Polityka imigracyjna Niemiec może ulec w najbliższym czasie pewnemu zracjonalizowaniu. Za ograniczeniem napływu imigrantów opowiedział się minister spraw wewnętrznych Thomas de Maizière, który odpowiada w rządzie kanclerz Angeli Merkel za zarządzanie obecnym kryzysem.
Jak dotąd kanclerz Angela Merkel odrzucała propozycję premiera Bawarii i szefa „siostrzanej” wobec CDU partii CSU, Horsta Seehofera, który domagał się – między innymi – ustalenia górnej granicy kontyngentu „uchodźców”, jaki mogłyby przyjąć Niemcy. Teraz jeden z najważniejszych ministrów w jej rządzie, odpowiedzialny za zarządzanie kryzysem imigracyjnym Thomas de Maizière, poparł propozycję Seehofera. Choć wciąż nie wiadomo, czy w przyszłości przełoży się to na zmianę zdania samej kanclerz.
Wesprzyj nas już teraz!
– Kontyngent oznacza automatycznie ograniczenie liczby uchodźców. Cieszę się, że ta propozycja zyskuje w międzyczasie coraz większe poparcie – powiedział w rozmowie z „Bild am Sonntag” de Maizière. Jednak jeszcze w piątek kanclerz Angela Merkel wypowiedziała się przeciwko takiemu rozwiązaniu. Swoje stanowiska przedstawiła na spotkaniu partyjnym CSU w Bawarii w obecności Horsta Seehofera, co doprowadziło do dość znaczącego spięcia między koalicjantami. Seehofer zasugerował nawet, że współpraca CSU i CDU w Bundestagu może zostać ograniczona.
Niewykluczone, że kanclerz zgodzi się na pewne ustępstwo wobec Seehofera. Niemcy mogą forsować pomysł wprowadzenia konkretnego kontyngentu uchodźców dla całej Unii Europejskiej. Mówili o tym między innymi czołowi politycy współrządzącej z CDU/CSU lewicowej SPD. W tym wariancie Niemcy nie ustalałyby żadnej górnej granicy uchodźców, które mogą przyjąć, ale Unia jako całość nie wpuszczałaby w swoje granice nielegalnych imigrantów ponad pewien limit.
Niemcy już kilka tygodni temu przyjęli rozwiązania, które odrobinę ograniczają napływ uchodźców. Według aktualnych prognoz w ciągu całego roku 2015 w Niemczech zjawi się nawet ponad milion „uchodźców”. Wśród większości niemieckich elit i mainstreamowych mediów cały czas panuje przekonanie, że nie ma wyraźnego związku między imigracją i islamem a atakami terrorystycznymi. Z wyjątkiem pozaparlamentarnej opozycji reprezentowanej przez Alternatywę dla Niemiec oraz środowiska związane z Pegidą brakuje w polityce niemieckiej głosów przyznających, że to sam islam stanowi źródło zagrożenia.
pach