Za sprawą podpisanej umowy już od lipca niemieckie służby będą mogły prowadzić w Polsce tajne operacje „pod przykryciem”. Tygodnik „Do Rzeczy” ostrzega, iż w „nagłych wypadkach” będą miały możliwość działać bez uzyskania wcześniej zgody polskich władz.
W maju 2015 r. ówczesny szef polskiego MSW Bartłomiej Sienkiewicz i jego niemiecki odpowiednik Thomas de Maiziere podpisali „Umowę między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Republiki Federalnej Niemiec o współpracy służb policyjnych, granicznych i celnych”. Jej treść – jak zauważa „Do Rzeczy – niemal zupełnie przemilczana przez polskie media, wzbudziła spore kontrowersje w Niemczech.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak informuje biuro prasowe MSW, umowa wejdzie w życie 9 lipca 2015 roku. Porozumienie ma ułatwić polskim i niemieckim policjantom współpracę w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej. Jednak „zapisy umowy pozostawiają wiele luk, które dają pole do zbyt dowolnej interpretacji i nadużyć. Nie zabezpieczają przed penetracją polskiego pogranicza prze niemieckie służby” – czytamy w tygodniku „Do Rzeczy”.
Umowa przewiduje m. in. możliwość tworzenia na terenach przygranicznych wspólnych patroli, powoływania organów i grup operacyjno-śledczych, a także prowadzenie pościgów transgranicznych. Funkcjonariusze niemieckiej Bundespolizei i Budnesgrenzschutz, a także polskiej Straży Granicznej i policji będą mogli realizować „pod przykryciem” tajne operacje w krajach ościennych.
Co to oznacza w praktyce? „Agenci niemieckich służb będą mogli przenikać do działających na terenach przygranicznych polskich organizacji i środowisk, które zostaną uznane za przestępcze, oraz dokonywać tzw. prowokacji kontrolowanych”, piszę Wojciech Wybranowski. Operacje te zasadniczo wymagają zgody odpowiedniego organu państwa, na terenie którego będzie ona prowadzona.
Pojawia się jednak poważna wątpliwość… – Autorzy porozumienia uznali, iż w szczególnie pilnych sytuacjach możliwe jest prowadzenie operacji specjalnej bez uzyskania zgody danego państwa, trzeba wystąpić o nią w trybie zastępczym – tłumaczą w prywatnej rozmowie z „Do Rzeczy” urzędnicy resortu. W umowie taka sytuacja nie jest ściśle określona, zauważa Wybranowski.
To kolejna już umowa dotycząca współpracy polskich i zagranicznych służb. W 2014 r. Sejm przegłosował tzw. ustawę o bratniej pomocy, pozwalającej na udział zbrojnych funkcjonariuszy innych państw w operacjach prowadzonych w Polsce.
Źródło: „Do Rzeczy”
luk