7 marca 2024

Niezłomna wiara i gotowość na męczeństwo. Czego uczą nas Perpetua i Felicyta?

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Męczeństwo dzisiaj jest wezwaniem do zapytania się, czy zdajemy sobie sprawę z wagi wiary i jej znaczenia dla nas, dla Kościoła, a nawet dla całej ludzkości. Jest także przestrogą przed łatwizną apostazji, bez względu na jakich argumentach się ona opiera – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Janusz Królikowski.

Księże Profesorze, Perpetuę i Felicytę znamy m.in. z litanii do Wszystkich Świętych. Czym zasłużyły sobie na to, że ich imiona są wymieniane w litanii?

Warto podkreślić, że wspomina je nie tylko litania, ale przede wszystkim są one wspominane w Kanonie rzymskim, czyli starożytnej modlitwie eucharystycznej stosowanej w Kościele rzymskim (dzisiaj I modlitwa eucharystyczna). Świadczy to zarówno o ich bardzo wczesnym kulcie, ale także o podziwie, jaki wzbudziły ich wiara i męczeństwo w pierwszych pokoleniach chrześcijańskich.

Wesprzyj nas już teraz!

Wiemy, że na początku 203 roku ujęto w starożytnym Thuburbo Minus, mieście leżącym około 30 km od Kartaginy, pięć osób oskarżonych o to, że przekroczyły zakazy cesarza Septyma Sewera dotyczące spraw religijnych. Wyróżniała się wśród nich dwudziestokilkuletnia kobieta, należąca do wybitnej rodziny. Nazywała się Vibia Perpetua. Była ona mężatką i matką małego dziecka, które jeszcze karmiła. Razem z Perpetuą ujęto dwóch młodych ludzi stanu wolnego oraz dwoje niewolników: Rewokata i Felicytę. Felicyta była w ósmym miesiącu ciąży i urodziła w więzieniu córkę, którą potem wychowała jej siostra.

Wszyscy w chwili aresztowania byli katechumenami, ale wkrótce poprosili o chrzest, którego im udzielono. Doszedł do nich jeszcze szósty chrześcijanin Satur, być może ich katechista. Zostali sprowadzeni do Kartaginy, gdzie stanęli przed trybunałem prokonsula. Warto podkreślić, że wspólnota chrześcijańska im pomagała i niosła pociechę. Co dzień przynoszono do Perpetuy jej dziecko, aby je karmiła. W końcu odbył się proces i wyrokiem prokuratora Hilariona skazani zostali na wydanie dzikim zwierzętom. Ponieważ zwierzęta nie okazały się zbyt drapieżne, śmierć ponieśli z ręki gladiatorów. Miało to miejsce w dniu 7 marca 203 r.

Dlaczego zginęły?

Powód męczeństwa był zawsze ten sam: wiara chrześcijańska, którą w cesarstwie rzymskim, wprawdzie z różną intensywnością, ale konsekwentnie zwalczano. Dlatego też ślady starożytnych męczenników są obecne w całym ówczesnym cesarstwie rzymskim, przede wszystkim za pośrednictwem dedykowanych im kościołów. Także nad grobowcem Perpetuy i Felicyty została zbudowana okazała bazylika.

Perspektywa męczeńskiej śmierci nie przerażała kobiet? Były młodziutkie, miały przecież maleńkie dzieci…

Śmierć jest zawsze przerażająca, ale wiara w Chrystusa i miłość do Niego pozwala ten lęk przełamać, ponieważ jest źródłem męstwa. Czytając zachowane akta męczeństwa św. Perpetuy i Felicyty, z łatwością zauważamy ten wymiar ich świadectwa. To były dzielne, w oparciu o wiarę, kobiety. Perpetua była dodatkowo w szczególnie trudnej sytuacji, gdyż do apostazji namawiał ją ojciec i patrzyła na dziecko, które jeszcze karmiła. Wiara była źródłem „heroicznych czynów” męczenników kartagińskich, jak zapisano w przywołanych aktach. Gotowości na męczeństwo, czyli odważnego stanięcia w obliczu cierpień i śmierci, nie da się wyjaśnić inaczej, jak tylko wiarą, którą chce do końca poświęcić się Bogu.

Świadectwo Perpetuy i Felicity jest też dla nas pytaniem o jakość naszej wiary?

Każde męczeństwo zawiera w sobie, jak można by powiedzieć dzisiejszym językiem, „moment roszczenia”, to znaczy nie tylko stawia pytania i domaga się odpowiedzi, ale nawet domaga się od nas jasnej i wyraźnej deklaracji, czy bylibyśmy gotowi na to samo. Czy bylibyśmy gotowi zatem na męczeństwo? Być może z racji swojej wymowy i pewnego niepokoju duchowego, który wzbudza, męczeństwo od samego początku jest wpisane w logikę wiary chrześcijańskiej, stając się gwarancją jej autentyczności. Pierwszym męczennikiem jest przecież sam Jezus Chrystus, gdyż Jego śmierć miała charakter męczeński. „Dobrowolnie wydał się na mękę…”, jak podkreślamy w czasie Mszy świętej. Potwierdzanie wiary w ten nadzwyczajny i najtrudniejszy sposób jest także wciąż na nowo duchowym bogactwem Kościoła, ponieważ jak nic innego potwierdza prawdę jego wiary.

Czym jest dzisiaj dla nas męczeństwo za wiarę?

Papież święty Jan Paweł II, odnosząc się do współczesnego życia Kościoła, powiedział sugestywnie, że na końcu XX wieku „wrócili do niego męczennicy”. Dlaczego wrócili? W czasach apostazji i otwartego zachęcania do niej potrzebne jest wymowne świadectwo trwania w niej i ofiarowania w oparciu o nią swego życia Bogu. Męczeństwo pozostaje mocnym roszczeniem dla tych, którzy wybierają łatwą apostazję. Myślę nawet, że świadectwo Perpetuy jest w tym przypadku niezwykle aktualne, gdy pokazuje, że w takiej sprawie należy powiedzieć „nie” nawet własnemu ojcu. Cóż dopiero mówić o nacisku mediów czy takiej bądź innej propagandy. Kto wie, czy nie należałoby w naszych czasach postawić właśnie na pierwszym miejscu w kulcie Kościoła męczenników, których głosu nie da się zlekceważyć.

Powiem więc, że męczeństwo dzisiaj jest wezwaniem do zapytania się, czy zdajemy sobie sprawę z wagi wiary i jej znaczenia dla nas, dla Kościoła, a nawet dla całej ludzkości. Jest także przestrogą przed łatwizną apostazji, bez względu na jakich argumentach się ona opiera.

Czego możemy uczyć się od młodych kobiet, które oddały życie za wiarę?

Anonimowy autor opisu męczeństwa św. Perpetuy, tak go zakończył: „Niechaj te nowe dowody męstwa będą świadectwem, że jeden i ten sam Duch Święty ciągle aż dotąd działa, jako i Bóg Ojciec wszechmogący i Syn Jego Jezus Chrystus, Pan nasz, którego cześć i niezmierzona potęga trwa na wieki wieków. Amen”.

Myślę, że właśnie tego możemy się uczyć: Bóg jest obecny i działa w świecie, zwłaszcza tam, gdzie jest Mu składane świadectwo, zwłaszcza to najwyższe świadectwo, którym jest męczeństwo.

Dziękuję za rozmowę

Marta Dybińska

Poznaj wyjątkowe słuchowisko PCh24.pl:

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram