W Kościele katolickim w Niemczech doszło do wyjątkowo głośnego „coming outu”. Od 15 lat w parafii w Stuttgarcie w funkcji ministrantki służyła Laura Müller. Cztery lata temu kobieta uznała jednak, że czuje się mężczyzną – i odtąd występuje pod nazwiskiem Jonas Müller. Dalej pełni jednak służbę ministrancką, przekonując, że w swojej wspólnocie czuje się bardzo dobrze. Teraz udzieliła wywiadu półoficjalnemu portalowi Episkopatu Niemiec, Katholisch.de.
Pytana, dlaczego ogłosiła się publicznie osobną transseksualną, Laura Müller odparła: – Chciałem, żeby mówiono do mnie Jonas Müller, a nie Laura Müler. […] Sam wybrałem sobie imię Jonas, odrzucając tym samym moje żeńskie imię z chrztu.
Jak mówi kobieta, zaproponowała innym ministrantom, by zwracali się do niej per „Jonas” i ci zaczęli tak robić, za co ona odczuwa teraz dużą wdzięczność. Sam proboszcz zareagował na to pozytywnie.
Wesprzyj nas już teraz!
– Powiedziałem mu, że nazywam się teraz Jonas. Odparł: „Dobrze, uważam, że to w porządku. Wspieram cię. Jeżeli będą problemy, to mi powiedz”. Od początku było wiadome, że nie ma żadnych zastrzeżeń. Nigdy nie było głupich uwag, żadnych małych żartów, nic. Wprost przeciwnie: [proboszcz] wywiesił nawet w naszym kościele tęczową flagę – opowiada „ministrantka”.
Jak dodaje Laura Müller, chodzi każdej niedzieli do kościoła i chętnie służy do Mszy, żeby pokazywać młodszym ministrantom, iż jest, jaka jest. Ma też nadzieję, że poprzez swój „coming out” zachęci innych do podobnego kroku ujawnienia swojej „tożsamości”…
Źródło: Katholisch.de
Pach