Minister sprawiedliwości niemieckiego rządu chce zlikwidować kary za asystowanie przy eutanazji. Funkcjonować miałby tylko jeden warunek, który należy spełnić, by nie pójść do więzienia za zabicie człowieka – trzeba zrobić to za darmo.
W Niemczech eutanazja jest dziś zakazana, ale tylko w jej formie „czynnej” – tj. nie wolno np. zrobić śmiertelnego zastrzyku choremu. Ale jeśli lekarz postawi obok pacjenta szklankę z trucizną, a ten ją wypije, wszystko jest – zgodnie z tamtejszym prawem – w porządku. W samobójstwie bezkarnie może pomóc także rodzina.
Wesprzyj nas już teraz!
Od kilku lat trwa debata nad tym, jak łatwiej zabijać ludzi chorych. Minister Sabine Leutchesser-Schnarrenberger zrobiła wielki krok w kierunku całkowitego zalegalizowania śmierci na życzenie. Chce ona, by wszelka „pomoc” przy eutanazji była zgodna z prawem, jeśli nie jest to „pomoc” za pieniądze. W projekcie barbarzyńskiego prawa ministerstwo zakłada, że obok rodziny pacjenta będzie mógł go uśmiercić konkubent, bliski znajomy oraz lekarz i pielęgniarka. Nie będzie można korzystać z firm eutanazyjnych, które oferują swoje usługi np. w Szwajcarii czy Holandii.
Współrządząca koalicja CDU/CSU chce również karać za „pomoc” w samobójstwie, jeżeli osoba „pomagająca” zyska na śmierci pacjenta – tzn. jest np. ujęta w testamencie. Jednak niektórzy niemieccy politycy, określający siebie mianem chrześcijańskich demokratów, chcą zablokować projekt wywodzącej się z FDP minister.
Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”
kra