11 lipca 2017

W tym czasie, gdy przez Stany Zjednoczone przetacza się wielka batalia związana z udostępnianiem toalet i szatni dla osób uznających się za „transseksualne,” niemiecki minister sprawiedliwości ogłosił, że chce, by wszystkie budynki rządowe w Berlinie posiadały toalety unisex (toalety neutralne płciowo).


Minister w artykule, który ukazał się w „Tagesspiegel” w poniedziałek podkreślił, że wiele łazienek w administracji rządowej w Berlinie mogłoby być przekształconych – bez większego wysiłku – w obiekty obupłciowe. Przeprowadzono już nawet pod tym kątem analizę.

Wesprzyj nas już teraz!

– Analiza budynków wykazała, że posiadanie toalet obupłciowych w wielu miejscach byłoby łatwe do zrealizowania – przekonywał minister Dirk Behrendt, odpowiedzialny za projekty antydyskryminacyjne.

Takie „obupłciowe toalety mają na celu zmniejszenie dyskryminacji osób transseksualnych i interseksualnych, jak również uniknąć wojny kulturowej, takiej jak ta w Stanach Zjednoczonych” – wyjaśniał Behrendt.

National Conference of State Legislature z USA podaje, że jeszcze  w tym roku w kilkunastu stanach będą poddane pod głosowanie projekty ustaw, wprowadzających toalety i szatnie unisex w obiektach publicznych, w tym w szkołach. W czasie sesji legislacyjnej w Karolinie Północnej początkowo przyjęto prawo – w celu obrony przed obupłciowymi toaletami – które wymagało korzystania z toalet zgonie z płcią biologiczną. Prawo to zostało odwołane wskutek zmasowanego ataku organizacji homoseksualnych, jak również korporacji, w tym niemieckiego Deutsche Banku, który zamroził plany ekspansji zatrudnienia w stanie.

Teksańscy prawodawcy rozważają obecnie podobne środki. Berlin tymczasem zastanawia się nad tym, jak sprawić, aby łazienki w obiektach rządowych były „bardziej włączające”.

– W pociągach i samolotach toalety nie są oddzielne i nie przeszkadza to nikomu – przekonywał Behrendt, który dodał, że koszt przekształcenia toalet byłby minimalny.

Toalety obupłciowe ma już Biuro Pracy w Berlinie i jedna tego typu toaleta znajduje się w ministerstwie sprawiedliwości. Audytorzy ministra stwierdzili także, że w budynkach o dużej liczbie odwiedzających, powinny się znaleźć „wielofunkcyjne toalety” z bardziej dostępnymi zlewozmywakami i stanowiskami dla niemowląt, aby ułatwić rodzinom korzystanie z urządzeń.

Na razie toalety, a później będą wspólne szatnie, prysznice na basenie itp.

Rok temu Kaeley Triller Haver – 33-letnia matka dwojga małych dzieci, ofiara gwałtu, która pracowała w YMCA w Waszyngtonie, podjęła walkę – jak się wyraziła – z „kulturą gwałtu”, lansowaną przez takie podmioty jak właśnie YMCA. Kobieta sprzeciwiła się rewolucyjnemu planowi udostępniania publicznych damskich szatni i toalet dla mężczyzn podających się za transseksualistów.

 

Haver pracowała w sieci YMCA, która w 130 krajach w ramach propagowania harmonijnego rozwoju człowieka „w duchu wartości chrześcijańskich” posiada baseny i sale gimnastyczne. Już jako piętnastolatka zatrudniała się, zajmując się monitoringiem szatni. W sumie dla YMCA w Waszyngtonie przepracowała 17 lat. Ostatnio – przed wyrzuceniem – była szefem komunikacji. Jej zadaniem było nadzorowanie działów PR dziewięciu oddziałów YMCA skupiających 120 tys. członków.

 

YMCA już w 2015 r. postanowiła wdrożyć nową politykę udostępniania swoich szatni i prysznicy na podstawie utopijnej teorii o „tożsamości płciowej”. Mężczyźni mogli bez obaw korzystać z damskich pryszniców.

 

Haver powiedziała swojemu przełożonemu, że nie może zaakceptować takiej polityki. Próbowała wielokrotnie przekonać organizację, by odstąpiła od tak niebezpiecznej praktyki.

 

 Zanim to stało się prawem w Waszyngtonie pracowałam w YMCA jako dyrektor komunikacji i mój szef przyszedł do mnie pewnego dnia i powiedział: „Wprowadzamy nową zasadę. Może ona być kontrowersyjna. Weź te papiery do domu, zapoznaj się z nimi. Będziesz musiała mi pomóc w jej wdrożeniu”. Chodziło o udostępnienie szatni dla transseksualistów. Odmówiłam, więc zwolniono mnie z pracy – opowiada kobieta.

 

Haver wytłumaczyła szefowi, że nie mogłaby propagować tej zasady z czystym sumieniem. – Opowiedziałam – wspomina – o swoich doświadczeniach, o traumie wykorzystywania seksualnego w przeszłości. Mój oprawca lubował się w oglądaniu mnie pod prysznicem. Byłam w pełni świadoma tego, co stanie się w naszych szatniach. Chciałam chronić naszych członków, a z powodu moich wcześniejszych doświadczeń, byłam niezwykle czujna. Regularnie analizowałam nagrania z monitoringu – chociaż tego później nie musiałam robić – sprawdzając, czy nie dochodzi w szatniach i pod prysznicami do wykorzystywania seksualnego. Za każdym razem znajdowałam co najmniej jednego przestępcę. W listopadzie 2015 r.  złapałam trzech przestępców seksualnych, którzy aktywnie korzystali z obiektów YMCA. Jeden z nich miał darmowy karnet pod prysznice. Razem z rodzicami analizowałam, jak doszło do skrzywdzenia dzieci. Widziałam, jak działają oprawcy seksualni, w jaki sposób dochodzi do napastowania dzieci, więc nie mogłam dopuścić do wdrożenia nowej zasady. Pokazałam szefowi nagrania i powiedziałam: „To dlatego nie możemy tego zrobić” – mówi Kaeley Triller Haver.

 

Szef spojrzał na nią i stwierdził, że jest „osobą o ograniczonych horyzontach” i ignorując wszelkie ostrzeżenia postanowił wdrożyć skandaliczną politykę, bez informowania członków o wprowadzonej zmianie.  – To wtedy tak naprawdę zaczęła się walkaponieważ zdałam sobie sprawę, że mam rodzinę i przyjaciółki, które korzystają z tych szatni, prysznicy i mogą czuć się bardzo niekomfortowo oglądając nagiego mężczyznę – stwierdziła Haver.

 

Kobieta napisała artykuł na ten temat – nie podając nazwy organizacji – opublikowany na stronie Federalist Blog Post. Po tygodniu za „niewłaściwą komunikację z członkami” została wyrzucona z pracy. Dopiero kilka tygodni później zdała sobie sprawę, że padła ofiarą większej batalii.

 

– Zdałam sobie potem sprawę, dlaczego YMCA forsowała tę politykę. Waszyngtońska Komisja Praw Człowieka – grupa pięciu niewybieralnych biurokratów – zainicjowała taki proces w całym stanie i zrobiła to po cichu 26 grudnia 2015 roku, uchwalając nową zasadę, która wymaga, aby wszystkie szatnie publiczne i toalety w całym stanie były powszechnie dostępne na podstawie „tożsamości płciowej”. Pięć osób zadecydowała za siedem milionów ludzi – tłumaczy.

 

Wraz z wdrożeniem nowej zasady, oficjalnie znanej jako Washington Administrative Code 16232, Harver zauważyła, że sytuacja stała się dramatyczna. W myśl nowych wytycznych, administratorzy instytucji publicznych nie mają nawet prawa pytać mężczyzny – także tego nieprzebranego jak transseksualista –  który udaje się do damskiej toalety czy szatni damskiej, o jego tożsamość ani nawet prosić o jakiekolwiek wyjaśnienie. Każdy może wejść, gdzie chce.

 

Haver nie przestaje walczyć ze skandaliczną polityką. Obecnie jest dyrektorem PR organizacji Just Want Privacy, która sprzeciwia się udostępnianiu toalet i szatni publicznych osobom uważającym się za transseksualistów. Przekonuje, że stawka w tej walce jest wysoka.

 

 Mój oprawca dosłownie płakał i szantażował mnie mówiąc: „Nie kochasz mnie już”, gdy nie spełniałam jego wymagań. Dokładnie to samo dzieje się teraz. Jakbym słyszała słowa: „Jeśli nie naruszysz swoich granic i nie pozwolisz mnie – nagiemu mężczyźnie – wziąć prysznica obok siebie na siłowni, to znaczy, że mnie nienawidzisz, nie kochasz mnie”. To właśnie jest obraźliwe. To jest definicja „kultury gwałtu”. Dlaczego ludzie tak chętnie akceptują taką narrację? To jest po prostu nonsens. W jaki sposób feministki mogą mówić: „moje ciało, mój wybór”, jeśli nie mogę nawet wybrać, kto może oglądać moje ciało pod prysznicem? – pyta Haver.

 

Kobieta dodaje, że z powodu własnych niezwykle traumatycznych doświadczeń, jednym z jej głównych celów w życiu jest ochrona córki przed doświadczeniem czegoś podobnego. – To jest bardzo ważne dla mnie, by moja pięcioletnia córka miała wybór, czy chce oglądać nagiego mężczyznę – wyjaśnia, dodając, że ona takiego bezpieczeństwa – niestety – nie miała zapewnionego. Haver twierdzi, że nie może być tak, iż prawa jakiejś grupy są wykorzystywane jako pretekst do pozbawienia prawa innej grupy w imię „inżynierii społecznej”.

Źródło: thelocal.de., Pch24.pl,

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 311 251 zł cel: 300 000 zł
104%
wybierz kwotę:
Wspieram