W połowie października zgwałcono i zamordowano w niemieckim Fryburgu młodą studentkę. Sprawcy jak dotąd nie schwytano. Policja posiada jego DNA, ale… nie może sprawdzić nawet, jakiego jest koloru skóry. Wszystko przez poprawność polityczną.
Na sprawę zwraca uwagę tygodnik „Junge Freiheit”. Według dziennikarza Felixa Krautkrämera niemiecka policja, posiadająca DNA sprawcy gwałtu i mordu, mogłaby zawęzić krąg podejrzanych, ustalając szereg cech fizycznych sprawcy. To jednak nie jest możliwe ze względu na polityczną poprawność. Obowiązujące od ponad 20 lat przepisy nie pozwalają bowiem niemieckiej policji na wykorzystywanie DNA celem ustalenia, czy przestępca był Europejczykiem, Afrykaninem czy Azjatą.
Wesprzyj nas już teraz!
Prawodawstwo pozwala jedynie na wykorzystanie DNA podejrzanego pod kątem jego płci oraz porównanie go z DNA sprawców innych przestępstw.
Krautkrämer przekonuje, że powstrzymywanie policji przed dowiedzeniem się więcej o sprawcy po prostu utrudnia śledztwo i sprawia, że jeżeli chodziło tu o seryjnego mordercę, to może dojść do kolejnych zbrodni. Co więcej… kilka tygodniu po październikowym mordzie rzeczywiście zgwałcono i zabito we Fryburgu jeszcze jedną kobietę. Zbrodnie nie muszą mieć ze sobą związku, ludzie jednak po prostu się boją. „Tymczasem policja nie wie nawet, czy chodzi o człowieka białego czy czarnego, południowca czy Niemca, blondyna czy bruneta. I to w sytuacji, w której mogłaby się tego dowiedzieć” – pisze publicysta.
„Jest jedną rzeczą, gdy polityka policji sprawia, że z powodów poprawności politycznej nie podaje się publicznie pochodzenia sprawcy przy jego opisie. Gdy jednak poprawność polityczna utrudnia policji wykonywanie jej pracy i efektywne szukanie sprawcy, może mieć to zabójcze skutki. Najpóźniej wówczas, gdy morderca znowu zaatakuje” – kończy autor.
Źródło: jungefreiheit.de
Pach