W zeszłym tygodniu publiczna niemiecka telewizja ZDF wyemitowała film „Nasze matki, nasi ojcowie”, w którym przedstawiono losy pięciorga młodych mieszkańców Berlina.
Jeden z bohaterów to Żyd Viktor, który ucieka z obozu, i dostaje się do oddziału AK. Tam mężnie walczy, dopóki nie wychodzi na jaw jego pochodzenie. Bo twórcy filmu założyli, że polskie podziemie było… antysemickie i nie akceptowało Żydów w swoich szeregach.
Wesprzyj nas już teraz!
Film przedstawia znacznie więcej wątków rzekomego antysemityzmu w polskim podziemiu. Można w nim zobaczyć chociażby scenę odbicia jednego z pociągów, którego pasażerów AK zostawia na pastwę losów, gdy okazuje się, że są oni Żydami.
Liczne gazety nie dostrzegają w swoich ocenach jakiegoś wielkiego skandalu w antypolskiej wymowie filmu. Na przykład „Der Tagesspiegel” napisał, że z „filmu wynika, że nazistami byli ci inni„, oraz, że film przedstawia Niemców z III Rzeszy jako „naiwnych i moralnie negatywnych”. Gazeta „Welt am Sonntag” uznała film za „pomnik postawiony matkom i ojcom”, z kolei wydawca „Frankfurter Allgemeine Zeitung” apelował do niemieckich rodzin, by razem gromadziły się przed telewizorami, „wykorzystując ostatnią szansę na wysłuchanie opowiadań pokolenia dziadków”.
Wyżyn absurdu i zakłamania sięgnęła gazeta „Bild”, która Armię Krajową określiła mianem „polskich nacjonalistów”, wśród których „antysemityzm (…) był rozpowszechniony”.
Sprawą oburzeni są weterani wojenni z AK. Zaprotestowała też Ambasada RP w Niemczech. W specjalnie wystosowanym proteście jej przedstawiciele stwierdzili, że takie przedstawianie sprawy jest „uproszczone, nieprecyzyjne, nieodpowiadające faktom”.
Ambasada zaznaczyła też, że pisanie o „głęboko zakorzenionym” antysemityzmie jest, delikatnie mówiąc, ogromnym uproszczeniem. W tym kontekście przypomniana została m.in. postać i misja Jana Karskiego.
Źródło: „Nasz Dziennik”
ged