Chińczycy wyłożyli karty na stół. Pokazali, że kontrolują rynek metali ziem rzadkich i trzymają Zachód w garści. Ich zwycięstwo może jednak okazać się pyrrusowe. Zachód ma zdolność do zbudowania alternatywnych źródeł dostaw metali ziem rzadkich i jeżeli to zrobi, Pekin straci przewagę, pisze niemiecki dziennik „Frankfruter Allgemeine Zeitung”.
W tekście Gustava Theilego i Alexandera Wulfersa dla „FAZ” punkt wyjścia stanowi przypomnienie groźby Pekinu z 2019 roku: jeśli Waszyngton będzie naciskał, Chiny ograniczą eksport metali ziem rzadkich, kluczowych dla elektroniki, zbrojeniówki i zielonych technologii. Xi Jinping już w tym roku dwukrotnie zagrał tym atutem – gdy Donald Trump podniósł cła na chińskie towary i rozszerzył sankcje na dziesiątki tysięcy firm z Chin. To miało pokazać, kto naprawdę kontroluje łańcuchy dostaw.
Autorzy podkreślają jednak, że chińska przewaga to nie klasyczne, twarde monopolistyczne panowanie nad surowcem, lecz tzw monopol podważalny. Nie dlatego, że tylko Chiny mają te pierwiastki, ale dlatego, że przez lata oferowały je najtaniej. Zachód uzależnił się, bo nie opłacało mu się rozwijać alternatywnych źródeł i technologii. Kiedy jednak Pekin zaczął używać surowców jako broni politycznej, logika się odwróciła: Stany Zjednoczone, Europa i Australia ruszyły do tworzenia własnych kopalń, zakładów separacji i produkcji magnesów dla e-aut, turbin wiatrowych czy dronów.
Wesprzyj nas już teraz!
Czy to wystarczy? Tu prognozy się rozchodzą. Weterani branży, jak Thomas Kümmer, który spędził w Chinach 20 lat pracując w obszarze metali ziem rzadkich, ostrzegają, że zachodni politycy pompują miliardy w projekty, które mogą nie wytrzymać konkurencji cenowej – bo chińskie produkty nadal są o jedną trzecią tańsze. Ich zdaniem pełna uniezależnienie się od Chin jest nierealne, a przemysł w razie kolejnych napięć i tak przeniesie produkcję do Państwa Środka, gdzie surowce i gotowe magnesy pozostają dostępne.
Ale inni wskazują na przykład galu – surowca, którego 99 procent pochodziło z Chin, dopóki Pekin nie wprowadził ograniczeń. W ciągu roku w Grecji i Australii ruszyły inwestycje, które wkrótce mogą zaspokoić dużą część globalnego zapotrzebowania na gal. Monopol okazał się kruchy. Tak samo może być z metalami ziem rzadkich: odkryto nowe złoża w Szwecji, belgijski Solvay rozbudowuje instalacje we Francji, w Estonii ruszyła produkcja magnesów, a w USA i Australii powstają kolejne ogniwa łańcucha dostaw. Do sektora płyną rekordowe środki – JP Morgan mówi o 10 mld dolarów na strategiczne minerały, a fundusze z Zatoki już inwestują w operatorów nowych kopalń.
Kluczowe pytanie brzmi, czy przemysł zachodni uzna, że pewność dostaw jest warta wyższej ceny. Odpowiedź poznamy w najbliższych latach. Jak przypomina „FAZ”, największe koncerny zbrojeniowe jak Rheinmetall deklarują, że posiadają zapasy na pięć lat. To czas, który może zdecydować o tym, czy misternie budowana przez Pekin przewaga strategiczna była genialnym posunięciem – czy też jedynie krótkotrwałym blefem, który zmusił resztę świata do uniezależnienia się.
Tymczasowy rok oddechu dla Zachodu, wynegocjowany przez Trumpa w postaci odwleczenia nowych chińskich ograniczeń eksportowych, jest więc czymś więcej niż pauzą w konflikcie handlowym. To czas na zbudowanie alternatywy. Gdy karta została zagrana, Chiny nie mogą jej już cofnąć, podsumowują autorzy.
Źródło: faz.net
Pach