Po ogłoszeniu przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej trwającego obecnie Roku Norwida, gdy nastał dzień 200-lecia urodzin jednego z największych polskich poetów i myślicieli, tym cenniejszego, że idącego pod prąd, nie widać – szczerze mówiąc – jakiegoś wielkiego poruszenia w sferach państwowych, które świadczyłoby o uznaniu jego znaczenia dla kształtowania polskiego myślenia. Natomiast wśród inicjatyw oddolnych znalazła się i nasza cegiełka w budowie znajomości życia i dzieła Cypriana Kamila Norwida. Zachęcamy do refleksji na temat pomijanego jak dotąd rysu jego tożsamości i do obejrzenia – już od piątku – filmowego widowiska Powrót Norwida w wykonaniu aktorów Teatru Nie Teraz na kanale PCh24TV!
„Norwid jest w kulturze polskiej jednym z najbardziej zdecydowanych twórców katolickich. Katolicyzm poety to nie tylko osobista i wewnętrzna sfera jego duchowego życia – to podłoże i źródło jego różnorakiej działalności artystycznej w rzeźbie i rytownictwie, w malarstwie i rysunku, w pisarstwie prozą i mową wiązaną. Poprzez swój katolicyzm patrzy poeta na wszystko dokoła siebie: na życie i filozofię, na kulturę i cywilizację, na sztukę i literaturę. Katolicyzm był dlań siłą, która kierowała jego myślą i działalnością – zaczynem zapładniającym jego twórcze natchnienie” – pisze w jednym z niewielu artykułów poświęconych katolicyzmowi Cypriana Kamila Norwida ks. Jan Arcab.
Autor czyni też niezwykle istotną uwagę w kontekście badań nad życiorysem i twórczością Norwida. „Jakkolwiek wszyscy badacze zajmujący się twórczością Norwida zgodnie podkreślają jego katolicyzm, to jednak dotychczas nie wyszły te twierdzenia poza sferę ogólników” – zauważa.
Wesprzyj nas już teraz!
Powrót Norwida w PCh24TV
Wypada zapytać, czy z okazji trwającego Roku Norwida i uroczystości 200-lecia jego urodzin władze państwowe, samorządowe i autorzy prywatnych inicjatyw zechcą poświęcić uwagę temu aspektowi jego biografii i twórczości, dla samego „zainteresowanego” przecież najistotniejszemu? Czy tegoroczne obchody staną się okazją, by wyjść poza wspomnianą sferę ogólników w temacie religijności i duchowości jednego z największych polskich myślicieli? Tego nie wiemy, ale będziemy mieli już od piątku dla czytelników naszego portalu i widzów PCh24TV wyjątkową propozycję z okazji jubileuszowego roku.
W produkcji Teatru Nie Teraz i PCh24TV reżyser Tomasz Antoni Żak zmierzył się ze scenariuszem autorstwa Kazimierza Brauna, tworząc spektakl pod tytułem Powrót Norwida. To niezwykłe widowisko, osnute wokół zapisków i wierszy z ostatnich lat życia artysty, będzie od piątku dostępne na naszym kanale w serwisie YouTube.
Z kolażu różnych wypowiedzi Norwida, ujętych prozą i poezją, wyłania się postać o nieco pomieszanych zmysłach, co oddaje stan ducha, w jakim odnaleziono poetę przed umieszczeniem w prowadzonym przez siostry szarytki Domu św. Kazimierza. Z tego obrazu wyłania się jednak człowiek głębokiej wiary, który zaangażowanie na rzecz konsolidowania wspólnoty polskiej wokół zdrowych idei przypłacił niezrozumieniem, odrzuceniem, a w końcu – samotną śmiercią.
„Dwie tylko nie opuściły mnie. Pierwsza jest religia, a druga jest sztuka” – pisał o sobie Norwid i słowa te wybrzmiewają w spektaklu Teatru Nie Teraz wyreżyserowanym przez Tomasza A. Żaka. Pokazują one hierarchię wartości, której hołdował artysta, a która bynajmniej nie zjednała mu przychylnego przyjęcia ze strony środowiska polistopadowych emigrantów. Kulminacją konfliktu Cypriana Norwida z epoką romantyzmu (bo w takich kategoriach można o tym mówić) było przeciwstawienie się Mickiewiczowi podczas sejmiku emigracyjnego w 1848 roku.
Norwid na straży zdrowego ducha polskiego
Była to już druga konfrontacja młodego poety i plastyka z Mazowsza z bożyszczem polskiej emigracji, którego każde słowo było swego czasu traktowane niczym okruchy przetworzonej przez duszę polską Ewangelii. Obie miały ten sam przedmiot, mianowicie stosunek do Kościoła. Mickiewicz, poddając się wpływom towianizmu oraz własnej gorączkowo „profetycznej” naturze, ciągnął za guzik sutanny papieża bł. Piusa IX wykrzykując mu nad uchem na temat konieczności podporządkowania Kościoła polskiej walce niepodległościowej. Norwid z kolei ośmielił się wyrazić pogląd na temat niezależności Kościoła i zasugerować, że Stolica Apostolska ma prawo zalecać cierpliwość i w jakiejś mierze dystansować się od luminarzy ruchów „narodowowyzwoleńczych”. Tym bardziej, że – pamiętajmy był to czas tzw. wiosny ludów – a wielu bojowników o niepodległość ciągnęło za sobą przywiązanie do błędów XVIII-wiecznej antyfilozofii i Rewolucji Francuskiej.
Gdy myśl polska i niepodległościowa opinia publiczna staczały się równią pochyłą rodzimej, mesjanistycznej „odmiany” katolicyzmu, czego pokłosie odnajdujemy do dziś, Norwid niezłomnie stał na straży religii Chrystusowej, prawdziwej, a nie „narodowej” – i wierności Stolicy Apostolskiej. Postawa to tym bardziej godna uznania, że odium wobec narodowych „odszczepieńców” pogłębiał ból, cierpienie, a nieraz i rozpacz z powodu wygnania i utraty państwowości.
Wpisując w przeglądarkę „200-lecie urodzin Norwida”, znajdziemy garść inicjatyw kulturalnych, wieczornic, spotkań z poezją, a nawet operową adaptację Norwidowej Wandy, której premiera odbyła się niedawno na dziedzińcu krakowskiego Wawelu. Przegląd inicjatyw pozostawia jednak wrażenie niedosytu i rodzi pytanie: czy współczesne władze i elity mają pomysł, a przede wszystkim chęć oddać głos Norwidowi i zaznaczyć jego istotność w narodowym dyskursie?
Ale czy mogło być inaczej? Bo z drugiej strony przychodzi myśl, że może właśnie taki modus celebrandi, wbrew oczekiwaniom, jest bliższy osobowości Norwida i drogom, którymi trafia do świadomości Polaków jego spuścizna? Może sam Norwid byłby zniesmaczony i nie oszczędziłby jakiejś inteligentnie kąśliwej uwagi, gdyby zobaczył napuszone państwowe obchody na swoją cześć, z których ostatecznie – co oczywiste – nie zostałoby nic oprócz słów, słów, słów…?
Filip Obara