W siedzibie parlamentu niemieckiej Brandenburgii w Poczdamie dla krzyża jest coraz mniej miejsca. Musi być często zdejmowany nawet w sali należącej do konserwatystów ze względu na skargi gości.
W brandenburskim Landtagu krzyż wisiał na stałe w sali, która użytkowana jest wyłącznie przez frakcję konserwatywniej CDU. To się jednak zmieniło ze względu na zasadę rozdziału Kościoła od państwa. – Ciągle przychodziły skargi, dlaczego tam, w budynku publicznym, wisi chrześcijański krzyż – tłumaczy rzecznik parlamentu Mark Weber w rozmowie z niemieckimi mediami.
Wesprzyj nas już teraz!
Wskutek licznych skarg władze parlamentu zdecydowały, że przybity dotąd do ściany krzyż trzeba przyczepić na magnes. Teraz symbol wiary chrześcijańskiej można łatwo zdejmować na żądanie odwiedzających pomieszczenie gości.
U części parlamentarzystów wzbudza to sprzeciw. Rzecznik frakcji Franziska Rode powiedziała, że pracownicy parlamentu wpadają do pomieszczenia „jak grom z jasnego nieba”, by szybko ściągnąć krzyż ze ściany.
– To wprost dziwaczne, do czego mogą doprowadzić przepisy – powiedział z kolei sekretarz generalny brandenburskiej CDU, Steeven Bretz. Polityk bagatelizuje jednak sprawę, twierdząc, że… „ochrona Pana Boga na pewno na tym nie ucierpi”.
W parlamencie Brandenburgii zdecydowaną większością głosów dysponują socjaliści, postkomuniści i Zieloni. Instytucją kieruje socjalistka Britta Stark.
Źródło: jungefreiheit.de
Pach