Zwycięstwo Emmanuela Macrona zapobiegło prawdziwej katastrofie – przekonuje niemiecka prasa. Zdaniem tamtejszych komentatorów, choć przewidywalne są pewne trudności w szczegółach współpracy, można się spodziewać pogłębionej integracji europejskiej oraz powrotu mocnego tandemu Berlina i Paryża.
„Zapobieżono rzeczy nie do pomyślenia: Francja nie będzie w przyszłości kierowana przez prawicową ekstremistkę. Wyraźne zwycięstwo Emmanuela Macrona znowu przywraca zaufanie” – pisze na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Klaus-Dieter Frankenberger. Europie „zaoszczędzono koszmaru”, a większość Francuzów „poszła za głosem rozsądku, a nie propagandy agresywnego, antyniemieckiego nacjonalizmu” , pisze autor, dodając: „Potrzeba reformy i zmiany [Unii Europejskiej] jest niezmiennie wysoka. Mimo wszystko można odetchnąć. Francja nie wkroczyła do obozu tych, którzy dzielą i likwidują”.
Wesprzyj nas już teraz!
To słowa reprezentatywne dla całej w zasadzie mainstreamowej prasy niemieckiej. Z centrową FAZ zgadza się lewicowa „Süddeutsche Zeitung”, sięgając po identyczną niemal frazeologię. Według Stefana Ulricha z SZ, „Europa oddycha z ulgą”, zaś po Macronie można spodziewać się wzmacniania UE, rozbudowy strefy euro do rozmiaru „europejskiego jądra” oraz intensyfikacji współpracy z Niemcami. Na łamach tej samej gazety Stefan Kornelius przekonuje, że Macron „wyznaczył granice prawicowym populistom i nacjonalistom”, a jego wybór oznacza „zażegnanie katastrofy”. Alexander Mühlauer z tejże SZ przekonuje, że po wrześniowym głosowaniu w Niemczech „znowu ruszy niemiecko-francuski silnik”. „Jeżeli po wyborach do Bundestagu nowym kanclerzem zostanie Angela Merkel lub Martin Schulz, nowy duet z Macronem rzeczywiście posunie coś naprzód” – stwierdza komentator. Przewiduje on także, iż nie będzie żadnych trudności w budowie wspólnej polityki bezpieczeństwa. Problemy mogą wystąpić jednak w kwestii podejścia do strefy euro, bo niektóre propozycje Macrona idą, z perspektywy Niemiec, zbyt daleko. By mogło dojść do silniejszego zjednoczenia tej strefy, takie kraje jak Francja i Włochy musiałyby najpierw zredukować swoje zadłużenie.
Na możliwe trudności zwraca uwagę także Markus Becker na łamach „Spiegla”. Zdaniem dziennikarza, oś Berlin-Paryż ma rzeczywiście duże szanse na przetrwanie, ale rozmowy o konkretnych działaniach mogą być kłopotliwe. „Macron będzie zwiększał nacisk na Niemcy, by te więcej inwestowały. W końcu niemieckie nastawienie na eksport określił już jako nie do zniesienia” – pisze dziennikarz, dodając, że większych inwestycji ze strony Berlina wymagałby też proponowane przez francuskiego prezydenta-elekta reformy w strefie euro.
Nadzieję na bardzo silną integrację unijną wyraża „Die Zeit”. Według tego tytułu, największym błędem w historii UE była francuska niezgoda na silniejszą integrację, co Macron może teraz odwrócić. „Chce dalej integrować strefę euro, stworzyć wspólną politykę gospodarczą obok wspólnej polityki finansowej. Europejski minister finansów jest po tych wyborach bardziej prawdopodobny […], tak samo jak wzmocnienie europejskiego parlamentu oraz przekształcenie europejskiej armii w wielonarodowe wojsko” – pisze Steffen Dobbert.
Wybór Macrona zapadł dokładnie podczas procesu europeizacji polityki narodowej, konstatuje dalej autor. I choć nie wiadomo, czy wszystko się uda, to jedno jest pewne – Unia Europejska będzie spoczywać teraz na odnowionej osi niemiecko-francuskiej.
Pach