Dla niemieckich biskupów islam nie jest powodem do obaw. Ich zdaniem „muzułmanie należą do Niemiec tak, jak chrześcijanie”, wieże kościelne należy traktować tak, jak minarety, a dodatkowo konieczna jest otwartość na „nowe syntezy kulturowe”.
W ostatnich dniach kilku niemieckich biskupów zdecydowało się zabrać głos w sprawie islamu. Z jednej strony skłoniły ich do tego Zielone Świątki, z drugiej – rosnąca popularność niechętnej migrantom AfD.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak referuje portal kolońskiej archidiecezji Domradio.de, muzułmańskich przybyszów nie obawia się moguncki biskup, kardynał Karl Lehmann. – Nie boję się islamu – powiedział purpurat w rozmowie z radiem Deutschlandfunk, tłumacząc, że wiary islamskiej mogą bać się ci, którzy jej nie znają, a on zna ją dobrze. Purpurat przyznał przy tym, że nie dostrzega wciąż żadnego „europejskiego islamu”, który „podjąłby wyzwanie demokracji”, ale ma wciąż nadzieję, że taki islam się pojawi.
Lehmannowi wtórował esseński biskup Franz-Josef Overbeck. W rozmowie z tygodnikiem „Bild am Sonntag”. Jak przekonywał, nie można wprowadzać żadnych górnych granic liczb przyjmowanych imigrantów, bo byłoby to niechrześcijańskim zamykaniem drzwi przed potrzebującymi. W kontekście samego islamu biskup stwierdził, że „muzułmanie należą do Niemiec tak samo, jak chrześcijanie”.
Nieco wcześniej podobną myśl, choć w bardziej radykalnej formie, przedstawił koloński kardynał Rainer Maria Woelki. Pod koniec kwietnia stwierdził, że każdy, „kto akceptuje [w Niemczech] wieże kościelne, musi zaakceptować też minarety”.
O islamie mówił także przewodniczący episkopatu Niemiec kard. Reinhard Marx, który w ostatnich miesiącach deklarował pełne poparcie dla polityki migracyjnej kanclerz Angeli Merkel. Kard. Marx wezwał w swoim niedzielnym kazaniu, powołując się na papieża Franciszka, do otwartości na „nowe syntezy kulturowe”. Ma to oznaczać porzucenie „obaw o własną tożsamość” oraz „czarno-białego myślenia” w podejściu do „bardzo różnorodnej rzeczywistości islamu” w Niemczech.
Do otwarcia na imigrantów nawoływał w ostatnich dniach także szef niemieckiej Caritas, Peter Neher. – To, że do naszego kraju przybywa wielu ludzi, którzy inaczej wyglądają, mówią inaczej i mają inne podłoże kulturowe i religijne, jest wyzwaniem, ale oferuje także wiele szans – stwierdził w rozmowie z portalem 100tage100menschen.de.
Na tym tle szczególnie wybrzmiewa postulat najbardziej znanej niemieckiej protestanckiej teolog, Margot Käßman. W rozmowie z „Bild am Sonntag” powiedziała, że Niemcy po prostu „muszą nauczyć się żyć multireligijnie”, co nie ma być bynajmniej „naiwnym multikulti”, ale wielkim „wyzwaniem”. Ceniona teolog przestrzegała też przed coraz powszechniejszym „wykluczaniem” muzułmanów.
Źródła: domradio.de, dbk.de
Pach