„Urodziłem się w katolickiej rodzinie i przez większą część życia było mi przez to łatwiej niż innym, bo po prostu wiedziałem, czego chcę i jakich powinienem dokonywać wyborów. Nigdy nie było mi jednak blisko do pierwszych ławek w kościele. Zwykle stałem w sieni i słuchałem tego, co Pan do mnie mówi, widziałem swoją nicość i głupotę postępków wypływających z pychy”, pisze na łamach tygodnika „Niedziela” Witold Gadowski.
Publicysta wyznaje, że wielokrotnie, gdy nie wiedział jak się zachować, oddawał Panu decyzję i modlił się jedynie o to, aby poprowadził go swoją – najmądrzejszą dla niego, choć wcale nie najłatwiejszą – drogą.
„Tak było, kiedy działając jako dyrektor programu TVP, otrzymałem od postkomunistów propozycję, abym pozostał na swoim stanowisku pod ich zarządem. Pochlebiał mi fakt, że nawet ideowi przeciwnicy dostrzegli moją skuteczność w rozwiązywaniu trudnych problemów, lecz instynktownie czułem, że to nie moja droga. Oddałem tę sprawę Panu Bogu i nazajutrz już wiedziałem, jak postąpić. Poszedłem na obrady zarządu TVP i złożyłem dymisję. Potem długi czas musiałem dużo pracować, aby zapewnić rodzinie dobre warunki życia, ale nigdy tej decyzji nie żałowałem”, relacjonuje.
Wesprzyj nas już teraz!
Takich sytuacji w życiu Witolda Gadowskiego było dużo więcej. Autor „Tajemnicy Spowiedzi” nie ma wątpliwości, że gdyby nie powierzał swoich spraw i swojego życia Stwórcy, to obecnie nie znajdowałby się w tym miejscu, w którym obecnie się znajduje. Mało tego! Ekspert programu „Prawy Prosty PLUS” na antenie PCh24 TV nie ma wątpliwości, że Boża Opatrzność kilkukrotnie uratowała życie jemu, jego bliskim, przyjaciołom i współpracownikom.
„Kilkukrotnie moja ekipa uniknęła zagrożenia dosłownie o włos. Raz nawet zdarzyło nam się niespodziewane opóźnienie wyjazdu na umówione spotkanie w tureckim miasteczku Surus, leżącym nad granicą z Syrią, i okazało się, że gdybyśmy byli punktualni, wylecielibyśmy w powietrze przez wybuch bomby, którą terroryści podłożyli w miejscowym domu kultury, gdzie właśnie miało się odbyć nasze spotkanie z oficerem kurdyjskiej formacji YPG”, opisuje.
„Tak działa Pan Bóg i wielokrotnie w życiu odczułem Jego łagodną, ale mocną dłoń. Być może komuś to, co teraz piszę wyda się egzaltowane, ale takim ludziom wszystko, co świadczy o obecności Pana Boga w świecie wydaje się nierealne. Wiara ratuje, a Pan Bóg kieruje – wiem coś o tym”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „Niedziela”
TG