Na Bliskim Wschodzie izraelska agencja wywiadu – Mosad – znana jest ze swojej zdolności do pojawienia się znienacka i likwidowania przeciwników w najbardziej wrogiej lokalizacji. W ten sposób są m.in. mordowani przywódcy Hezbollahu. Jednak w miasteczku Quarnbek w północnych Niemczech, dwóch izraelskich szpiegów przyciągnęło trochę więcej uwagi niż agencja izraelska by chciała, a ich działania na dobre rozzłościły burmistrza i mieszkańców.
Reportaż o dziwnym zdarzeniu, które miało miejsce w połowie grudnia 2015 roku wyemitowała w sobotę stacja NDR. Według autorów reportażu dwóch uzbrojonych agentów Mosadu zostało wysłanych do Niemiec w celu monitorowania transferu niemieckiego okrętu podwodnego z portu na Morzu Północnym – Kilonii – do Izraela. Młodzi tajniacy mieli rzekomo obserwować – na rozkaz rządu izraelskiego – próbny rejs nowego okrętu podwodnego zbudowanego w niemieckim porcie. W tym celu mężczyźni wjechali Fordem Focus przez bramę na zakazany teren, z którego mieli monitorować rejs łodzi wzdłuż kanału.
Wesprzyj nas już teraz!
Starsza pani, która zauważyła podejrzane zachowanie podeszła do mężczyzn, pytając ich o zamiary. Gdy usłyszała odpowiedź: „Planujemy trasę pod kątem zbliżających się regat,” nabrała jeszcze więcej podejrzeń. Jak zabawnie relacjonowano w reportażu, „kobieta z wbudowanym wykrywaczem kłamstw” uznała, że to dziwne, aby ktoś planował regaty na takim wąskim akwenie. Dlatego natychmiast zaalarmowała policję.
Kiedy policja przybyła, mężczyźni popadli w jeszcze większe tarapaty. Ich samochód utknął w błocie i nie mogli nim manewrować. Dopytywani przez policjantów, młodzi mężczyźni przyznali, że w rzeczywistości są tam na polecenie rządu izraelskiego i przedstawili dokumenty, pozwalające na przewóz broni. Następnie na pomoc nieudolnym agentom przybyli strażacy z Quarnbek i pewien rolnik z ciągnikiem, który ostatecznie ich wydostał z głębokiej dziury, w której utknęli.
Burmistrz Klauss Langer chce rekompensaty za pomoc udzieloną agentom. Wysłał więc rachunek do ambasady Izraela w Berlinie, opiewający na kwotę 1 tys. 263.01 euro. Na razie jednak ambasada milczy. Sam incydent wywołał wielkie poruszenie wśród mieszkańców niewielkiego miasteczka, liczącego zaledwie 1 tys. 800 osób. Wielu oburza się, że to wstyd, iż Izraelczycy nie zapłacili do tej pory rachunku. Inni zadają sobie pytanie, dlaczego niemieckie państwo pozwala uzbrojonym agentom z innych krajów, operować na terenie ich ojczyzny?
Źródło: thelocal.de., haaretz.com
AS