5 kwietnia 2019

Niesporczaki i Archaeopteryx, czyli jak obalić bajki ewolucjonistów?

Co łączy niesporczaki, czyli najbardziej wytrzymały na planecie Ziemi gatunek zwierząt z Archaeopteryxem, który od lat jest przedstawiany jako jedno z tzw. brakujących ogniw w łańcuchu ewolucji? Oba spędzają sen z powiek wyznawcom teorii ewolucji Darwina i są dowodem na to, jak bardzo niedoszły anglikański kapłan się mylił.

 

Jedynym przekonywującym i w pełni udokumentowanym dowodem  potwierdzającym koncepcję Darwina jest… ewolucja teorii ewolucji. Przypomnijmy: najpierw pojawiła się koncepcja doboru naturalnego. Bardzo szybko okazało się jednak, że posiada ona wiele luk i nieścisłości, które zostały „wyeliminowane” dzięki kolejnej koncepcji, tym razem doboru kierunkowego. Ten ewoluował następnie w dobór grupowy, następnie w dobór krewniaczy etc. W międzyczasie ewolucjoniści prześcigali się w ogłaszaniu kolejnych „doborów”, które albo stawały się swego rodzaju „ogniwami pośrednimi”, ponieważ łączyły w sobie elementy dwóch skrajnie różnych „doborów”, albo stanowiły „nowy gatunek” w „łańcuchu doborów”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Temat „ewolucji teorii ewolucji” jest tak szeroki, że mógłby bez problemu stanowić podstawę dla kilku obszernych opracowań naukowych. Jeszcze obszerniejszym dziełem mogłaby się okazać analiza wszystkich luk, nieścisłości oraz interpretacji i tłumaczeń, jakimi posługują się ewolucjoniści próbujący za wszelką cenę udowodnić swoje racje. Obie wyżej wymienione propozycje nie mogłyby się jednak równać z manipulacjami, przeinaczeniami i zwykłymi kłamstwami, do jakich posuwają się ewolucjoniści.

 

No dobra, ale co dalej?

Jedną z najsłynniejszych manipulacji była i jest ewolucyjna propaganda związana z eksperymentem przeprowadzonym przez amerykańskich chemików Stanleya Millera oraz Harolda Ureya na Uniwersytecie w Chicago w 1953 roku. Naukowcy przepuścili ładunki elektryczne przez mieszaninę nieożywionych składników organicznych, dzięki czemu udało im się wytworzyć aminokwasy.

 

Obaj chemicy podkreślali, że starali się wytworzyć warunki fizyczno-chemiczne, jakie mogły (ale nie musiały) panować kiedyś na Ziemi i dlatego w swoim doświadczeniu wykorzystywali jedynie tzw. materię nieożywioną, czyli wodę, metan, amoniak i siarkę, z których to udało im się stworzyć wspomniane aminokwasy – proste i podstawowe składniki organizmów żywych.

 

Eksperyment Millera i Ureya okazał się swoistym ewolucyjnym przełomem. Wszelkiego rodzaju prasa zaczęła się rozpisywać na temat „życia w probówce”, jakie mieli stworzyć amerykańscy chemicy. Z kolei ewolucjoniści zdobyli dowód na poparcie najważniejszej teorii, że to naturalne mechanizmy wytworzyły życie na Ziemi.

 

Wyznawcy teorii Darwina i prasa kolorowa po prostu oszaleli ze szczęścia – po latach posuchy zyskali dowód na potwierdzenie teorii swojego guru, a przynajmniej… w taki sposób próbowano to sprzedać światu. Każdy, kto zdobył chociaż podstawową wiedzę o biologii na lekcjach w szkole podstawowej, wie bowiem, że droga od aminokwasów do samego życia jest bardzo, ale to bardzo długa.

 

OK, mamy proste aminokwasy, które wytworzyły się samoczynnie w odpowiednich warunkach. Ale co dalej? Jak połączyły się one w proste białka? Skąd wzięła się w nich informacja genetyczna? W jaki sposób powstała pierwsza żywa komórka? Jak długo trwała ta transformacja? Na te i wiele innych pytań do dzisiaj nie otrzymaliśmy przekonywujących i popartych wiarygodnymi badaniami odpowiedzi, a to dopiero początek „problemów z ewolucją”.

 

Wodne misie

Wielu ewolucjonistów twierdzi, że nie ma czegoś takiego jak granica ewolucji, czyli momentu kończącego wszelkie przemiany organizmów. Ich zdaniem nie istnieje i nigdy nie powstanie coś takiego jak „organizm idealny”, który będzie tak doskonały, iż nie będzie potrzebował ewoluować. A co jeśli takie stworzenie żyje na ziemi od 500 milionów lat? TAK, od 500 milionów lat! A co jeśli są nimi ohydne, ale niemal niezniszczalne niesporczaki, zwane też „wodnymi misiami” – bezkręgowce, których rozmiar nie przekracza 2 milimetrów?

 

Takie twierdzenie jest uzasadnione z bardzo prostego powodu – celem ewolucji (według ewolucjonistów) jest przeżycie i przetrwanie gatunku niezależnie od warunków i czyhających na organizm zagrożeń. Proszę sobie wyobrazić, że taki oto dwumilimetrowy niesporczak potrafi przetrwać zarówno w próżni, jak i pod ciśnieniem ponad 1000 razy większym niż ciśnienie atmosferyczne.

 

Imponujące? Oczywiście, że tak. To jednak nie wszystko, co potrafią te zwierzątka. Nie ma dla nich najmniejszej różnicy w jakiej temperaturze się znajdują – może to być zarówno -200 jak i +150 stopni Celsjusza. To samo tyczy się promieniowania – niesporczaki znoszą 1000 razy większą dawkę promieni gamma niż inne, również te najbardziej wytrzymałe zwierzęta.

 

No dobrze, ktoś powie, odbierzmy niesporczakom wodę i będzie po nich. No właśnie nie będzie tak, ponieważ potrafią one przetrwać bez wody nawet kilkanaście, a w skrajnych przypadkach kilkadziesiąt lat! Podobnie jest z toksycznymi zanieczyszczeniami – gdy w środowisku występuje ich zbyt wysokie stężenie, wówczas te maleńkie bezkręgowce przechodzą w stan tzw. anabiozy zwanej też „śmiercią pozorną” i „ożywają”, kiedy poziom toksyn powraca do normy.

 

Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że niesporczaki potrafią przetrwać w każdym środowisku, łącznie z… przestrzenią kosmiczną, czego dowiódł eksperyment z 2007 roku polegający na wysłaniu w kosmos kilku „wodnych misiów”. Przez 10 dni były one wystawione na działanie kosmicznej próżni oraz promieniowania kosmicznego. Efekt? 70 proc. z nich „ożyło” po zaaplikowaniu im kilku kropel wody.

 

Tutaj nasuwa się pytanie do ewolucjonistów: dlaczego niesporczaki nie ewoluowały? Dlaczego nadal są one dwumilimetrowymi bezkręgowcami? Co im stało na przeszkodzie do opanowania najpierw Ziemi, a potem kosmosu? Przecież miały na to 500 milionów lat! Druga sprawa – z czego wyewoluowały niesporczaki? Gdzie są wszystkie ogniwa pośrednie pomiędzy aminokwasami, bakteriami i innymi jednokomórkowcami a niesporczakami? W jaki sposób „wodne misie” nabyły swoje cechy czyniące je niemal niezniszczalnymi? Dlaczego nie mają ich inne organizmy?

 

Między gadami a ptakami…

Równie ciekawym „zjawiskiem ewolucyjnym” jak niesporczaki jest Archaeopteryx, czyli zwierz, który żył ponoć na Ziemi 150 mln lat. Obecnie jest on znany z nielicznych skamieniałości, spośród których większość pochodzi z terytorium obecnych Niemiec.

 

Odkrycie Archaeopteryxa stanowiło prawdziwą sensację. Ewolucjoniści ogłosili wszem wobec, że mamy do czynienia z tzw. formą przejściową między gadami a ptakami, czyli pół-gadem i pół-ptakiem, która w swej budowie łączy m.in. gadzie uzębienie i ptasie upierzenie.

 

Na temat Archaeopteryxa powstały setki publikacji i drugie tyle grafik pokazujących jak mógł wyglądać. Media uruchomiły ogromną kampanię uświadamiającą ludzkość, że Darwin miał rację i ewolucja jest faktem. Świat nauki zachłysnął się odkrytym zwierzęciem i niemożliwe było wręcz znalezienie jakiegokolwiek głosu wyrażającego wątpliwości. Do czasu…

 

Po latach okazało się bowiem, że Archaeopteryx nie był żadną formą przejściową, tylko… gatunkiem ptaka, co ostatecznie potwierdziła skamielina odnaleziona w 1992 roku, tzw. skamielina siódmego Archaeopteryxa. Znalezisko wywołało ogromne zamieszanie i niemożliwy do opisania popłoch wśród ewolucjonistów. Wszystko przez wyodrębnienie w skamielinie w pełni wykształconej kości piersiowej charakterystycznej dla ptaków. Wcześniej nie potrafiono jej zlokalizować, co miało świadczyć, że Archaeopteryx to pół-gad i pół-ptak.

 

Z czasem okazało się również, że pióra nie były niczym nadzwyczajnym, ponieważ nosiły je również… dinozaury, i to co najmniej 20 rodzajów! Obalono również mit związany z zębami, ponieważ po pierwsze – nigdy nie odnaleziono gada z uzębieniem podobnym do uzębienia Archaeopteryxa. Po drugie zaś – w przeszłości żyły ptaki zębate…

 

Niestety mit Archaeopteryxa jest silniejszy niż prawda i wiele osób nadal uważa, że jest on faktycznie tzw. formą przejściową między gadami a ptakami. Na szczęście powoli, ale systematycznie jest on odkłamywany i kolejni ludzie dowiadują się „prawdy o ewolucji”.

 

Prawda została ustalona i żadne fakty tego nie zmienią

Paleontolodzy twierdzą, że udało się odkryć i opisać ponad 95 proc. gatunków, jakie dotychczas żyły na Ziemi. Mało tego: wielu z nich wierzy w teorię ewolucji i nawet wyznacza miejsca, gdzie tzw. formy przejściowe powinny się znajdować. Zawsze jednak odkrycie nowej tzw. formy pośredniej kończy się tak samo, jak w przypadku Archaeopteryxa – klęską i kompromitacją. Nie odbiera to jednak ewolucjonistom zapału i chęci do dalszego głoszenia swoich tez.

 

Pytanie tylko: po co to wszystko? Komu potrzebne są te wszystkie kolejne teorie ewolucyjne? Jaki jest ich cel i sens? Odpowiedzi na nie udzielił o. Michał Chaberek OP – współpracownik Discovery Institute w Seattle i tłumacz pracy pt. „Zbadaj ewolucję. Argumenty za i przeciwko neodarwinizmowi”:

„O tym, że ktoś poddaje się fałszywej teorii, mogą decydować dwa czynniki: ignorancja lub strach (nie zakładam złej woli). Jest oczywiście pokaźna grupa naukowców-materialistów, dla których darwinizm jest jedynym akceptowalnym sposobem wyjaśnienia pochodzenia gatunków. Z nimi dyskusje na ten temat są dość jałowe. Nie mogą bowiem dopuścić żadnej nadprzyrodzoności działającej realnie u początków istnienia świata, ponieważ to kłóciłoby się z fundamentami ich światopoglądu”.

 

Jest jeszcze jeden czynnik – pycha, czyli matka wszystkich grzechów. To ona stanowi motywację dla ewolucjonistów do działania, którego celem jest de facto najpierw zanegowanie, a potem odrzucenie Pana Boga w Trójcy Jedynego. Wyznawcy teorii Darwina w swoim działaniu wykorzystują wszystkie możliwe chwyty poniżej pasa, aby (tak jak wszelkiej maści rewolucjoniści) wmówić światu, że religia zajmuje zbyt ważne miejsce w naszej cywilizacji i kulturze. Ich zdaniem trzeba to zmienić poprzez podważenie Boskości Pana Boga – Stwórcy i Władcy Wszechświata. Czy im się to uda? Oczywiście, że NIE, tak jak nie udało się to Neronowi, germańskim barbarzyńcom, francuskim rewolucjonistom, niemieckim nazistom, komunistom i innym wszelkiej maści wrogom Pana Boga.

 

Tomasz D. Kolanek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij