W czasie II wojny światowej Niemcy nie tylko masowo uśmiercali ludzi, ale też czerpali z tego zyski. Czaszki, kości i całe szkielety ludzkie sprzedawane były do uniwersytetów Europy Zachodniej. Niektóre jeszcze obecnie służą za pomoc naukową.
O przemilczanym przez lata procederze napisała „Gazeta Polska Codziennie”. Obecnie trzech poznaniaków: dziennikarz, historyk i naukowiec – postanowiło rozliczyć zbrodnię. – Nie chcemy nikogo napiętnować czy nękać, ale szczątki tych ludzi powinny wrócić do Polski – powiedział gazecie historyk Jarosław Burchardt.
Wesprzyj nas już teraz!
Do takich działań trójkę poznaniaków skłoniło zachowanie Marei Drassdo, która przekazała dwie czaszki od lat przechowywane przez jej ojca. Drassdo to córka nieżyjącego już lekarza, która obecnie mieszka w Leonbergu. Kobieta dba o pamięć więźniów, których katowano podczas wojny na terenie tamtejszego obozu pracy.
Jak podała „Codzienna” właśnie w jej rodzinnym domu latami przechowywane były dwie czaszki – najprawdopodobniej ludzi zamordowanych przez Niemców.
Źródło: „GPC”
MA