Sąd w Hanowerze wydał wyroki w zawieszeniu dla sześciu członków klanu kurdyjskiego, którzy poważnie ranili dwudziestu policjantów podczas zamieszek w Hameln w 2014 roku. Orzeczenie sądu rozgniewało funkcjonariuszy policji, którzy uważają, że to kolejny przykład niewydolności systemu sprawiedliwości w Niemczech.
Sprawa dotyczy wydarzeń ze stycznia 2014 roku, kiedy policjanci aresztowali 26-letniego Kurda za kradzież. Mężczyzna później próbował uciec, wyskakując z sali sądowej na siódmym piętrze. Trafił do szpitala, gdzie zmarł. Członkowie jego klanu wtargnęli do szpitala, a także sądu. Zaatakowali policję. W wyniku zamieszek ucierpiało 24 funkcjonariuszy policji i 6 cywili.
Wesprzyj nas już teraz!
Sędzia, który wydał łagodny wyrok potwierdził, że osiągnął porozumienie z klanem, co między innymi uniemożliwiło policji składanie zeznań w sądzie.
Dietmar Schilff, szef związku zawodowego policjantów w Dolnej Saksonii mówił, że funkcjonariusze nie dowierzają, jak można było wydać tak łagodny wyrok. – Jeśli chcemy chronić tych, którzy zapewniają bezpieczeństwo publiczne, to musi być jasne, że każdy, kto atakuje policjantów, atakuje państwo – i musi się obawiać konsekwencji – mówił oburzony Schilff.
Komentatorzy twierdzą, że sędzia ugiął się pod naciskami Kurdów, którzy zagrozili atakami na jego rodzinę.
W Niemczech działa coraz więcej gangów przestępczych prowadzonych przez przybyszy z Bliskiego Wschodu. Angażują się one w pranie brudnych pieniędzy, wymuszenia, handel ludźmi, bronią i narkotykami.
Gangi te prowadzone są przez duże klany z Libanu, Turcji i Syrii. Działają prawie bezkarnie, bo sędziowie i prokuratorzy nie są w stanie lub nie chcą ich powstrzymać.
Duże gangi libańskie kontrolują znaczne połacie niemieckich miast. Ralph Ghadban, libańsko-niemiecki politolog, ekspert w sprawach dot. działalności gangów z Bliskiego Wschodu w Niemczech, powiedział że orzeczenie w Hanowerze było ogromnym niepowodzeniem niemieckiego systemu sądowego. Dodał, że jedynym sposobem na zdobycie przez Niemców kontroli nad klanami jest ich zniszczenie: – W ich koncepcji męskości, liczy się tylko siła i brutalność. Jeśli ktoś jest humanitarny i cywilizowany, to oznacza, że jest słaby. W strukturach klanowych, w kulturze plemiennej na całym świecie swoista etyka ogranicza się do samego klanu. Ktoś spoza traktowany jest jako potencjalny wróg – wyjaśnił.
Jego zdaniem klany nie mają szacunku dla władzy, a ostatni przypadek tylko dowodzi, że na ulice powinni być posłani silni, dobrze wyszkoleni policjanci, którzy będą w stanie szybko sobie poradzić z atakami chuligańskimi gangów. Dodał także, że sądy nie mogą wydawać łagodnych orzeczeń opartych na fałszywym rozumieniu wielokulturowości i z obawy przed napiętnowaniem bycia rasistą. Klany islamskie usprawiedliwiają przemoc wobec osób nie uznających islamu.
Według dziennika „Die Welt”, w Berlinie działa co najmniej 12 islamskich klanów libańskich. Skutecznie kontrolują dzielnice Charlottenburg, Kreuzberg, Moabit, Neukölln. Eksperci szacują, że członkami gangów jest około 9 tys. osób. Dokonują one włamań do domów towarowych, banków, podrabiają dokumenty, produkują narkotyki itp.
Klany odrzucają władzę państwa niemieckiego. Zamiast tego prowadzą „równoległy system sprawiedliwości”, w którym spory są rozstrzygane między samymi gangami.
Raport policyjny ujawniony „Bildowi” opisywał, w jaki sposób klany wykorzystują łapówki i grożą przemocą, wpływając na świadków, by nie zeznawali w sprawach. Klany te ciągle werbują nowych członków, także pośród uchodźców. Ci ostatni są pożądani, choćby dlatego, że nie są znani policji.
„Mafie bliskowschodnie” czerpią duże korzyści z wynajmu wcześniej zakupionych nieruchomości. Teraz udostępniają je – po wygórowanych cenach -osobom oczekującym na azyl, za co płacą władze niemieckie.
Magazyn „Focus” poinformował np., że na 22 metrach kwadratowych w jednym z lokali w Berlinie mieszkało 5 rodzin syryjskich. Na regularnym rynku wynajmu mieszkanie przyniosłoby najemcy 300 euro miesięcznie. Tymczasem władze płacą za nie około 3 tys. 700 euro.
– Biznes z uchodźcami jest teraz bardziej opłacalny niż handel narkotykami – stwierdził Heinz Buschkowsky, były burmistrz Neukölln. Berlińska policja (Landeskriminalamt) potwierdziła, że „dochody z przestępstw, w tym z przestępczości zorganizowanej zostały zainwestowane w nieruchomości przez zainteresowanych lub osoby trzecie”.
W Duisburgu w dzielnicy Marxloh ulice są kontrolowane przez klany libańskie. Chociaż działają tam także klany bułgarskie i rumuńskie. Zdaniem „Die Welt”, ulice Marksloh służą jako niewidzialne granice pomiędzy grupami etnicznymi. Mieszkańcy mówią o „kurdyjskiej drodze” lub „rumuńskiej drodze”. Dochodzi tutaj do wielu konfliktów między obcokrajowcami, zwłaszcza między Libańczykami a Turkami.
Wyciekłe raporty policyjne wskazują, że klany drwią sobie z policjantów, mówiąc, że nie mają wystarczającej liczby funkcjonariuszy, żeby stawić czoła ich licznym klanom. Gangi mają własny system prawny do samodzielnego orzekania w sprawach między wielkimi rodzinami kurdyjskimi i libańskimi w zachodniej części Ruhry.
W Mülheim około 60 członków dwóch rywalizujących klanów prowadziło regularną walkę między sobą z powodu sporu między dwoma nastolatkami. Kiedy przybyła policja, zaatakowali ich butelkami i kamieniami. Ponad 100 policjantom wspieranym helikopterami udało się aresztować zaledwie pięć osób, które natychmiast zostały zwolnione.
Źródło: gatestoneinstitute.org
AS