Niemieccy biskupi i świecy postąpili kilka kroków do przodu na swojej Drodze Synodalnej. Powołując się na wolność debaty, której ma oczekiwać Watykan, mówią o likwidacji kapłaństwa, poddaniu biskupów kontroli świeckich i uznaniu wszystkich czynności seksualnych za moralnie dopuszczalne. Opór jest niewielki; większość dąży zdecydowanie w tym samym kierunku.
Demokracja
Od 30 września do 2 października obradowało w Niemczech Zgromadzenie Synodalne. To organ decyzyjny niemieckiego procesu synodalnego, Drogi Synodalnej. Jest złożony z biskupów, księży, zakonników, zakonnic i świeckich. Nad omawianymi tekstami głosuje się demokratycznie: kto ma większość, ten wygrywa, co jest przedmiotem ostrej krytyki wielu ludzi Kościoła, na przykład biskupa Rudolfa Voderholzera z Ratyzbony. Większości członków Drogi Synodalnej taki model jednak odpowiada: na ostatnim Zgromadzeniu Synodalnym niemal wszystkie debatowane teksty przechodziły w głosowaniach dużą większością.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgromadzenie Synodalne obraduje w dość egalitarnym duchu. Między biskupami a świeckimi nie ma żadnych dostrzegalnych różnic, siedzą razem, mają tyle czasu na wypowiedzi. Całym procesem kierują zresztą na równi: Drogę Synodalną prowadzą bowiem z ramienia biskupów przewodniczący Episkopatu, bp Georg Bätzing, a z ramienia świeckich szef Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików, prof. Thomas Sternberg.
Były to drugie obrady Zgromadzenia. Kolejne zaplanowane są na początek przyszłego roku, ostatnie na rok 2023. Wtedy zakończyć się ma cała Droga Synodalna.
Ku zniszczeniu Kościoła
Jedynie wówczas, gdy Zgromadzenie Synodalne podejmuje jakieś wiążące decyzje – na przykład uchwalać będzie jakiś dokument finalny – widoczna staje się przewaga biskupów. Potrzebna jest bowiem wtedy większość 2/3 głosów wszystkich zgromadzonych, ale zarazem 2/3 wszystkich biskupów. Taka zasada jest swoistym listkiem figowym, który pozwala Drodze Synodalnej bronić się przed zarzutami o całkowite zapoznanie hierarchicznego ustroju Kościoła. W praktyce jednak nie ma dużej wagi, bo większość niemieckich biskupów w pełni zgadza się ze świeckimi; dążą wspólnie do zniszczenia Kościoła katolickiego.
„Zniszczenie” nie jest przy tym zbyt mocnym słowem. Jeżeli dokumenty, które zostały na ostatnim Zgromadzeniu Synodalnym przyjęte do dalszej debaty, weszłyby ostatecznie w życie, to z Kościołem katolickim za Odrą byłby po prostu koniec. Zastąpiłaby go jakaś niejasna struktura, która zewnętrznie określałaby się mianem Kościoła i byłaby formalnie podległa papieżowi, ale wewnętrznie przypominałaby raczej mieszankę świeckich instytucji ze strukturami postreligijnych wspólnot protestanckich.
Seks jako prawo katolika
Na Zgromadzeniu Synodalnym ogromną większością głosów przyjęto na przykład do dalszej debaty tekst fundamentalny grupy synodalnej „Miłość w udanych związkach”. Jak komentują z nutą ponurego sarkazmu niemieccy konserwatywni publicyści, postulaty zawarte w tym dokumencie uczyniłyby z niemieckiego Kościoła „świątynię seksu bez ograniczeń”. W tekście znajdują się bowiem takie praktyczne pomysły, jak uznanie za moralnie dopuszczalne seksu przed- i pozamałżeńskiego, seksu homoseksualnego, masturbacji, antykoncepcji i tak dalej. Generalnie dozwolone miałoby być w Kościele za Odrą w dziedzinie seksu wszystko, na co tylko zgadzają się dobrowolnie wszyscy uczestnicy danego kontaktu intymnego. Dlaczego? Bo tego jakoby domaga się współczesna nauka, która odkryć miała wielką wartość psychologiczną kontaktów seksualnych i szkodliwość ograniczania seksualnej ekspresji człowieka. W tekście grupy „Miłość w udanych związkach” nie ma więc już żadnego stałego związku między miłością a płodnością, wierność małżeńska nie jest już nawet ideałem, a wstrzemięźliwość jawi się jako pozbawiona sensu. Dokument uznaje dodatkowo, że istnieje wielość płci, a podział na kobiet i mężczyzn jest umowny.
Czy kapłaństwo jest jeszcze w Niemczech potrzebne?
Do dalszej debaty przyjęto też tekst grupy „Egzystencja kapłańska dzisiaj”, w dodatku ze zmianami, które idą w niezwykle ciekawym kierunku: otóż zaproponowano refleksję nad tym, czy kapłaństwo jest jeszcze Niemcom w ogóle potrzebny, czy też należy je raczej zlikwidować. Ten koncept przeszedł niewielką tylko większością głosów; pomysły usunięcia kapłaństwa zostały silnie wzmocnione przez okres pandemii, kiedy kościoły pozostały zamknięte; rozwinęło się wówczas przekonanie, że wierni mogą sobie poradzić sami. Nawet jeżeli całkowite zniszczenie kapłaństwa nie jest jeszcze powszechnie akceptowane, to inne rewolucyjne pomysły poparła duża większość głosujących. To na przykład: refleksja nad tym, czy i jak można dopuścić do kapłaństwa kobiety oraz homoseksualistów; stworzenie nowej, pluralistycznej struktury kapłaństwa, która będzie obejmować zarówno osoby wyświęcone jak i świeckie; stwierdzenie, że kapłaństwo jest tylko w wąskim stopniu związane z przewodnictwem duchowym, a już zupełnie w żadnym z przewodnictwem duszpasterskim i administracyjnym; propozycja zniesienia obowiązku celibatu. Być może po namyśle Zgromadzenie Synodalne uzna, że kapłaństwo, mimo wszystko, jest jeszcze potrzebne; jeżeli nawet tak będzie – co nie jest wcale oczywiste! – to będzie to na pewno kapłaństwo inne. Mówiąc krótko, Droga Synodalna ma bardzo silną tendencję do wytworzenia następującego obrazu kapłana przyszłości: mężczyzna (albo kobieta) żyjący w związku (hetero- lub homoseksualnym), pracujący zawodowo, który na żądanie wspólnoty, w której zatrudniony jest jako kapłan, celebruje Eucharystię oraz – co rzadkie – spowiada. Wszystko inne, łącznie z głoszeniem kazań, mieliby robić świeccy lub zespoły świeckich. Jest to zasadniczo przeniesienie rozwiązań znanych ze wspólnot protestanckich, gdzie od 2010 roku pastor lub pastorka mogą żyć w związku jednopłciowym, a poza tym nie są przecież kapłanami, a jedynie urzędnikami, których wspólnota wynajmuje do pewnych czynności.
Kontrola świeckich nad biskupami. Rada Synodalna
Przyjęty przez Zgromadzenie został też tekst grupy „Władza i podział władzy w Kościele”. Wprawdzie postulat demokratycznego wybierania biskupów nie cieszy się zbyt dużym poparciem, zwłaszcza wśród samych biskupów, to jednak Droga Synodalna przygotowuje bardzo poważne ograniczenie władzy osób wyświęconych w Kościele. Chodzi nie tylko o wspomniane już wyżej zespoły, które miałyby na poziomie parafialnym przejmować kierowanie administracją i duszpasterstwem. Zgromadzenie zaproponowało utworzenie stałej Rady Synodalnej. Byłoby to gremium złożone z osób świeckich, które współpracowałoby ściśle z Konferencją Episkopatu, tak, by śledzić wdrażanie przez poszczególnych biskupów elementów „synodalności” w swoich diecezjach. Rada byłaby więc de facto organem kontrolującym Episkopat. Ponadto na Zgromadzeniu padły takie propozycje, jak zobowiązanie biskupów do składania regularnych sprawozdań finansowych ze swoich działań. Proponowane jest też umocnienie systemu świeckiej kontroli nad finansami na wszystkich szczeblach Kościoła, co w gruncie rzeczy może oznaczać faktyczne przejęcie władzy: jeżeli ani biskup, ani kapłan (bo już chyba nie proboszcz) nie będzie mógł zdecydować, na co idą pieniądze, to de facto nie on będzie kształtował życie religijne. Będą to robić świeccy. Taki model funkcjonuje już dziś w Szwajcarii (jest znany jako tzw. Dualesystem) i w efekcie biskupi są po prostu ubezwłasnowolnieni.
Kobiety na księży
Zgromadzenie powinno było zająć się też obszernie tematem kobiet w związku z pracami grupy „Kobiety w posługach i na urzędach w Kościele”, ale zabrakło czasu (część zgromadzonych po prostu wyszła przed końcem obrad), więc przegłosowano jedynie dwa dodatkowe teksty, nie zajmując się dokumentem fundamentalnym. Zasadnicza jego treść będzie zatem przedmiotem dyskusji na kolejnym Zgromadzeniu. Chodzi jednak, w największym skrócie, o dopuszczenie kobiet do wszystkich urzędów w Kościele, a zatem umożliwienie wyświęcania pań na księży. Popiera to większość członków Zgromadzenia, ale zarazem panuje świadomość, że sprawa ma szczególnie silny kontekst pozaniemiecki, dlatego nie może zostać rozstrzygnięta jedynie w odniesieniu do Bundesrepubliki. Zarazem kwestia diakonatu kobiet jest dziś szeroko dyskutowana w Kościele powszechnym; papież powołał przecież w ubiegłym roku kolejną już komisję ds. zbadania diakonatu pań. Być może zatem Watykan rozstrzygnie tę sprawę za Niemców, w jedną lub drugą stronę; na pewno jednak za Odrą kobiety będą powoływane do coraz większej liczby posług i urzędów, także z naruszeniem prawa kanonicznego (głoszenie kazań, zarządzanie diecezją w roli wikariusza generalnego i tak dalej).
Droga Synodalna miała pierwotnie zakończyć się w 2021 roku. Przeniesiono jednak jej zakończenie na rok 2023; ostatnie Zgromadzenie Synodalne zbierze się na przełomie stycznia i lutego. Oficjalne powody to pandemia oraz przedłużające się dyskusje; wydaje się jednak prawdopodobne, że dużą rolę odgrywa też harmonogram globalnego Procesu Synodalnego, który rozpoczął papież Franciszek, a który kończy się jesienią 2023 roku. Niemcy mają nadzieję, że dokumenty, które przyjmą na Drodze Synodalnej, będą odgrywać w tym Procesie dużą rolę.
Opór
Pierwsze decyzje zapadną na przełomie stycznia i lutego 2022 roku. Nie będą wiążące dla biskupów, bo Droga Synodalna nie ma żadnej mocy prawnej. Każdy ordynariusz zdecyduje sam, co zrobić z ideami Drogi. Oczywiście, Episkopat może ustanowić stałą Radę Synodalną, tak, jak zaproponowano na Zgromadzeniu; ale i ona nie będzie w stanie zmusić do niczego biskupów. Kilku opierających się kursowi Drogi Synodalnej tymczasem jest. To między innymi biskup Ratyzbony, Rudolf Voderholzer. Dość krytyczny wobec wielu postulatów, zwłaszcza dotyczących moralności, jest bp Stefan Oster z Pasawy. Poważne obiekcje zgłaszał też kard. Rainer Maria Woelki z Kolonii. To oznacza, że nawet jeżeli Droga Synodalna przyjmie cały pakiet herezji, w kilku przynajmniej niemieckich diecezjach katolicka wiara przetrwa. Oczywiście tak długo, jak długo będą tam prawowierni biskupi. Niedawno przykład radykalnej podmiany ordynariusza w diecezji Chur w Szwajcarii, gdzie tradycyjnego hierarchę zastąpił typowy modernistyczny rewolucjonista, pokazuje, że w przestrzeni niemieckojęzycznej nic nie jest dziś stałe.
Marzenia czy koszmary?
Nie wiadomo, jak na działalność Drogi Synodalnej będzie teraz reagować Stolica Apostolska. Wydaje się nieprawdopodobne, by Watykan interweniował. W ramach globalnego Procesu Synodalnego papieża do debaty wezwani są przecież wszyscy; naczelną zasadą ma być przedstawianie swoich „marzeń, wizji i proroctw” (to dosłowny cytat z oficjalnych dokumentów Watykanu). Niemcy twierdzą, że to właśnie robią: snują wizje Kościoła przyszłości. Kościół z marzeń, czy raczej Kościół z koszmarów? Pytanie retoryczne.
Paweł Chmielewski