Doszło do dynamicznej wymiany zdań pomiędzy władzami Bawarii a federalną minister ds. rodziny po tym, jak ta druga przyjęła radykalny kurs promowania bezkarnych mordów prenatalnych, postulując, aby wszelkie zapisy na temat zabijania dzieci nienarodzonych zostały usunięte z kodeksu karnego.
– Kobiety, które dokonują aborcji, nie powinny być już stygmatyzowane – powiedziała Lisa Paus z Partii Zielonych, pełniąca funkcję ministra ds. rodziny. W taki sposób polityk postuluje „postęp” prawny, jaki powinien jej zdaniem nastąpić w Niemczech.
Członkini rządu użyła przy tym retoryki „pro-choice” typowej dla lobby aborcyjnego. – Kto inny, jeżeli nie same kobiety w ciąży powinien decydować, czy chcą lub mogą urodzić dziecko? Kto inny, jeśli nie same kobiety powinien decydować, kiedy i w jakich odstępach czasu będą miały dzieci – mówiła.
Wesprzyj nas już teraz!
Stwierdziła przy tym, że kodeks karny „nie jest odpowiednim miejscem, by regulować” kwestie aborcji i wprost zasugerowała, że zapisy o zabijaniu dzieci nienarodzonych należy z niego całkowicie wykreślić.
Na to niepokojące oświadczenie odpowiedziała minister ds. rodziny Bawarii Ulrike Sharf z Unii Chrześcijańsko-Społecznej. Jak podkreśliła, obecne zapisy kodeksu karnego są jedynie „kompromisem” w sprawie aborcji, a wypowiedź Lisy Paus należy uznać za „skandal”. – Stajemy w obronie matki i dziecka. Aborcja kończy życie. Wydaje się, że dla federalnej minister ds. rodziny nie ma to żadnego znaczenia – wskazała.
Źródło: niezalezna.pl
FO