Papież Franciszek nie wierzy w synodalność czy subsydiarność; zwołuje wielkie kluby dyskusyjne, żeby powstała jakaś burza mózgów – a później i tak ignoruje zdanie większości, robiąc, co chce, uważa niemiecki historyk Kościoła, Hubert Wolf. Uczony z Münster to zadeklarowany progresista, który jest głęboko rozczarowany Franciszkiem – i przestrzega innych progresistów przed pokładaniem nadziei na zmiany w synodalności.
Synod jest tylko „czystym narzędziem doradczym, na którym nic się nie decyduje. Wprawdzie Franciszek ciągle mówi o synodalności i subsydiarności, ale tak naprawdę nie traktuje ich poważnie” – stwierdził Hubert Wolf w rozmowie z portalem Konferencji Episkopatu Niemiec, Katholisch.de. Jako przykład wskazał Synod Amazoński, na którym 4/5 uczestników zagłosowało za zgodą na wyświęcanie żonatych na mężczyzn. Pomimo wszystko w swojej adhortacji posynodalnej Querida Amazonia Franciszek ten temat pominął.
– Zadaję sobie pytanie: co to ma wspólnego z synodalności? – powiedział Niemiec. Przestrzegł przed nadziejami na zmianę w kontekście Synodu o Synodalności.
Wesprzyj nas już teraz!
– Teraz mówi się, że świeccy, a nawet kobiety, będą mogli coś zdecydować w trakcie światowego Synodu Biskupów. To kompletny błąd. Mogą tylko pokornie prosić absolutnego władcę o to, by coś zmienił. Nie ma nawet porządku obrad. Jest za to coś typowego dla jezuitów: dokument roboczy, na którego temat ma być burza mózgów. Franciszek reinterpretuje synodalność w rozumieniu jezuickiej aktywizacji. Musimy to zaakceptować: Franciszek nie wywodzi się z europejskiej tradycjo synodalnej. Cały jego styl zarządzania pokazuje, że nie trzyma się reguł – powiedział.
Według Wolffa urządzanie synodów o synodalności nie ma żadnego sensu, bo ostatecznie są to tylko wielkie kluby dyskusyjne bez żadnych prerogatyw.
Źródła: Katholisch.de, PCh24.pl
Pach