Coraz więcej środowisk dostrzega, że bezwarunkowa i nie podlegająca dotąd krytyce pomoc Ukrainie napadniętej militarnie przez Rosję, to jeśli nie błąd, to przynajmniej niewykorzystana szansa. Dziś – jak zauważa prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz – widać wśród Polaków pewne zdenerwowanie postawą Ukraińców wobec Polski, a coraz częściej przekonujemy się, że mocno wspierany przez nas sąsiad prowadzi pragmatyczną grę interesów.
O cieniach pomocy Ukrainie Władysław Kosiniak-Kamysz wypowiedział się na łamach „Wprost”. Szef „ludowców” – najwyraźniej szykując się już do wyborów – postanowił dostrzec problemy jakie trawią polskie rolnictwo. I co ciekawe, wśród nich jest cała lista tych związanych z polską pomocą Ukrainie.
Kosiniak-Kamysz dostrzega też pewne zdenerwowanie Polaków, którzy widzą jak nasza hojność jest wykorzystywana przez Ukraińców i coraz bardziej krytycznie oceniają postawę władz Ukrainy w stosunku do Polski.
Wesprzyj nas już teraz!
„Ludzie są wkurzeni, że nie ma granic rozsądku jeżeli chodzi o roszczeniowość Ukrainy. Denerwują się ci, którzy dostrzegają osoby przyjeżdzające po 500+, a następnie wracające do swojej ojczyzny. Jest wiele legend, jeżeli chodzi o szpitale i wykorzystywanie polskiej służby zdrowia, pierwszeństwo w kolejkach” – wskazał szef PSL.
Jak dodał Kosiniak-Kamysz, w obliczu wojny jest za pomocą każdemu człowiekowi, „ale to nie może być pomoc bez wdzięczności i niczego w zamian. To tak w relacjach międzynarodowych nie działa”. Dostało się też Brukseli, która płaci Turcji za uchodźców, a jest ślepa falę migracyjną z Ukrainy, którą w znacznej mierze przyjęła na siebie Polska.
Jakie jeszcze błędy w relacjach polsko – ukraińskich dostrzegł szef PSL? Lista jest dość poważna, szczególnie dla polskiego rolnictwa, bo w grę wchodzi zalew rodzimego rynku a to zbożem z Ukrainy, to znów owocami.
„Linie w zakładach przetwórstwa są pełne od stycznia i lutego. Wtedy z Ukrainy przyjechały maliny i inne owoce miękkie, oczywiście w postaci mrożonej. To były zbiory z poprzedniego sezonu. Nie wiem, dlaczego PiS się temu przygląda” – skomentował.
Szef PSL pyta też dlaczego mając komisarza rolnictwa, polski rząd nie naciska na UE, by ta „rozpoczęła skup polskiego zboża jako rezerwę dla krajów głodujących”.
Wątpliwości budzi też embargo na produkty z Ukrainy, które dotyczy tylko pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika – inne zboża mogą być sprzedawane. Nie ma ograniczeń dla owoców, jajek, miodu, drobiu. A taka sytuacja sprawia, że problemy odczuwa polskie rolnictwo. Tymczasem słyszymy głosy z Ukrainy, że nałożone ograniczenia to „nieprzyjazny i populistyczny krok”.
„Widzę, że nie ma po stronie ukraińskiej zrozumienia dla sytuacji, w której znajduje się Polska. Pomoc, którą okazaliśmy – również w natychmiastowym otwarciu granic dla ich żywności – nie została odwzajemniona” – dodaje szef PSL.
I jak wytyka, „Polska wołowina wciąż nie może być sprzedawana na rynku ukraińskim”. „Coraz bardziej widać, że ze strony Kijowa prowadzona jest pragmatyczna gra interesów. Jeżeli ulegniemy i będziemy cały czas ustępować, nasze rolnictwo przegra. Pomoc dla Ukrainy tak, ale nie kosztem polskiego konsumenta, rolnika i przetwórcy. Pomoc dla Ukrainy tak, ale nie kosztem budowania nowej oligarchii” – dodaje.
Szef PSL wyjaśnia, że model ukraińskiego rolnictwa różni się od polskiego – działają tam bowiem „wielkie koncerny z siedzibą na Cyprze, zarządzające farmami mającymi 50 do 100 tys. hektarów”.
I jak podsumowuje Kosiniak-Kamysz, „Kijów musi zrozumieć nasze sprawy związane z historią, ale też z teraźniejszością”.
Źródło: wprost.pl
MA
Kto zarobił na ukraińskim zbożu?! Jan Ardanowski apeluje w PCh24 TV do rządu o ujawnienie listy firm