Imigranci w Niemczech, którzy oczekują na rozpatrzenie wniosku azylowego, są wdrażani do pracy za 1 euro na godzinę. Maksymalnie przybysze z Bliskiego Wschodu mogą pracować po 20 godzin tygodniowo.
23-letni Irakijczyk Zaid jest zatrudniony przez miasto Berlin do rozdawania kolacji syryjskim, irackim i afgańskim uchodźcom, którzy zostali umieszczeni w jednej z hali sportowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Berlin, podobnie jak inne miasta, oferuje zlecenia począwszy od naprawy rowerów a skończywszy na koszeniu trawy i czyszczeniu chodników. Tak zwane zlecenia za euro są reklamowane jako „trampolina”, która ma pomóc przystosować się nowoprzybyłym do pracy na niemieckim rynku.
Zaid, którego praca polega na wydawaniu posiłków i sprzątaniu otrzymuje miesięcznie 84 euro. Do czasu rozpatrzenia przez władze wniosku o przyznanie statusu uchodźcy – zwykle trwa to kilka miesięcy – Irakijczyk nie może podjąć innego zatrudnienia.
Te drobne zlecenia mają chronić imigrantów przed znudzeniem i zapewnić minimalne „kieszonkowe”. Program wymyślony ponad 10 lat temu był wykorzystywany do zwalczania długotrwałego bezrobocia.
Obecnie Berlin zatrudnia w ten sposób blisko 4 tys. uchodźców, których rozlokowano w 75 ośrodkach. Radni chcą założyć stowarzyszenia, które będą oferowały zatrudnienie dla imigrantów w organizacjach świadczących usługi charytatywne, rehabilitacyjne, w schroniskach dla alkoholików itp.
W Bawarii w różnych miasteczkach „zatrudnienie za euro” znalazło ponad 9 tys. uchodźców. W Hanowerze imigranci naprawiają rowery, sortują podarowane przez Niemców ubrania w zamian za możliwość nauki języka.
Minister pracy Andrea Nahles obiecała stworzyć 100 tys. tego typu miejsc pracy, które mają przygotować uchodźców do „wejścia na rynek pracy” po uzyskaniu odpowiednich dokumentów.
– W krótkim okresie, to ma sens, ponieważ uchodźcy nie mogą działać inaczej – twierdzi Ronald Bachmann, ekonomista z Instytutu RWI. – Rząd angażując ich do pracy wysyła również dobry sygnał polityczny – dodał. Bachmann wątpi jednak, by tego typu zajęcia były skuteczne w dłuższej perspektywie, ponieważ niewiele uczą.
Szef Niemieckiej Federacji Związkowej Reiner Hoffmann podkreślił, że Niemcy potrzebują znacznie ambitniejszego programu integracji nowo przybyłych.
Holger Schaefer, ekspert rynku pracy w instytucie IW krótko podsumował działania władz: – W rzeczywistości dotujemy wykluczenie uchodźców z rynku pracy.
Źródło: thelocal.de, AFP
AS