Muzułmański teolog z Niemiec przestrzega przed nauczaniem islamu w meczetach. Jego zdaniem muzułmańskim dzieciom wpaja się tam ślepe posłuszeństwo i celowo próbuje się powstrzymać ich asymilację. To napędza z kolei powstawanie paralelnego islamskiego społeczeństwa.
Abdel-Hakim Ourghi to islamski teolog, zatrudniony w Wyższej Szkole Pedagogicznej we Fryburgu na stanowisku docenta. Na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Ourghi przestrzegał przed nauczaniem dzieci Koranu w niemieckich meczetach. W jego ocenie młodzi muzułmanie są tam przyzwyczajani do ślepego posłuszeństwa. Nie pozwala im się na żadną krytykę przedstawianych treści. Co więcej młodzież jest przyzwyczajana do patriarchalnych struktur właściwych kulturze islamskiej i w ten sposób oddzielana od zachodniej kultury.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem Ourghiego, który wykłada we Fryburgu teologię islamską oraz pedagogikę religijną, problemem jest też brak jakichkolwiek dydaktycznych planów nauczania. Lekcje odbywają się wyłącznie ustnie w językach arabskim i tureckim. Uczniom jest w dodatku często trudno dokładnie zrozumieć przekazywane im treści, bo imamowie są zazwyczaj innego niż niemieckie pochodzenia.
Ourghi nie ma wątpliwości, że celem takich „imamów z importu” jest też często polityczna indoktrynacja dzieci. Próbują związać dzieci z kulturą krajów arabskich bądź Turcji i utrudnić ich westernizację. „W najgorszym wypadku kończy się to wejściem na drogę do paralelnego społeczeństwa”, którego skutkiem jest wykluczenie, twierdzi Ourghi.
Zdaniem teologa taka forma nauczania islamu całkowicie wyklucza też dopasowanie wiary mahometańskiej do zachodniego społeczeństwa. Nie ma tu bowiem mowy o pełnej zgodności ze świeckim państwem czy uznaniem praw człowieka, wolności wypowiedzi oraz demokracji.
Obecnie w Niemczech wiary mahometańskiej naucza między innymi około 1000 imamów wykształconych w Turcji i wysłanych przez podległą rządowi organizację Ditib, działając w ponad 900 meczetach zbudowanych przez tę samą grupę. W ocenie wielu polityków są swoistym „długim ramieniem” Ankary w RFN. Rząd kanclerz Angeli Merkel nie dostrzega jednak żadnego problemu.
Źródła: kath.net, pch24.pl
Pach