„The American Spectator” przestrzega Brukselę, by nie próbowała forsować w Europie Środkowowschodniej ideologii gender, bo Polska i Węgry w końcu opuszczą UE i zwrócą się ku Rosji. Wciąż oba kraje mają swoją walutę, co daje im możliwości manewru.
Medium zaznacza, że „UE przyspiesza rozprawę z konserwatywnymi Węgrami i Polską”, a „kosmopolityczne elity w Brukseli nie znoszą tradycjonalizmu obu krajów katolickich”. Przypomina, iż Komisja Europejska zagłosowała za wstrzymaniem funduszy pomocowych na programy odbudowy po covid-19 dla Polski i Węgier z powodu rzekomo podważania „rządów prawa”.
Pod koniec ubiegłego roku UE zatwierdziła Plan Odbudowy „Next Generation EU” o wartości 750 miliardów euro. Polska ma z niego otrzymać 40 mld, a Węgry – 7 mld euro.
Wesprzyj nas już teraz!
KE jednak pozostaje w sporze z Warszawą i Budapesztem i to już od samego początku przyjęcia obu państw do UE w 2004 roku. „Najpotężniejszym członkom UE: Francji i Niemcom oraz kosmopolitycznym elitom w Brukseli nie podobają się obydwa kraje z katolickim tradycjonalizmem i zdecydowanie sprzeciwiają się ich wysiłkom o zachowanie dziedzictwa chrześcijańskiego, etnicznego i kulturowego” – czytamy.
Konserwatywne medium wyjaśnia, że rozdział unijnych funduszy Bruksela uzależniła od pewnych kryteriów, które ograniczają wypłaty dla skorumpowanych rządów. Prawdą jest jednak, że urzędnicy w Brukseli mają swobodę w dystrybucji pieniędzy na pomoc i zasadniczo czynią to według własnego uznania. I chociaż w Polsce i na Węgrzech są problemy z korupcją, „nie są to najgorsi przestępcy w UE”.
„Według Indeksu Percepcji Korupcji 2020 Polska była mniej skorumpowana niż Grecja, Włochy i Czechy. Węgry były mniej skorumpowane niż Rumunia czy Bułgaria. Hiszpania i Włochy już zabezpieczyły swoje finansowanie i nie ma wzmianki o opóźnianiu płatności do innych „skorumpowanych” krajów. Nadzór Brukseli nad wypłatami ma niewiele wspólnego z korupcją, a wszystko rozchodzi się o władzę. Przesłanie z Brukseli jest jasne: rób to, co ci powiemy, albo zmagaj się z brakiem finansów – czytamy.
Amerykańskie medium przypomina, że w ostatnich latach eurokraci zaatakowali zarówno Węgry, jak i Polskę z powodu „nieskrępowanego konserwatyzmu”. Parlament Europejski potępił Węgry w 2018 r. za kwestionowanie „wspólnych wartości” Europy, a Polska poparła Węgry. Budapeszt odwdzięczył się także Warszawie w obliczu ataków ze strony europejskiego wymiaru sprawiedliwości, który podważył wyższość polskiej konstytucji nad prawem unijnym. Jednak, co najważniejsze – zaznacza „The American Spectator” – Polska i Węgry odmawiają zaakceptowania amerykańskich, a teraz międzynarodowych „norm” dotyczących małżeństwa i seksualności.
W czerwcu węgierscy prawodawcy uchwalili ustawę, zakazującą rozpowszechniania treści gejowskich w szkołach i telewizji dziecięcej. Zgodnie z nowymi regulacjami, ideologia LGBT zawarta w programach takich jak „Blues Clues” czy „Muppets Babies” nie będzie dostępna dla węgierskiej młodzieży.
Medium wskazuje, że również polscy samorządowcy zdecydowali się przyjąć uchwały, zakazujące promocji ideologii środowiska sodomitów i innych mniejszości seksualnych. Jednocześnie zaznacza, że osoby mające różne preferencje seksualne i jawnie je demonstrujące nie są z tego powodu ścigane. Kodeks karny tego nie przewiduje. Ponadto nie spotyka ich – z powodu afiszowanej seksualności – dyskryminacja. „Rządy Polski i Węgier chcą po prostu wspierać historyczny i naturalny pogląd na ludzką seksualność. Nie chcą narażać dzieci na nieodpowiednie treści seksualne, jak wielu na Zachodzie ma obsesję na punkcie robienia tego” – czytamy.
Portal dodaje, że „UE atakuje Polskę i Węgry z powodu tych postaw, klasyfikując je jako niedemokratyczne”. Ale w działaniach tych krajów nie ma nic „niedemokratycznego”. „Zarówno rząd Fideszu na Węgrzech, jak i rząd Prawa i Sprawiedliwości w Polsce zostały demokratycznie wybrane; tego samego nie można powiedzieć o Komisji Europejskiej. Oddając się swojej wizji chrześcijańskiej demokracji, Orban poddał swoje prawo przeciwko propagandzie LGBT na rzecz dzieci pod referendum. Biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnich wyborach około 70 proc. Węgrów głosowało na partie konserwatywne, jest prawdopodobne, że poprą rząd przy urnie wyborczej. To ćwiczenie z demokracji nie wystarczy UE, która niewątpliwie nadal będzie określać Węgry jako niedemokratyczne, co jest ironicznym oskarżeniem”.
„The American Spectator” nie ma wątpliwości, że UE stosuje podwójną miarę i „pomija niedemokratyczne, a w niektórych przypadkach wręcz autorytarne zachowanie innych państw członkowskich, o ile kłaniają się one liberalnej linii internacjonalistycznej. Francja, Austria i Niemcy zakazały i rozprawiły się z pokojowymi grupami politycznymi, które sprzeciwiały się masowej migracji. Wolność słowa, podstawowy element demokracji, jest również regularnie atakowana w całej Europie. Marine Le Pen, nacjonalistyczna francuska polityk, stanęła w obliczu wieloletniej batalii prawnej o tweedy zawierające brutalne obrazy ISIS. Została ostatecznie uniewinniona. Protestujący przeciwko lockdownowi i przymusowym szczepieniom w całej Europie spotkali się z brutalnością policji. UE nie ma żadnych skrupułów, by kraje wykorzystywały niedemokratyczne środki do wspierania swojego internacjonalistycznego i postępowego programu” – podkreśla medium, dodając, że niewybieralni urzędnicy przymykają oko na porównywalne lub znacznie gorsze zachowania niż w Polsce czy na Węgrzech.
Autorka opinii wskazała, że Komisja Europejska przekazała miliardy na pomoc krajom islamskim, w tym Afganistanowi, Palestynie i Turcji, które mają prawa wymierzone w mniejszości seksualne. „Ale ponieważ Węgry i Polska nie mają statusu ofiar narodów islamskich, UE naciska na oba państwa, aby podporządkowały się jej woli” – dodaje.
Medium przestrzega, że w 2016 roku Wielka Brytania zagłosowała za wyjściem z UE ze względu na gospodarczą i polityczną dominację Brukseli. „Ataki UE na Węgry i Polskę pokazują dokładnie ten rodzaj zachowania, który skłonił brytyjskich wyborców do opuszczenia struktur unijnych”. Wielka Brytania formalnie opuściła UE na początku 2020 roku i „nie była to wcześniej wieszczona katastrofa gospodarcza”.
„Polska i Węgry, podlegające rosnącej presji i dyktatowi UE, mogą w niedalekiej przyszłości znaleźć się poza blokiem albo z własnej woli, albo wskutek wydalenia. Oba kraje mają własne waluty, co daje im pewną elastyczność w przypadku wyjścia z UE. Gdyby tak się stało, oba kraje prawdopodobnie wzmocniłyby więzi z Rosją. Nie jest to idealne rozwiązanie, ale biorąc pod uwagę wyzwania przed którymi stoją oba kraje, jest to zrozumiały kierunek działania. Jeśli UE zdecyduje się nie realizować swoich ponadnarodowych programów LGBT w Europie Wschodniej, można uniknąć tej katastrofy” – konkluduje medium.
„The American Spectator” dodaje, że konserwatyści w całej Europie „muszą jasno dać do zrozumienia swoim rządom, iż należy szanować autonomię narodową Polski i Węgier. Bez mocnych przykładów nacjonalistycznych chrześcijańskich demokracji nadzieja na ich materializację gdzie indziej zniknie, a Europejczycy pogrążą się w internacjonalistycznych ideach forsowanych przez brukselskich biurokratów”.
Źródło: spectator.org
AS