Dziennik „Westdeutsche Zeitung” poinformował w swoim internetowym wydaniu, że we krwi chorążego Remigiusza Musia znaleziono środki znieczulające. Według wstępnych ustaleń polskich organów ścigania, technik popełnił samobójstwo.
Autorem artykułu jest niemiecki ekspert od Europy Wschodniej Ulrich Krokel. Opisał niemieckim czytelnikom sprawę publikacji „Rzeczpospolitej” dotyczącej materiałów wybuchowych odnalezionych we wraku Tupolewa. Wspomniał także o tajemniczej śmierci chorążego Remigiusza Musia. Ostatni rozmówca majora Arkadiusza Protasiuka – dowódcy tupolewa, który rozbił się na lotnisku w Smoleńsku – został znaleziony martwy w swoim domu w sobotę.
Wesprzyj nas już teraz!
„W weekend stracił życie ważny świadek wypadku. 42-letni technik Remigiusz Muś został odnaleziony martwy, we krwi miał środek znieczulający. 'Przypuszczalnie samobójstwo’ – orzekła policja. Nie znaleziono listu pożegnalnego” – przypomniała niemiecka gazeta. Autor tekstu nie podał źródła swojej wiedzy na temat „środka znieczulającego”, który miał być znaleziony we krwi chorążego Musia.
Zachodnia prasa z coraz większą uwagą przygląda się toczącemu się śledztwu w sprawie tragedii smoleńskiej. W polskim Internecie krążą już jednak ponure żarty o „seryjnym samobójcy”. Nie żyją: Grzegorz Michniewicz, dyrektor Kancelarii Premiera mający dostęp do informacji niejawnych, bp Mieczysław Cieślar, następca ofiary katastrofy smoleńskiej ks. Adama Pilcha, Krzysztof Knyż, operator TVN który 10 kwietnia miał pracować w Smoleńsku, Marek Dulinicz, szef archeologów, którzy mieli wyjechać na badania na miejsce katastrofy a także gen. Sławomir Petelicki, twórca i były szef jednostki GROM, który często krytykował władze za postawę wobec katastrofy smoleńskiej.
Wszyscy zmarli w tajemniczych okolicznościach. Michniewicz, który, jak zeznali jego żona i przyjaciele, był w bardzo dobrej kondycji psychicznej, powiesił się na kablu. Bp Cieślar i Dulinicz zginęli w wypadkach samochodowych. Knyż zmarł w Moskwie na sepsę. W przypadku Petelickiego stwierdzono samobójstwo.
– Wyniki badań toksykologicznych, zleconych przez prokuraturę, będą znane za trzy czy cztery tygodnie. Nie ma w prokuraturze nikogo, kto mógłby udzielić takich informacji. Przeprowadzona została sekcja zwłok Remigiusza Musia. W trakcie tej sekcji pobrano standardowo krew do badania na zawartość środków odurzających oraz leków i alkoholu. Wyniki tych badań będą znane dopiero za kilka tygodni (…) Biegli jednoznacznie stwierdzili, że zgon nastąpił na skutek oddziaływania pętli wisielczej na narządy szyjne. Badamy to jedynie pod kątem samobójstwa – powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prokurator Dariusz Ślepokura. Śledczy poinformował, że chorąży nie pozostawił listu pożegnalnego.
Źródło: interia.pl, wPolityce.pl
kra, ged