Beatyfikacja rodziny Ulmów to obraz jednego z licznych czynów miłosierdzia, do jakich przynaglała Polaków podczas mrocznych czasów okupacji katolicka wiara. W wyniesieniu ich poświęcenia i wielkoduszności do chwały ołtarza niektórzy doszukują się tymczasem drugiego dna. Chodzi o tło polityczne – zbliżającą się kampanię wyborczą. Według lewicowego medium zza Odry beatyfikacja rodziny Ulmów jest wynikiem rozpaczliwej próby przywrócenia bohaterskiego wizerunku Polaków, po tym jak przysłonił go mord w Jedwabnem…
„Ten artykuł powinien przeczytać każdy, bowiem jest esencją niemieckiej polityki historycznej. 1. Ulmowie są tylko pretekstem do pisania o Jedwabnem. 2. Głównym przesłaniem jest nie zbrodnia, nie bezkarność jej niemieckich sprawców, lecz insynuacja, że cała sprawa Ulmów jest wyłącznie elementem kampanii politycznej w Polsce i poza tym nie istnieje. 3. Konsekwentnie, beatyfikacja nie jest uczczeniem męczenników, ale prezentem polskiego Kościoła dla PiS (choć o dacie beatyfikacji zadecydował przecież Watykan)”, komentował publikację niemieckiego „Tageszeitung” w Twitter-owym wpisie Zygfryd Czaban.
Tekst sugerujący, że uczynienie podkarpackiej rodziny błogosławionymi Kościoła to element polityki historycznej, ukazał się na łamach pisma w poniedziałek 11 września. W artykule Gabriele Lesser wskazywała, że w Markowej, rodzinnej miejscowości beatyfikowanych, nie ma żadnych materiałów wyborczych, ponieważ… zastąpiły je wizerunki Ulmów, agitując za głosem na opcję rządzącą.
Wesprzyj nas już teraz!
To jednak zdaniem niemieckiej publicystyki jedynie „czubek góry lodowej”. Włączenie polskiej rodziny w kanon błogosławionych jest w jej opinii skutkiem wieloletniej kampanii prowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość pod rękę z Kościołem w celu odwrócenia uwagi od Jedwabnego. Wedle ojkofobicznej narracji w położonej pod Łomżą wsi miało dojść do wykonanego z całkowitym poparciem i udziałem ludności polskiej mordu na Żydach.
„Gorzka świadomość, że Polacy w przeszłości byli również sprawcami, nie zawsze zachowywali się szlachetnie i część kolaborowała z wrogami, obudziła w wielu potrzebę nowego mitu, który przywróciłby dawną tożsamość bohaterów i ofiar”, przywołuje fragment tekstu portal dw.com.
Ten artykuł powinien przeczytać każdy, bowiem jest esencją niemieckiej polityki historycznej.
1. Ulmowie są tylko pretekstem do pisania o Jedwabnem.
2. Głównym przesłaniem jest nie zbrodnia, nie bezkarność jej niemieckich sprawców, lecz insynuacja, że cała sprawa Ulmów jest…— Zygfryd Czaban (@CDzwoni) September 11, 2023
„(…) W kontekście zbrodni w Markowej jest mowa o jej polskich sprawcach (oczywiście bez wskazania o wykonanym przez AK wyroku śmierci). 5. Koniecznie przypomnienie oszczerstw Grossa. 6. Beatyfikacja Ulmów to tworzenie nowego mitu, na który jest zapotrzebowanie w narodzie nazistowskich kolaborantów. 7. I na koniec tradycyjne kłamstwo o zakazaniu przez Polskę pisania o nazistowskich kolaborantach pod karą więzienia do 3 lat (kompletne zakłamanie tego, co stanowiła nowela ustawy o IPN). Z braku miejsca, wyjątkowo pominięto wstawkę o polskich problemach z praworządnością, bez której w Niemczech raczej nie wolno pisać o Polsce”, kontynuuje streszczenie publikacji „Tageszeitung” Zygfryd Czaban.
Beatyfikację jako akt polityczny odczytały nie tylko media zza granicy. W podobnym tonie wypowiadał się na łamach lewicowej „Polityki” Jakub Halcewicz. Autor zastanawiał się w tekście, czy uczynienie Ulmów błogosławionymi może być postrzegane, jako „Prezent Kościoła dla PiS w środku kampanii”.
Źródła: dw.com, polityka.pl, Twitter
FA