Zieloni dbają o środowisko – przynajmniej w swoich własnych krajach. Co dzieje się gdzie indziej nie zawsze obchodzi ich już tak samo. Zielony minister gospodarki Niemiec wpadł teraz na pomysł, by zbudować fabrykę wodoru oraz parki wiatrowe i słoneczne w afrykańskiej Namibii. Problem w tym, że infrastruktura miałaby częściowo stanąć na terenie… parku narodowego.
System miałby znaleźć się w części na terenie Parku Narodowego Tsau Khaeb, który nosi niemiecką nazwę „Sperrgebiet” – to pamiątka po niemieckich rządach w Namibii. – Zieloni mają obsesję na punkcie klimatu i zapominają o środowisku. To nieracjonalne – ocenił szef namibijskiej organizacji ekologicznej NCE, Chris Brown. Według ekologa niemieccy Zieloni doprowadzili do zamknięcia elektrowni atomowych, co zastąpili węglem, gazem i wodorem. Teraz walka z atomem w Niemczech ma odbyć się kosztem różnorodności biologicznej Namibii, stwierdził. Zdaniem Browna można mówić o „kolonializmie energetycznym w Afryce”.
Habeck chciałby zainwestować 10 miliardów euro w produkcję „zielonej” energii w Namibii. Wcześniej na terenie parku narodowego znajdowała się kopalnia diamentów, stąd nazwa „Sperrgebiet”, dosłownie „Zamknięty teren”. W parku żyją między innymi rzadkie lisy oraz dzikie konie, będące zresztą również pozostałością po niemieckich osadnikach.
Inicjatywa budowy infrastruktury jest dogadana z rządem Namibii, który wcześniej wystawił teren w międzynarodowym przetargu. Wspomniany wyżej Brown chciał porozmawiać na ten temat z minister środowiska Niemiec Steffi Lemke z Zielonych, ale ta odmówiła, wskazując, że w całym przedsięwzięciu chodzi o plany resortu gospodarki, więc nie jest właściwym podmiotem.
Źródło: jungefreiheit.de
Pach