Tysiące niemieckich obywateli po raz kolejny wyszło na ulice, by zaprotestować przeciwko „islamizacji” kraju. Niemcy domagają się od władz porzucenia polityki niekontrolowanej imigracji i zdecydowanych działań względem islamskiego ekstremizmu. Propagatorzy wielokulturowości piętnują oddolną inicjatywę obywatelską, nazywając uczestników marszów „neonazistami”.
8 grudnia ponad 10 tys. osób protestowało w Dreźnie przeciwko polityce imigracyjnej Berlina. Niemcy są obecnie drugim po Stanach Zjednoczonych krajem wybieranym przez imigrantów. Protest w Dreźnie zorganizowała grupa Patriotycznych Europejczyków przeciwko islamizacji Zachodu, znana jako PEGIDA (Patriotische Europäer gegen die Islamisierung des Abendlandes).
Wesprzyj nas już teraz!
Grupa od października co poniedziałek organizuje marsze, w których z tygodnia na tydzień bierze udział coraz więcej osób. Protesty przeciw islamizacji odbyły się także w Hanowerze, Kassel i Dusseldorfie. Ich uczestnicy odcinają się od marszy w Kolonii i innych niemieckich miastach organizowanych przez Chuliganów przeciwko Salafitom (HoGeSa).
PEGIDA powstała z inicjatywy mieszkańca Drezna Lutza Bachmanna, który nie akceptuje polityki przyjmowania azylantów ekonomicznych, przybywających do Niemiec z Bliskiego Wschodu, by korzystać z pomocy społecznej. Grupa odcina się od skrajnej prawicy i głosi, że jej głównym celem jest ocalenie dziedzictwa… judeo-chrześcijańskiego. Jej motto brzmi: „Jesteśmy ludźmi!” (Wir sind das Volk!). Takie samo hasło towarzyszyło osobom, które zburzyły mur berliński w 1989 roku.
Uczestnicy marszów protestowali przeciwko „świętej wojnie” na niemieckiej ziemi. Domagali się natychmiastowego wydalenia przestępców muzułmańskich, walki z „równoległymi społecznościami” i radykalizmem religijnym. Ruch PEGIDA nie podoba się ministrowi spraw wewnętrznych Thomasowi de Maizière. Jego zdaniem, w Niemczech zagrożenie islamizacją nie istnieje, z pewnością nie w Saksonii i Dreźnie, gdzie zamieszkuje zaledwie 2,2 proc. wszystkich imigrantów.
W wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Der Spiegel” minister sprawiedliwości Heiko Maas powiedział: – Istnieją granice walki politycznych idei Wszystkie partie polityczne powinny wyraźnie zdystansować się od tych protestów. Nie możemy milczeć, gdy ksenofobiczna atmosfera budowana jest na nieszczęściu tych, którzy stracili wszystko i przychodzą do nas po pomoc. Musimy dać jasno do zrozumienia, że demonstranci nie odzwierciedlają opinii większości obywateli Niemiec. Polityk z rządzącej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU), Wolfgang Bosbach, ostrzega przed powrotem radykalizmu wśród Niemców.
PEGIDA jednak zapowiedziała, że protesty będzie kontynuować dopóki nie nastąpią zmiany prawa. Premier Bawarii i lider CSU, Horst Seehofer, wezwał do przywrócenia kontroli granicznej z Austrią, aby powstrzymać falę imigrantów. Wielu uchodźców z Afryki, którzy trafili w pierwszej kolejności do Włoch, stara się przedostać dalej, za kraj docelowy obierając sobie właśnie Niemcy. – Włochy jawnie naruszają układ z Schengen. Jeśli nie powstrzymają napływu imigrantów, Niemcy będą musiały poważnie rozważyć przywrócenie kontroli granicznej. Musimy ustanowić limity dla uchodźców w Europie i uchodźcy muszą być dzieleni sprawiedliwie między członków UE – przekonuje Seehofer.
Urzędnicy szacują, że o azyl w Bawarii ubiega się co najmniej 33 tys. osób. W 2014 r. zarejestrowano dwa razy więcej uchodźców niż w 2013 r. Partia CSU apeluje do rządu, by rozprawił się z tzw. turystyką socjalną.
Źródło: gatestoneinstitute.com., AS.