Kościół katolicki w Niemczech opowiada się przeciwko działaniom mogącym – przynajmniej częściowo – ograniczyć falę imigracji. Zaproponowane przez koalicję CDU/CSU tzw. strefy tranzytowe, które umożliwiłyby szybsze szybciej odsyłanie części imigrantów, biskup Franz-Josef Overbeck porównał z obozami koncentracyjnymi.
Na ostatnim szczycie czołowych polityków rządzącej Niemcami koalicji wiele uwagi poświęcono możliwości stworzenia tak zwanych stref tranzytowych. Chodzi o specjalne, eksterytorialne obozy dla imigrantów na niemieckiej granicy, w których przeprowadzano by szybką weryfikację, wskutek czego część imigrantów nie byłaby wpuszczana do kraju Chodzi tu o niewielki w istocie odsetek przybyszów, jednak nawet to byłoby dla Berlina pewnym odciążeniem. Rozwiązanie postulowała przede wszystkim bawarska CSU.
Wesprzyj nas już teraz!
Na poparcie pomysłu przez kanclerz Angelę Merkel bardzo alergicznie zareagował reprezentujący niemiecki episkopat (DBK) bp Franz Josef-Overbeck z Essen. Hierarcha, który konferencji biskupów zajmuje się sprawami socjalnymi, zdecydowanie skrytykował strefy tranzytowe. Porównał je nawet z… obozami koncentracyjnymi. Występując w Müllheim wraz z wicekanclerzem Sigmarem Gabrielem z lewicowej SPD hierarcha przekonywał, że w strefach tranzytowych byliby „więzieni” ludzie, którzy chcą ratować swoje życie.
Dzień później biskup Overbeck przeprosił za użyte przez siebie sformułowanie. Stwierdził, że sięganie po pojęcie „z najmroczniejszych czasów niemieckiej historii w związku z obecną dyskusją polityczną” było błędem. Hierarcha nie zmienił jednak zdania, gdy chodzi o swój sprzeciw wobec stref tranzytowych, utrzymując, że takie rozwiązanie uwłacza ludzkiej godności.
Krytycy stref tranzytowych na czele z wicekanclerzem Gabrielem twierdzą, że wszyscy „uchodźcy” napływający do Niemiec powinni być wpuszczani do kraju. Także ci, którzy nie mają żadnych szans na otrzymanie azylu. Odsyłać imigrantów należy dopiero po ewentualnej weryfikacji przeprowadzonej zgodnie z dotychczasowymi procedurami na ziemi niemieckiej, a nie tuż za granicą.
Dla szefa SPD liczba napływających uchodźców nie jest żadnym problemem. Jedyny kłopot leży jego zdaniem w tym, że wszystko toczy się z tak dużą szybkością. Imigranci są jednak w ocenie Gabriela dla Niemiec ogromną szansą. W najbliższych latach w kraju będzie bowiem pracowało sześć milionów ludzi mniej, a to oznacza, że przybysze z Bliskiego Wschodu i Afryki mogą Berlin po prostu uratować.
Źródła: kathpress.co.at, kath.net, katholisch.de
pach