro. Odgórne regulacje miałyby poprawić płynność, zwiększyć wydajność i dywersyfikację rynku kapitałowego niezbędną do konkurowania z amerykańskimi rynkami kapitałowymi oraz amerykańskimi dostawcami usług.
Potencjalny paneuropejski rynek kapitałowy i bankowy (na bazie bezpiecznych aktywów denominowanych w euro) miałby wzmocnić euro jako walutę międzynarodową i rezerwową.
„Promowanie euro jako waluty międzynarodowej jest jedyną realistyczną, długoterminową opcją zmniejszenia, jeśli niekoniecznie całkowitego zneutralizowania podatności Europy na sankcje dolarowe. Jedynym alternatywnym i potencjalnym krótkoterminowym środkiem zaradczym dla UE byłaby groźba odwetu wobec „przymusu dolara” w innych obszarach, takich jak handel. Nowa propozycja UE wskazuje na taką możliwość. Jest to jednak ryzykowna i potencjalnie eskalacyjna polityka, którą należy bardzo dokładnie przeanalizować, zanim nawet udzieli jej się kwalifikowanego wsparcia” – czytamy.
Autor postuluje, by Niemcy naciskały na zakończenie tworzenia unii bankowej i rynków kapitałowych. „Proaktywne promowanie euro stanowiłoby ważną zmianę polityki. Z perspektywy międzynarodowej byłaby to logiczna odpowiedź na upolitycznienie międzynarodowych stosunków gospodarczych i coraz częstsze stosowanie wtórnych sankcji dolarowych” – czytamy.
Źródło: dgap.org
AS