Szturm nielegalnych migrantów na granicy polsko-białoruskiej nie ustaje. Różnica polega na tym, że dzisiaj służby nie muszą tłumaczyć się z korzystania z broni palnej. Jak informuje „Rzeczpospolita”, wojsko strzela na granicy średnio kilka razy dziennie.
Z informacji przekazanych portalowi przez MON wynika, że od początku roku wojsko pilnujące granicy polsko-białoruskiej oddało 1609 strzałów alarmowych i ostrzegawczych z wykorzystaniem ostrej amunicji. Równocześnie nie odnotowało, aby w wyniku użycia broni poszkodowani zostali migranci.
Jak przyznaje gen. Arkadiusz Szkutnik, dowódca Zgrupowania Zadaniowego „Bezpieczne Podlasie”, funkcjonariusze coraz częściej korzystają z broni gładkolufowej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Używamy kul gumowych, niepenetrujących, i jest to ostateczność, kiedy oddajemy strzał w kierunku człowieka. Ale dzięki temu po kilkunastokrotnym użyciu broni gładkolufowej okazało się, że najbardziej agresywni migranci, kiedy widzą, że żołnierze są uzbrojeni w taką broń, nie podejmują jakichkolwiek prób agresji i jest to skuteczny element odstraszający – powiedział w Radiu Białystok.
W tym roku w bezpośrednich starciach z migrantami poszkodowanych zostało 63 żołnierzy. W wyniku pchnięcia nożem zginął sierżant Mateusz Sitek, a inny żołnierz miał poważny uraz twarzy. W starciach z migrantami rannych zostało też 10 funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Źródło: rp.pl
PR