Niemieccy biskupi dopuścili rozwodników w nowych związkach do Komunii świętej, zastrzegając, że nie jest to rozwiązanie dla wszystkich. Dla jednego z głównych promotorów tego rozwiązania, arcybiskupa Heinera Kocha z Berlina, wszystko jest w pełni ortodoksyjne i zgodne z wolą Franciszka.
Abp Heiner Koch był jednym z niemieckich delegatów na Synod Biskupów w 2015 roku. Od początku popierał liberalne rozwiązanie kwestii rozwodników w nowych związkach.
Wesprzyj nas już teraz!
Teraz udzielił wywiadu portalowi niemieckiego episkopatu Katholisch.de, w którym tłumaczy zamysł przyświecający biskupom publikującym wytyczne do adhortacji Amoris laetitia. Wytyczne te są podobne do wytycznych biskupów maltańskich, dopuszczając na gruncie rozważenia każdego przypadku, udzielanie rozwodnikom w nowych związkach Komunii świętej. Choć jest to otwarcie niezgodne z nauczaniem Kościoła, w tym z Familiaris consortio Jana Pawła II, według abp. Kocha wszystko jest w porządku.
– Jako niemieccy biskupi nie dodajemy niczego do słów papieża. Podejmujemy jego inicjatywę – deklaruje arcybiskup. – Piszemy, że w uzasadnionych pojedynczych przypadkach, po długim procesie, może zapaść decyzja sumienia wierzącego, by przyjmować sakramenty i należy ją poszanować – dodaje.
– To droga, którą opisuje sam papież Franciszek: Towarzyszyć, rozróżniać, włączać. Bardzo poważnie traktujemy konkretną sytuację ludzi i pomagamy im ukształtować sumienie i podjąć decyzję sumienia. Poważnie traktujemy nauczanie Kościoła o nierozerwalności małżeństwa i rozważamy wszystkie aspekty, które wymienia papież Franciszek w swoim piśmie. To prowadzi do różnorodnej oceny poszczególnych przypadków, w których człowiek musi podjąć decyzję. Luźno to formułując, to droga środka między ‘Mówię ci, co musisz zrobić i co jest dla ciebie dobre’ a ‘Rób, co chcesz’ – tłumaczy dalej Heiner Koch.
Arcybiskup pytany o głosy, według których takie postawienie sprawy grozi odejściem od katolickiego nauczania o małżeństwie, powiedział: – Jest dla nas całkowicie bezdyskusyjne, że trzymamy się wiernie katolickiego nauczania w jedności z Ojcem Świętym. On sam stwierdza, że nie każda sytuacja, w której dochodzi do obiektywnego zerwania z pierwotną sytuacją małżeńską, jest grzechem ciężkim oraz że w określonych sytuacjach także sakramenty mogłyby być pomocą w drodze życiowej.
– Idziemy wspólnie z papieżem drogą, którą on wytyczył – dodaje arcybiskup.
Rozmówca abp. Kocha wskazuje, że niemieccy biskupi pisząc o „poszanowaniu decyzji o przyjmowaniu sakramentów” przez danego rozwodnika dokonali największego na całym świecie otwarcia w tej sprawie. Hierarcha nie zaprzecza, mówiąc jedynie, że zdaniem Niemców jest to dokładnie to, czego życzy sobie papież Franciszek.
– Jestem przekonany, że oddajemy słuszność zarówno Ojcu Świętemu, jak i nauczaniu Jezusa Chrystusa, a także rodzinom i poszczególnym ludziom. To jest to, czego chce papież. Nie chcemy ani niczego interpretować, ani niczego z tego odbierać – stwierdza.
Czas na kolejne „reformy”
Dokument niemieckiego episkopatu pozwalający „w niektórych przypadkach” na przyjmowanie Komunii świętej przez rozwodników (bez podnoszenia wymogu zachowania czystości) został dobrze przyjęty przez organizacje świeckich. Dostrzega się w nim właściwe poparcie intencji Ojca Świętego mającej być obecną w adhortacji Amoris laetitia.
Swoją radość wyraził między innymi Centralny Komitet Niemieckich Katolików (ZdK). To największa organizacja świeckich w Niemczech, wspierana finansowo przez episkopat; zmian w sprawie rozwodników domagała się już od dawna, podnosząc przy okazji także inne skrajne postulaty, jak choćby kościelne błogosławienie związków homoseksualnych.
Szef ZdK Thomas Sternberg docenia „zgodną wolę biskupów”, by nadać centralne znaczenie decyzji sumienia w sprawie przyjmowania Komunii świętej przez rozwodników w nowych związkach. – Na to właśnie długo i niestrudzenie czekało wiele katolickich kobiet i wielu mężczyzn i o to prosiło – stwierdził dosłownie Sternberg.
Słów pochwały nie szczędzi też Katolicki Związek Kobiet (KDFB). To liberalna, feministycznie nacechowana grupa, popierająca „większą rolę” kobiet w Kościele, w tym dopuszczanie do diakonatu. Według szefowej KDFB Marii Flachsbarth decyzja biskupów jest „krokiem milowym w kierunku nowego duszpasterstwa małżeńskiego i rodzinnego”. Daje odwagę wszystkim tym, którzy po rozwodzie chcą na nowo odnaleźć swoje miejsce w Kościele. Związek domaga się też od księży, by „wyrównania” rozwodnikom w nowych związkach drogi do przyjmowania sakramentów.
Podobne stanowisko zajął wreszcie Związek Katolickich Rodzik (FK). Jego przewodniczący Stefan Becker uznał, że niemieccy biskupi zaprezentowali postawę otwartości i uważnego słuchania wiernych. Zrobili to, na co wiele rodzin liczyło już od dawna, bo – jak argumentuje Becker – sztywne i rygorystyczne reguły nie są sprawiedliwe wobec rzeczywistości życia ludzkiego.
Wszystkie te oceny prezentuje portal niemieckiego episkopatu Katholisch.de, gorliwie podkreślając „dobre przyjęcie” decyzji biskupów przez świeckich.
Czy Kościół to wytrzyma?
Nie jest to jednak prawda. Na decyzję niemieckich hierarchów krytycznie zareagował Oliver Maksan, redaktor naczelny tygodnika „Die Tagespost”. Jego zdaniem „Kościół na dłuższą metę nie wytrzyma chaosu wprowadzanego przez różne interpretacje Amoris laetitia. Dokument niemieckich biskupów sieje zamęt i rozbija jedność Kościoła”.
„Wytyczne niemieckich biskupów do adhortacji papieskiej Amoris laetitia rodzą wiele wątpliwości” – twierdzi Maksan. Choć episkopat odrzucił najbardziej radykalne żądania tych, którzy domagali się niejako automatycznego dopuszczania wszystkich rozwodników w nowych związkach do Komunii świętej, to owoce opublikowanej instrukcji i tak będą gorzkie.
Maksan docenia, że w piśmie niemieckich biskupów podkreśla się pilną konieczność lepszego przygotowania narzeczonych do małżeństwa. „Tradycyjne małżeństwo i rodzina jest w Niemczech pod ideologicznym i kulturowym obstrzałem” – pisze. To jednak jeden z nielicznych pozytywów w dokumencie biskupów.
„W szerokich częściach świeckiego społeczeństwa pismo sprawiło wrażenie, że Kościół pozbywa się niewygodnej dla siebie nauki, a nierozerwalność małżeństwa – przecież wyraźny nakaz Pana – pragmatycznie zaopatruje w luki. Z pewnością nie taki był cel biskupów; ale wrażenie jednak powstało” – wskazuje.
Zdaniem naczelnego „Die Tagespost” zwykłym księżom będzie teraz o wiele trudniej głosić niepopularną naukę o nierozerwalności małżeństwa i jednocześnie prezentować miłosierne spojrzenie na złożone sytuacje życiowe. Kapłani będą musieli tłumaczyć wiernym, czy nierozerwalność małżeńska obowiązuje nadal, a jeżeli tak, to w jakich warunkach. Nie będzie też jasne, czy przyjmowanie sakramentów zależy od jakichś obiektywnych kwestii, czy też jest wyłącznie decyzją sumienia jednostki.
„Ostatecznie księży zostawia się z tym wszystkim w duszpasterstwie samych. To, co być może zostało pomyślane jako wyjątek – dopuszczenie w wyjątkowych wypadkach po procesie gruntownego przebadania sumienia – stanie się regułą. Biada księdzu, który w przyszłości w jakimś przypadku w ogóle nie będzie widział miejsca dla przyjmowania sakramentów” – ostrzega Maksan.
Według publicysty niemieccy biskupi swoją instrukcją znacząco wzmocnili siły odśrodkowe w Kościele. Jedność nauczania o małżeństwie i sakramentach wyraźnie się rozpada. W Polsce episkopat podchodzi do sprawy zupełnie inaczej, niż w Niemczech. We Włoszech czy USA nie zgadzają się ze sobą różne diecezje. „Na dłuższą metę katolicki Kościół na świecie tego nie wytrzyma” – kończy autor.
Protestancki Kościół katolicki w Niemczech
Równie krytycznie do „zmian” odniósł się inny konserwatywny publicysta, Klaus Kelle. „Kościół w Niemczech coraz bardziej się protestantyzuje. Znosi fundamentalne reguły ustanowione przez samego Pana” – pisze na łamach konserwatywnego portalu „The Germanz”. Dziennikarz uważa, że Kościół katolicki w Niemczech „sprawia w roku Lutra wrażenie, że niczego nie pragnie goręcej, jak wreszcie stać się naprawdę protestancki”.
Jak wyjaśnia sam Kelle, nie jest on teologiem – ale potrafi całkiem nieźle czytać i rozumieć czytane teksty. By wyrobić sobie zdanie na temat dopuszczenia rozwodników w nowych związkach do Komunii świętej wystarczy wziąć do ręki Biblię.
Publicysta cytuje jasne słowa Chrystusa z Ewangelii św. Mateusza, gdzie Pan zabrania rozwodów. „Ci, którzy nie są nastrojeni religijnie, nie muszą w to wierzyć. Nie muszą tego przestrzegać, ale jako ateiści i tak nie chcą przyjmować Komunii. A co z innymi? Co z tymi, którzy cierpią, nie mogąc w niedzielę otrzymywać Chleba Pana? Czy pomaga im to, że pewna część Kościoła, bogata w pieniądze i uboga w głębie wiary, relatywizuje teraz reguły, a wreszcie bez cienia wątpliwości całkiem je zniesie?” – pyta Kelle.
Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela – cytuje autor, by zakończyć pytaniem: „Jakim cudem można tego nie rozumieć, drodzy biskupi?”.
źródła: the-germanz.de, Katholisch.de, die-tagespost.de
Pach